Komentarz ,,Sportu”. Oby nie wypłynął kwas

Przed jedenastką z Zabrza jeszcze wiele wiosną ważnych meczów, z piątkowym wyjazdowym do Wrocławia na czele. Wiele się jeszcze może wydarzyć, tymczasem drużyna traci swoje ważne ogniwo. Od momentu, jak rok temu Sekulić trafił do Zabrza, był podstawowym zawodnikiem. Spisywał się na tyle dobrze, że trafił nawet ponownie do słowackiej kadry. Teraz niestety, ten pochodzący z Belgradu piłkarz, jest już za oceanem.

Fakt, Górnik zarobił na nim pieniądze, miejmy nadzieje, że konkretne. Tyle tylko, że gdyby został, to nie wiadomo czy zabrzanie nie zarobiliby jeszcze większej kasy. Każde miejsce w lidze ma przecież swoją wartość. Za zeszły sezon i za wywalczenie 11. miejsca w lidze „górnicy” zainkasowali milion złotych. Szósta lokata wtedy, wyceniana była już na 2,2 mln złotych. Wyższe miejsce w lidze mogłoby zrekompensować budżetowe braki. Bez takiego piłkarza jak Sekulić będzie o to na pewno trudniej.

Trudno dziś wyrokować, na którym miejscu skończy drużyna prowadzona przez Marcina Brosza. Czy będzie to tylko walka o utrzymanie się w ekstraklasie, czy coś więcej. Jedno jednak jest pewne: z równo i pewnie grającym na prawej stronie defensywy Sekuliciem byłoby łatwiej. Zresztą obrona Górnika w ostatnim czasie była monolitem. W trzech ostatnich meczach nie dopuściła do straty ani jednego gola. To dlatego w ciemno można było przewidywać ustawienie tej formacji.

Trudno teraz wskazać piłkarza, który miałby zająć miejsce Sekulicia. Dariusz Pawłowski? Nie łapie się do meczowej osiemnastki. Islandczyk Adam Orn Arnarson? Zimą został skierowany do rezerw. Przesunięcie tam ze środka obrony Przemysława Wiśniewskiego? To zdecydowanie nie jego pozycja. Nie brakuje za to lewych obrońców: Erik Janża, Michał Koj, Adrian Gryszkiewicz… Mają się nad czym głowić trenerzy Górnika przed najbliższym spotkaniem ze Śląskiem.

Pozostaje jeszcze druga strona medalu. Skoro pozwolono odejść Sekuliciovi, to któryś z innych graczy zespołu, na przykład Igor Angulo, może mieć za złe, że i jego nie puszczono za granicę już teraz – do Turcji konkretnie. Jasne, łatwiej zastąpić prawego obrońcę niż najlepszego i najskuteczniejszego napastnika, ale niepotrzebny „kwas” w drużynie może wypłynąć. I to w tak newralgicznym momencie sezonu…