Kolejka PHL. Goli mogło być więcej

Gole były niezwykle efektowne, choć mogło być ich nieco więcej.


Niemal pełna „Satelita” sprawiła, że gospodarze byli podwójnie zmobilizowani i trudno się dziwić, bo chcieli się zaprezentować z jak najlepszej strony. GKS Katowice po raz pierwszy we własnej hali odniósł przekonywujące zwycięstwo i przez wiele fragmentów meczu pokazał się z niezłej strony. I tylko należy żałować, że bramkarz gospodarzy nie zapisał „czystego” konta, a do pełni szczęścia zabrakło 4:09 min.

Katowiczanie pod kierunkiem trenera Jacka Płachty, zbierają pochlebne recenzje i potwierdzili to w pierwszej potyczce na lodzie. Z przyjemnością oglądało się akcje ofensywne gospodarze, którzy już od pierwszych sekund zapędzili w „kozi róg” rywali. Zespół z Torunia z własnej tercji po raz pierwszy wyjechał w 6 min, ale akcja natychmiast pod bramkę Mateusza Studzińskiego. John Murray przez 1. odsłonę był bezrobotny i interweniował raz gdy jeden z jego kolegów podał w jego stronę.

Z przodu jego koledzy wprost szaleli i Studziński musiał się wykazać niezwykle czujnością. Gole były tylko kwestią czasu. Najpierw Szwed Anthon Eriksson zdołał pokonać gości, zaś potem Grzegorz Pasiut popisał się błyskawicznym i precyzyjnym uderzeniem. W 18:55 do boksu kar powędrował 2. obrońców z 1. formacji gości Aliaksandr Szkrabaw oraz Dmitrij Kozłow. To miały być trudne chwile dla torunian, a tymczasem gra w podwójnej przewadze katowiczan pozostawiała wiele do życzenia.

W kolejnej odsłonie impet gospodarzy zelżał. Ale i goście odzyskali równowagę i coraz śmielej zaczęli konstruować akcje. Oddali nawet kilka strzałów na bramkę GKS-u, ale nie mogły one zaskoczyć tak doświadczonego bramkarza jakim jest Murray. W 38:33 min doszło do bokserskiego pojedynku Aleksandra Jakimienki i Bartosza Fraszki z Szkrabawem i Miro Lehtimakim. Zakończyło się ono remisem, bo wszyscy powędrowali do boksu kar. Obie drużyny jednak grały w kompletnych składach, zaś Eriksson po raz z kolejny udawania, że jest niezwykle pożyteczną postacią tej drużyny. Po raz kolejny pokonał Studzińskiego, który tym razem się nie popisał i spóźnił się z interwencją. Nieco wcześniej dwie sytuacje nie wykorzystali Patryk Wronka oraz Bartosz Fraszko.

Gospodarze poniżej oczekiwań zaprezentowali się podczas gry w przewadze, ale za to w osłabieniach byli skoncentrowani i na niewiele pozwolili gościom. Obrońca Carl Hudson popisał się niezwykle efektownym uderzeniem z niebieskiej linii i krążek wpadł pod poprzeczkę. Wszystko wydawało się pod kontrolą gospodarzy i zanosiło się na „czyste” konto Murraya. Gdy o tym pomyśleliśmy, jak na ironię losu, Michał Kalinowski zdobył honorowego gola.

Zespół z Torunia, mimo wszystko rozczarował, bo za poprzednie występy zebrał wiele pochwał. A tymczasem tylko momentami zrywał się do ataku i szukał punktu zaczepienia. Jednak niewiele z tego wynikało. A teraz przed GKS-em teraz trudny wyjazd do Oświęcimia


GKS KATOWICE – ENERGA TORUŃ 4:1 (2:0, 1:0, 1:1)

1:0 – Eriksson – Lehtonen – Krężołek (10:00), 2:0 -Pasiut – Rompkowski – Wronka (13:19), 3:0 – Eriksson – Krężołek – Lehtonen (39:12), 4:0 – Hudson – Fraszko (50:16), 4:1 – M. Kalinowski – Arrak – Limma (55:51).

Sędziowali: Paweł Breske i Paweł Kosidło – Mateusz Bucki i Artur Hyliński. Widzów 1000.

KATOWICE: Murray; Hudson – Wanacki (2), Jakimienko (2) – Rompkoweski, Kruczek – Wajda, Krawczyk – Musioł; Krężołek – Lehtonen – Eriuksson, Wronka – Pasiut – Fraszko (2), Michalski – Monto – Bepierszcz (2), Mularczyk- Smal – Prokurat. Trener Jacek PŁACHTA.

ENERGA: Studziński; Szkrabaw (4) – Kozłow (2), Rodionow (2) – Szkodenko, Zieliński – Jaworski, Skólmowski; Kogut – K. Kalinowski – M. Kalinowski, Huhdanpaa – Arrak – Lehtimaki (2), Korczocha – Syty – Limma, Zając – Rożkow – Olszewski, Wenker. Trener Jussi TUPAMAEKI.

Kary: Katowice – 8 min, Energa – 10 min


Na zdjęciu: Grzegorz Pasiut znów był czołową postacią GKS-u i zdobył niezwykle efektownego gola.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus


Pozostałe mecze kolejki

GKS Tychy – Unia Oświęcim 1:5 (1:2, 0:1, 1:2)

1:0 – Galant – Pociecha (4:53), 1:1 – Dudas – Kowalówka – Dziubiński (7:15, w przewadze), 1:2 – Dziubiński – Kowalówka – Orichin (11:38, w przewadze), 1:3 – Rollin Carlsson – Skinnars – Da Costa (37:30), 1:4 – Wanat – Phillips (41:48), 1:5 – Kowalówka – Oriechin (57:58).

JKH GKS Jastrzębie – Ciarko STS Sanok 5:4 (1:0, 3:2, 1:2)

1:0 – Kalns – Rac – E. Szewczenko (16:18), 1:1 – Tamminen – Piippo – Sawicki (25:18, w przewadze), 2:1 – Górny – Jarosz (29:52), 3:1 – Urbanowicz – Razgals (30:03), 4:1 – Rac – Kalns – Bahalejsza (32:10), [4:2] – Bukowski – Jekunen – Hamalainen (32:43), 4:3 – Filipek – Biały – Strzyżowski (43:09), 5:3 – Pavlovs – Razgals – E. Szewczenko (45:39), 5:4 – Sawicki (50:59).


Fot.