Komentarz „Sportu”. Guzik z pętelką

Wyniki meczów na zapleczu ekstraklasy często są nieprzewidywalne, ale są takie pojedynki, w których wskazanie zwycięzcy wydaje się łatwizną.


Tak było na przykład w potyczce Wisły Kraków z Zagłębiem Sosnowiec, a jedyną zagadką miały być rozmiary zwycięstwa „Białej gwiazdy”. No i piłkarze z grodu Kraka dostali guzik z pętelką, bo bramkarz gości Mateusz Kos postanowił zrobić im na złość i doprowadzić ich do rozpaczy. Udało mu się w stu procentach, a ja tylko zastanawiam się, czy to był tylko jednorazowy wyskok 36-letniego golkipera?

W podobnych kategoriach wypadałoby potraktować piątkową wpadkę Miedzi Legnica z Resovią. Nie wiem, co czuli podopieczni trenera Radosława Belli po ostatnim gwizdku sędziego, ale Kamil Drygas i Damian Michalik na pewno klęli pod nosem. Obaj zmusili bowiem do kapitulacji Michała Gliwę, ale radości pozbawił ich… VAR, który wyłapał ofsajdy. Nie można jednak zrzucać winy za porażkę na bezduszne urządzenie, bo okazji do zdobycia goli „Miedzianka” miała aż nadto. Legniczanie chyba zapomnieli o złotej maksymie: „Umiesz liczyć, licz na siebie”.

Dwie porażki z rzędu Odry Opole pokazują, że nie ma w tej chwili w Fortuna 1. Lidze zespołów poza zasięgiem rywali. Po prostu jesteś tak dobry (zespół, trener), jak twój ostatni mecz. W przypadku ekipy trenera Adama Noconia w ostatnim czasie strzelanie goli jest próbą napicia się wody z węża strażackiego.


Czytaj także:


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus