Kontrowersja kolejki. Trener traci nerwy

Niby błahostka, rzecz bez większego znaczenia, ale mimo wszystko coś obrazująca.


Canal+, chlebodawca naszej ligi, poczynił starania, aby po niedzielnym meczu Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław zaprosić przed kamerę trenera „Kolejorza” Johna van der Boma.

Wszystko było już ustalone, jeszcze nim rozbrzmiał pierwszy gwizdek upewniono się, że do rozmowy dojdzie, co Holender potwierdził. Wszystko po to, aby po porażce 0:1… ostatecznie odmówić. To jasne, że nie jest to żaden istotny problem – a już na pewno nie można porównać go z dyspozycją mistrzów Polski – ale warto przypomnieć, że nie kto inny jak van der Bom po swoim debiucie przy Bułgarskiej, czyli zwycięstwie z Karabachem, apelował, by szanować polską ekstraklasę.

– Oczywiście Karabach to dobra drużyna, ale skoro ich pokonaliśmy, to chyba też jesteśmy dobrzy, prawda? Nie mówmy, że polskie drużyny są słabe, gorsze od belgijskich czy holenderskich. Nie mówcie tak, naprawdę – powtarzał holenderski szkoleniowiec. W niedzielę jednak tego szacunku mu zabrakło, a przełożeni chyba powinni uświadomić Holendra, jak wygląda struktura finansowania naszej ligi i że za poprzedni sezon jego pracodawca uzyskał z tytułu gry w niej ponad 28 milionów złotych, z czego znaczna część pochodziła właśnie ze środków telewizyjnych. Stanięcie przed kamerą C+ powinno więc uchodzić za obowiązek.

„Kolejorz” nie zagrał w niedzielę najgorszego meczu, ale skoro tak, to tym bardziej porażka ze Śląskiem dowodzi, że znalazł się na zakręcie. Zdobył dotąd 1 punkt za remis w Lubinie, dwie bramki, ani razu nie prowadził, przed własną publicznością przegrał wszystkie trzy spotkania. Niezwykle istotne patrząc przez pryzmat interesu naszego futbolu jest, by wyeliminował luksemburskie Dudelange i zameldował się w fazie grupowej Ligi Konferencji UEFA, ale trudno nie odnieść wrażenia, że udział w tejże fazie grupowej może jedynie… spotęgować jego problemy na ekstraklasowym gruncie.

Rafał Janas, były drugi trener Lecha, współpracownik Macieja Skorży, w portalu meczyki.pl wyraził przed kilkoma dniami wątpliwość, czy holenderska szkoła van der Boma sprawdza się w zespole i zwrócił uwagę, że dotąd szkoleniowiec ten sprawdzał się jedynie w drużynach z Beneluksu, a wykraczanie poza te ramy nie kończyło się dla jego zespołów dobrze.

– Nie dbam o to, co inni mówią, trudno mi to komentować – mówi van der Bom.

– Obecna sytuacja jest rozczarowująca nie tylko dla mnie. Pracujemy codziennie, by ją zmienić. To trudne do zaakceptowania. W Europie mamy lepsze wyniki niż w lidze. Może jednym z powodów jest ten jeden dzień różnicy. Po meczach w Europie jest mniej czasu, by wrócić do sił, niż po meczach ligowych. Tym bardziej, kiedy – jak my w ostatni czwartek – grasz dogrywkę… Brak skuteczności to coś, nad czym pracujemy na każdym treningu – dodaje szkoleniowiec Lecha, który teraz może w pełni skupić się na walce o Ligę Konferencji, bo zaplanowany na najbliższy weekend mecz z Lechią Gdańsk został przełożony na 31 sierpnia.

(WChał)


Fot. Paweł Jaskolka / PressFocus