Krok od kompromitacji

Czarnogórzec Nemanja Mijuszković uratował honor „Miedzianki” w Suwałkach, strzelając gola w doliczonym czasie meczu.


Dla trenera „Miedzianki” Dominika Nowaka i jego asystenta Grzegorza Mokrego wizyta w Suwałkach była podróżą sentymentalną, wszak przed kilkoma laty prowadzili – z powodzeniem – Wigry. – Wspominam bardzo dobrze pracę w Suwałkach, bo na miarę Wigier odnosiliśmy tam sukcesy – powiedział Grzegorz Mokry.

– Awansowaliśmy do półfinału Pucharu Polski, w pierwszym sezonie wywalczyliśmy utrzymanie, a w kolejnym rywalizowaliśmy o czołowe miejsca, często zwyciężając z wyżej notowanymi drużynami. To sprawiło, że jako trenerzy trafiliśmy do Miedzi, a kilku zawodników, jak Damian Kądzior nawet otarło się o reprezentację Polski.

Z tamtej drużyny także Kamil Zapolnik, Damian Gąska i Mateusz Radecki przeszli do ekstraklasy. Ta praca na pewno przyniosła pozytywne efekty, dlatego wspominam ją dobrze. Do teraz utrzymuję kontakt z ludźmi, którzy pracują w tym klubie.

Na boisku uprzejmości skończyły się, a gospodarze udowodnili, że ich trener Paweł Cretti nie rzucał słów na wiatr, mówiąc: „Mamy przed sobą wyzwanie, ale nie panikujemy”. Ba, niewiele brakowało, by faworyt wracał do Legnicy z pustymi rękami.

Od kompromitacji uratował gości w doliczonym czasie gry Czarnogórzec Nemanja Mijuszković, strzelając wyrównującego gola głową po dośrodkowaniu Adriana Purzyckiego. Miedź musiała odrabiać straty od 77 minuty, gdy jej bramkarza Łukasza Załuskę strzałem po ziemi zza pola karnego zaskoczył rezerwowy Wigier, Patryk Czułowski.

W I połowie optyczną przewagę mieli legniczanie, lecz niewiele z tego wynikało, bo w zasadzie tylko raz poważniej zagrozili bramce strzeżonej przez Jana Balawajdera. W 4 min. Jakub Łukowski obsłużył Kacpra Kostorza, lecz strzał napastnika Miedzi obronił bramkarz Wigier. W strzałach celnych był remis 2:2, a przewagę podopieczni Dominika Nowaka mieli tylko w… kornerach.

W 31 minucie doszło do incydentu, który potem miał wpływ na końcowy wynik. W powietrznym pojedynku Bożo Musa staranował Adama Chrzanowskiego i ten drugi musiał opuścić plac gry. Jego miejsce zajął Mijuszković…

Miedź jako kandydat do awansu do ekstraklasy zawiodła na całej linii. Outsider z Suwałk powinien pluć sobie w brodę, że nie utrzymał korzystnego rezultatu, bo w ostatnich minutach spotkania grał z przewagą jednego zawodnika.

Widocznie piłkarze Wigier już sobie zaksięgowali komplet punktów i w końcówce zagrali zbyt nonszalancko pewni, że nic złego przytrafić im się nie może. Mimo remisu piłkarze „Miedzianki” powinni spalić się ze wstydu.


Wigry Suwałki – Miedź Legnica 1:1 (0:0)

1:0 – Czułowski, 77 min, 1:1 – Mijuszković, 90+3 min (głową).

WIGRY: Balawajder – Gierach, Dobrotka, Karankiewicz, Matuszewski – Gojko, Loua, Huertas (74. Czułowski), Aftyka (62. Sauczek), R. Bartczak (88. Adamec) – Wełniak. Trener Paweł CRETTI.

MIEDŹ: Załuska – Zieliński, Musa, Chrzanowski (34. Mijuszković), Pikk – Łukowski (46. Kort), Purzycki, Santana, Marquitos, Śliwa (70. Roman) – Kostorz. Trener Dominik NOWAK.

Sędziował Łukasz Kuźma (Białystok). Meczbezudziałupubliczności. Żółte kartki: Loua, Karankiewicz – Santana, Kostorz; czerwona kartka: Santana (84. druga żółta).

Piłkarz meczu – Martin DOBROTKA.


Na zdjęciu: Stoper Nemanja Mijuszković uratował Miedź przed kompromitacją w Suwałkach.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus