Komentarz „Sportu”. „Pechowe” boisko

Przed tygodniem redakcyjny kolega napisał, że upatrywanie w Wiśle Kraków murowanego faworyta rozgrywek I ligi to dziś niedorzeczność.


Zgoda, kwestia awansu do ekstraklasy na tym etapie rozgrywek Fortuna 1. Ligi jeszcze nie jest przesądzona, ale „Biała gwiazda” powoli wyrasta na ich głównego faworyta. Ekipa Jerzego Brzęczka w tej chwili na wszystkich konkurentów patrzy z góry, a gdy do zdrowia wrócą Basha, Ondraszek, Błaszczykowski, czy Uryga, wówczas może być „odlot”.

Największe rozczarowanie w tej kolejce przeżyli chyba kibice Podbeskidzia Bielsko-Biała, których pupile zeszli z boiska pokonani przez Puszczę Niepołomice. To już trzecia porażka na własnym stadionie podopiecznych Mirosława Smyły, Znacznie lepiej radzą sobie na obcych boiskach, gdzie rozstrzygnęli na swoją korzyść wszystkie (trzy) potyczki. A tak przy okazji – W internecie jeden z naszych „sympatyków” napisał: „Bielszczanie to GÓRALE nie ŚLĄZACY. Więc po co pisze o nich Katowicki Sport?”.

Odpowiadam. Na pewno nie po to, żeby było śmieszniej. Pragnę zauważyć, że Bielsko-Biała leży w województwie śląskim, czy to się komuś podoba, czy nie. Poza tym „Sport” pisze o zespołach z całego kraju, nie tylko ze Śląska. I ostatnia „szpileczka” – w Podbeskidziu gra tylko pięciu bielszczan: Krystian Wieczorek, Daniel Mikołajewski, Bartosz i Jakub Bierońscy oraz Michał Willmann. Bardzo skromnie, prawda, skoro kadra Podbeskidzia liczy 26 piłkarzy.


Na zdjęciu: Napastnik Podbeskidzia Kamil Biliński zachodzi w głowę, dlaczego własne boisko jest takie pechowe dla jego drużyny.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus