Końcówka ze szczęśliwym zakończeniem

Grając w przewadze częstochowianie przeskoczyli Sandecję, ale najedli się strachu.


Mamy dwie dobre wiadomości dla kibiców Skry. Pierwsza – podopieczni Jakuba Dziółki wygrali w Niepołomicach z Sandecją i przeskoczyli drużynę Tomasza Kafarskiego. Druga – wiele wskazuje na to, że najbliższy mecz częstochowianie zagrają na swoim boisku pod Jasną Górą. Jedno i drugie razem wzięte oznacza, że walka o utrzymanie, z perspektywy „skrzaków” nabiera nowego wymiaru.

A wracając do meczu otwierającego 25. kolejkę spotkań w I lidze zacznijmy od tego, że pierwsza połowa starcia drużyn ze strefy spadkowej była ciekawa. Obydwa zespoły próbowały odważnie atakować i raz po raz bramkarze musieli interweniować. Znaczną przewagę w posiadaniu piłki mieli w tym okresie goście, ale to zespół z Nowego Sącza wypracował najgroźniejszą sytuację. Z prawego skrzydła w 29. minucie dograł bowiem Damian Chmiel, a Martin Kostal uderzył celnie z 7. metra i Jakub Bursztyn musiał się mocno nagimnastykować, żeby zapobiec utracie gola.

Ważna dla obrazu spotkania była też 34. minuta, bo Jakub Iskra na środku boiska ostro sfaulował Bartosza Babiarza i sędzia ukarał kapitana Sandecji czerwoną kartką.

Mimo przewagi liczebnej częstochowianie nie potrafili sforsować zasieków obronnych rywali, a w dodatku w 73. minucie nadziali się na zabójczą kontrę. Michał Walski przejął na swojej połowie piłkę zagrywaną przez Babiarza i pognał w kierunku bramki Bursztyna. Przebiegł 60. metrów, wbiegł w pole karne i strzelił w krótki róg, a źle ustawiony golkiper Skry dał się zaskoczyć.

Mający nóż na gardle zawodnicy Skry potrafili odwrócić losy spotkania. W 80. minucie przeprowadzili składną akcję, którą po dośrodkowaniu Mateusza Winciersza celną główką z 5. metra sfinalizował Piotr Nocoń. Kapitan czestochowian wygrał główkowy pojedynek z Ivanem Nekiciem i kozłującą piłką doprowadził do wyrównania.

5. minut później było już 2:1 dla Skry, bo po płaskim strzale Beniamina Czajki, uderzającego z dystansu, piłka trafiła w nogę Tomasza Boczka, który stał 9. metrów przed swoją bramką i zupełnie zmylił golkipera Sandecji.

To jednak nie był koniec emocji. W 3. minucie doliczonego czasu gry bowiem gospodarze wykonywali rzut wolny, a dośrodkowana w pole karne piłka trafiła w rękę Oskara Krzyżaka. Grający pierwszy raz od września ubiegłego roku obrońca Skry przeżywał więc na pewno nerwowe chwile gdy sędzia pobiegł do ekranu, żeby sprawdzić jak przebiegała akcja, a gdy wszystko sobie dokładnie obejrzał stwierdził, że stoper częstochowian najpierw został sfaulowany nim sam popełnił przewinienie. Ta interpretacja nie spodobała się zawodnikom gospodarzy więc na koniec było jeszcze sporo pretensji i kilka żółtych kartek, ale ostatecznie Skra wywiozła z Niepołomic 3 cenne punkty.


Sandecja Nowy SączSkra Częstochowa 1:2 (0:0)

1:0 – Walski, 73 min, 1:1 – Nocoń, 80 min (głową), 1:2 – Boczek, 85 min (samobójcza).

SANDECJA: Nomm – Nekić (90. Kriss), Boczek, Piter-Bucko – Iskra, Fall, Potoma (90. Manzorro), Pawłowski – Chmiel (77. Nawotka), Wróbel (77. Mas), Kostal (46. Walski). Trener Tomasz KAFARSKI.

SKRA: Bursztyn – Krzyżak, Mesjasz, Czajka – Flak (72. Winiciersz), Olejnik, Babiarz, Lukoszek – Gołębiowski (72. Jaroch), Kozłowski (72. Sangowski), Nocoń. Trener Jakub DZIÓŁKA.

Sędziował Radosław Trochimiuk (Ciechanów).

Żółte kartki: Walski, Fall, Wróbel, Piter-Bucko, Boczek – Czajka, Bursztyn, Krzyżak, Winciersz.

Czerwona: Iskra (34, za faul).


Fot. Norbert Barczyk/PressFocus