Koniec serii. GieKSa przegrywa w Łodzi

O wyniku pierwszego z dwóch sobotnich meczów zaplecza ekstraklasy zadecydował rzut karny.


Koniec świetnej passy GieKSy. Po sześciu z rzędu ligowych występach bez porażki przyszło jej wrócić na tarczy z Łodzi, a licznik minut bez straconego gola zatrzymał się na 438. To imponująca seria – lepszą w tym sezonie Fortuna 1 Ligi wykręciła tylko Korona Kielce – ale marna to pociecha dla katowiczan, skoro jej koniec był równoznaczny z przegraną.

Ich defensywa skapitulowała w 73. minucie, gdy Antonio Dominguez wykorzystał rzut karny podyktowany w niegroźnej sytuacji za nieodpowiedzialny faul Michała Kołodziejskiego na Mateuszu Bąkowiczu. Bez obaw można stwierdzić, że był to mecz na 0:0, a o porażce GieKSy przesądził indywidualny błąd stopera, którego nawet nie powinno być na boisku. Tak jak tydzień temu z kielczanami, tak i dziś obok Grzegorza Janiszewskiego i Arkadiusza Jędrycha trio środkowych obrońców w wyjściowym składzie stanowił Hubert Sadowski, ale już w pierwszej połowie opuścił boisko z powodu urazu. W tej samej chwili trener Rafał Górak zdjął też Bartosza Jaroszka, zapewne obawiając się, że ujrzy drugą żółtą kartkę.

By być uczciwym i nie biczować tylko Kołodziejskiego musimy też nadmienić, że stanowczo zbyt mało zrobiła tego dnia ofensywa GieKSy. Przypominamy sobie tylko dwie sytuacje – obie sprzed przerwy – gdy nieco poważniej zagroziła bramce ŁKS-u, ale strzał Filipa Szymczaka był niecelny, a dogranie Adriana Błąda zbyt głębokie i pomijające dobrze ustawionego Patryka Szwedzika. Poza tym była jeszcze kontrowersja związana z VAR-em. Katowiczanie domagali się karnego za zagranie ręką któregoś z łodzian, ale arbiter po długiej wideoweryfikacji ostatecznie zadecydował inaczej. Była to sytuacja niewynikająca jednak z efektownej akcji GKS-u, a (rzekomego) błędu technicznego rywala w zamieszaniu po stałym fragmencie.

Drużyna Rafała Góraka poniosła pierwszą ligową porażkę w systemie z trójką środkowych obrońców. Niepokonana pozostawała od wrześniowej wyprawy do Opola. Nowy styl można chwalić za efektywność i skuteczność, gdy daje punkty, ale nie ma co ukrywać, że podczas przegranych meczów może rodzić u kibiców pewną frustrację. Choć łodzianie mają swoje problemy, nie można jednak zapominać, że to oni mierzą w ekstraklasę, a GKS jako beniaminek – przede wszystkim w utrzymanie, a poza tym tak miałkie w ofensywie występy pewnie nie będą mu się zdarzać często.

GieKSa nie doczekała się wyjazdowego przełamania. W tym sezonie Fortuna 1 Ligi jeszcze nie przywiozła z obczyzny kompletu punktów, a 4 z kolejnych 5 meczów też zagra w roli gościa. Najbliższy – za 8 dni w Rzeszowie.


ŁKS Łódź – GKS Katowice 1:0 (0:0)

1:0 – Dominguez, 73 min (karny)

ŁKS: Kozioł – Bąkowicz, Sobociński, Koprowski, Szeliga – Pirulo, Dominguez (82. Nowacki), Rozwandowicz (60. Tosik), Ricardinho (90. Kelechukwu), Moreno (82. Coral) – Radaszkiewicz. Trener Kibu VICUNA.

GKS: Królczyk – Janiszewski, Jędrych, Sadowski (27. Kołodziejski) – Wojciechowski, Jaroszek (27. Urynowicz), Figiel, Rogala – Błąd (65. Sanocki), Szymczak (64. Kozłowski), Szwedzik (82. Samiec-Talar). Trener Rafał GÓRAK.

Sędziował Jacek Małyszek (Lublin). Widzów 3380. Żółte kartki: Pirulo, Sobociński – Jaroszek, Szymczak.


Fot.