Nie utrzymali prowadzenia

Stal Rzeszów – GKS Katowice. Mecz doskonale rozpoczął się dla GKS-u Katowice, jednak wszystko zmieniła czerwona kartka dla Mateusza Marca.


Pogoda w Rzeszowie nie rozpieszczała piłkarzy obu zespołów. Obfite opady deszczu z pewnością zniechęciły wielu kibiców do pojawienia się na stadionie. Mimo wszystko mecz musiał się odbyć. GKS miał nadzieje na przerwanie fatalnej passy spotkań bez zwycięstwa. Przyjechał na Podkarpacie po pełną pulę, stąd już w I połowie wyszedł na prowadzenie.

Mecz był wyrównany i trudno było wskazać stronę przeważającą. Na bramkę zespołu Rafała Góraka z pewnością się nie zanosiło. Była też ona specyficzna, a cała akcja urodziła się jakby z niczego. Arkadiusz Jędrych stał w miejscu z piłką na swojej połowie, a żaden z piłkarzy Stali nie miał zamiaru do niego doskakiwać. Po kilku, może kilkunastu sekundach takiego przestoju stoper zagrał piłkę przed siebie. Nagle futbolówka znalazła się w polu karnym Damiana Wrąbla, a przejął ją Sebastian Bergier. Napastnik odwrócił się z rywalem na plecach i bez zastanowienia uderzył, pozostawiając bramkarza bez szans.

W dobrych nastrojach zeszli więc do szatni piłkarze z Górnego Śląska. Ich radość została jednak stłumiona chwilę po zmianie stron. W 49 minucie rzeszowianie wyszli z kontrą. W sytuacji jeden na jeden znalazł się Mateusz Marzec, który musiał powstrzymać Jesusa Diaza. Skrzydłowy GieKSy nie odnalazł się najlepiej w tej sytuacji defensywnej. Sfaulował Kolumbijczyka, a analiza VAR wykazała, że za to przewinienie Marcowi należy się czerwona kartka.


Czytaj także:


GKS musiał dogrywać mecz w dziesięciu, ale nie przejął się tym za bardzo. Już w 55 minucie podwyższył prowadzenie! Swojego pierwszego gola dla katowickiego klubu zdobył Dawid Brzozowski, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym Stali. Mimo wszystko przyjezdni musieli mieć się na baczności. Grający w przewadze rzeszowianie mieli w zamiarze odrobienie strat i zaczęli wysyłać sygnały ostrzegawcze. Jednym z nich był groźny strzał z dystansu Krystiana Wachowiaka, który został obroniony przez Dawida Kudłę.

Jednak przy następnej okazji bramkarz GKS-u był zmuszony do kapitulacji. W 75 minucie kontaktową bramkę zdobył Adler da Silva. Snajper uderzył sprzed pola karnego na tyle precyzyjnie, że Kudła nie był w stanie skutecznie zainterweniować. W kolejnych sytuacjach golkiper kilkukrotnie ratował zespół z Katowic. Jego parady wielokrotnie utrzymywały GieKSę przy życiu, ale jego starania o utrzymanie prowadzenia ostatecznie nie przyniosły odpowiedniego skutku. Kudła wielokrotnie popisywał się świetną grą, ale ostatecznie drugi raz wyciągnął piłkę z siatki po kombinacyjnym wykonaniu rzutu wolnego przez rzeszowian. Po raz kolejny na listę strzelców wpisał się Adler da Silva, dzięki któremu Stal odwróciła losy meczu i dopisała punkt do tabeli. Mimo wszystko Kudła rozegrał znakomite spotkanie i choć marne to pocieszenie, uratował punkt dla GKS-u.


Stal Rzeszów – GKS Katowice 2:2 (0:1)

0:1 – Bergier, 25 min, 0:2 – Brzozowski, 55 min, 1:2 – Adler, 75 min, 2:2 – Adler, 87 min.

STAL: Wrąbel – War czak, Kościelny, Góra, Szimczak (80. Kądziołka) – Łysiak (85. Bukowski), Danielewicz (62. Wachowiak), Thill – Kłos (46. Diaz), Adler, Prokić. Trener Marek ZUB.

GKS: Kudła – Jaroszek (57. Janiszewski), Jędrych, Komor – Brzozowski, Repka, Kozubal (90+3. Mak), Rogala – Błąd (80. Figiel), Bergier (80. Arak), Marzec. Trener Rafał GÓRAK.

Sędziował Paweł Pskit (Zgierz). Widzów 2595. Żółte kartki: Szimczak – Kudła, Brzozowski, Janiszewski. Czerwona kartka Marzec (52. faul).


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus