Komplet punktów

Jastrzębski Węgiel zakończył fazę grupową szóstym zwycięstwem. Nie był to łatwy mecz, ale najważniejsze, że zakończony zwycięstwem.


Ostatnie starcie fazy grupowej Ligi Mistrzów, w którym Jastrzębski Węgiel mierzył się Z VfB Friedrischafen, nie miało już większego znaczenia dla polskiego zespołu, jeżeli chodzi o walkę o cokolwiek. Otóż jastrzębianie byli już pewni awansu do fazy pucharowej CEV Champions League. Trzeba jednak podkreślić, że nie był to najlepszy mecz w wykonaniu zawodników jastrzębskiego zespołu. Szczególnie w drugim secie, ale po kolei. Pierwsza partia, to dobra odsłona w wykonaniu wicemistrzów Polski. Choć nie można powiedzieć, że wszystko było idealnie. Bywały bowiem w tej odsłonie meczu momenty, w których jastrzębianie zbyt często się mylili.

Jastrzębski Węgiel nie wszedł w to spotkanie nadzwyczajnie. W początkowej fazie spotkanie gospodarze nie ustrzegli się błędów, o których mowa wyżej. Niemniej jednak trzeba podkreślić, że Tomasz Fornal złapał odpowiednią skuteczność i w kluczowej fazie pierwszej odsłony, czyli pod koniec pierwszego seta złapał odpowiedni rytm. Reprezentant Polski zaczął grać na takim poziomie, do którego przyzwyczaił. Wprawdzie nie atakował na nadzwyczajnej skuteczności, ale skończył kilka bardzo ważnych piłek. Potężne ścięcia Fornala ze skrzydła wywołały wręcz przerażenie w szeregach niemieckiego zespołu. To był jego set, a szczególnie jego końcówka. W ostatnich tygodniach kibice jastrzębskiego zespołu mieli pewne wątpliwości odnośnie formy tego zawodnika. Po środowym meczu jednak takich wątpliwości.

Bo również w drugiej partii Fornal prezentował się na bardzo wysokim poziomie. Wprawdzie statystyki być może na to nie wskazują, ale zawodnik reprezentacji Polski nadal utrzymywał bardzo dobry poziom swojej własnej gry. Wprawdzie nie najlepiej radził sobie w przyjęciu, ale w ataku cały czas trzymał fason. Warto podkreślić, że jastrzębianie przegrywali 11:16, bo nie mieli zupełnie pomysłu na to, jak grać w ataku. Następnie jednak znaleźli na to sposób i zaczęli odrabiać straty. To jeszcze nie wszystko. Nie dość, że gospodarze wspomniane straty odrobili, to na dodatek byli w stanie wyjść na prowadzenie. Fornal końcówkę seta rozegrał wręcz fenomenalnie. Skończył dwie bardzo trudne piłki, dzięki którym jastrzębianie wygrali seta.

Trzecia odsłona rozpoczęła się dla Jastrzębskiego Węgla wręcz wyśmienicie. Gospodarze dominowali nad rywalem i wydawało się, że absolutnie nic złego jastrzębianom stać się nie może. Nagle jednak seria głupich wręcz błędów spowodowała, że zespół z Niemiec odrobił straty. Mało tego. Zrobiło się bardzo niepokojąco, bo VfB Friedrichshafen objął prowadzenie 23:21. Chwilę później zespół z Niemiec miał dwie piłki setowe, ale siatkarze Jastrzębskiego Węgla utrzymali nerwy na wodzy. Bardzo cenną zmianę dał Stephane Boyer. Francuski atakujący kilka minut wcześniej zastąpił na boisku Jana Hadravę i to była doskonała decyzja trenera Marcelo Mendeza. Hadrava grał w tym spotkaniu bardzo przyzwoicie, ale potrzebny była na niepewną końcówkę zdecydowanie Boyer.

Mistrz olimpijski z Tokio w pierwszej kolejności popracował w ataku. A pod koniec seta znakomicie pograł blokiem. Końcowa faza trzeciej, jak się później okazało, finałowej odsłony, odbyła się na siatce. I to właśnie Boyer zatrzymał dwa ataki zawodników z Niemiec. Pierwszy w nich wrócił na stronę rywala, a zawodnicy Friedrichshafen nie skończyli piłki. A chwilę później Boyer na środku siatki zatrzymał rywala. Następnie jastrzębianie zyskali piłkę setowa i zamienili ją na kluczowy punkt. Nie można jednak powiedzieć, że to był rewelacyjny mecz. Ale był solidny i zagrany w sposób zupełnie rozsądny. Jastrzębski Węgiel, jeżeli jednak chce walczyć o mistrzostwo Polski to powinien być bardziej solidny. Na pewno nie mogą siatkarze Marcelo Mendeza popełniać tak rażących błędów, bo lepsza drużyna tego nie wybaczy. Rywal z Niemiec na pewno się starał, to nie ulega najmniejszych wątpliwości, ale nie jest zespołem, który prezentuje wysoką klasę europejską. Jeśli zespół z Jastrzębia-Zdroju aspiruje do czegoś większego, to nie powinien się z takim przeciwnikiem męczyć. A w dwóch setach się męczył i nie ulega to najmniejszych wątpliwości. Wszystko wskazuje na to, że w kolejnej fazie Ligi Mistrzów, Jastrzębski Węgiel zmierzy się w dużo silniejszym przeciwnikiem. Absolutnie nie powiemy dziś, że będzie w tym meczu bez szans. Mało tego. Jesteśmy skłonni powiedzieć, że mecz ten będzie w stanie wygrać. Ale, z całą pewnością, musi zagrać lepiej niż w środę. Bo takie granie, jak z niemieckim rywalem, na resztę w CEV Champions League nie wystarczy.

Jastrzębski Węgiel – VfB Friedrichshafen 3:0 (25:22, 26:24, 28:26)

JASTRZĘBIE: Toniutti, Fornal (16), M’Baye (8), Hadrava (6), Clevenot (11), Macyra (7), Popiwczak (libero), Boyer (7), Dębski, Szymura. Trener Marcelo MENDEZ.

FRIEDICHSHAFEN: Vinczić, Vicentin (17), Boehme (8), Superlak (9), Sztern (8), Brown (8), Bann (libero) oraz Nedeljković, Peter, Czaczić. Trener Mark LEBEDEW.

Przebieg meczu
I set: 9:10, 14:15, 20:17, 25:22.
II set: 6:10, 11:15, 19:20, 26:24.
III set: 10:7, 15:11, 19:20, 28:26


Fot. Tomasz Kudala / PressFocus