Kto za Portugalczyka?

W gronie trenerów, którzy mogliby zastąpić Paulo Sousę na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski jest kilka ciekawych nazwisk. Jest też opcja zagraniczna.


Łatwo powiedzieć i napisać, że trzeba zwolnić obecnego selekcjonera biało-czerwonych. Nie bronią go wyniki, co widać choćby po ramce obok z bilansem trenerów w kadrze. Kto jednak na szybko mógłby zająć miejsce nieradzącego sobie z polską narodową jedenastką Portugalczyka? Oto nasza kilkuosobowa lista.

1.MAREK PAPSZUN

Szkoleniowiec Rakowa był w poprzednim sezonie jednym z największych wygranych w naszej ligowej piłce. Z prowadzonym przez siebie zespołem zdobył przecież Puchar Polski, a także wicemistrzostwo kraju. To sukcesy nie notowane dotąd w historii częstochowskiej piłki. Z Rakowem 46-letni obecnie szkoleniowiec przeszedł drogę od II ligi na ligowe szczyty.

– To stanowczy i zdecydowany szkoleniowiec, który wie czego chce. Stawia na tych, którzy w danym momencie są najlepsi, a poza tym widać, że w prowadzonej przez niego drużynie jest myśl przewodnia. Ważne w tym wszystkim, żeby nie dać się zwariować podpowiadaczom, czyli menedżerom i dyrektorom, którzy mają swoje biznesy – mówi były reprezentant Polski [Henryk Wawrowski], który jak sam mówi, w ogóle nie zatrudniałby Sousy na stanowisku selekcjonera.

– Już kiedy go zatrudniano przewidywałem, że może to być drugi Sa Pinto. Wzięcie trenera zagranicznego z całym swoim sztabem to coś jest nie tak. To przecież inna mentalność, inne rozumienie wszystkiego. Gość sprowadza swoich ludzi, a teraz powie „sorry, nie wyszło” i jeszcze będzie żądał odszkodowania. Ja może jestem szowinistą i złośliwcem, ale jak dla mnie trenerem naszej kadry powinien być Polak. To on powinien mieć decydujący głos – zaznacza Wawrowski.

2. CZESŁAW MICHNIEWICZ

Z Legią w poprzednim sezonie zdobył mistrzostwo Polski, wcześniej przez kilka lat prowadził reprezentację młodzieżową, z którą awansował do finałów Młodzieżowych Mistrzostw Europy. Zwyciężając Portugalię w barażach nasze młode „Orły” zakwalifikowały się do finałowego turnieju U-21 po raz pierwszy od ćwierć wieku. We Włoszech w czerwcu 2019 przyszły wygrane z Belgami i Włochami, ale na ziemię sprowadzili nas Hiszpanie, wygrywając 5:0. Z pracy z młodzieżówką zrezygnował na finiszu kolejnych eliminacji, kiedy otrzymał propozycję z Legii. Na jego korzyść przemawia solidne ligowe doświadczenie. Prowadził przecież już wiele ligowych zespołów.

3. KOSTA RUNJAIĆ

Węgrzy mają swojego Marco Rossiego, to dlaczego my nie mielibyśmy mieć także zagranicznego szkoleniowca, który od podszewki zna nasz futbol. Włoch zanim zaczął pracę z Madziarami, to mistrzostwo zdobywał z Honvedem. Runjaić z Pogonią pracuje od listopada 2017 roku. W poprzednim sezonie doprowadził „portowców” do podium ekstraklasy. On akurat nie musiałby się uczyć, jak Sousa, nazwisk polskich piłkarzy, bo świetnie je zna. Dobrze też poznał polską mentalność. Na plus, jak w przypadku Michniewicza, doświadczenie. Pracował też przecież za Odrą, gdzie był szkoleniowcem w takich klubach, jak MSV Duisburg, 1.FC Kaiserslautern czy TSV 1860 Monachium.



4. MICHAŁ PROBIERZ

Od lat jego nazwisko pada przy trenerach-kandydatach, którzy ewentualnie mogliby prowadzić kadrę. A kiedy ewentualnie w sierpniu nowym prezesem PZPN zostałby Cezary Kulesza, to kto wie, jak mogłoby być? Obaj panowie z sukcesami pracowali przecież w Jagiellonii Białystok. Jeden jako prezes, a teraz kandydat do zastąpienia Zbigniewa Bońka w fotelu szefa piłkarskiej centrali, a Probierz jako szkoleniowiec. To wtedy Jaga sięgnęła po puchar i Superpuchar Polski czy została wicemistrzem. Na minus na pewno polityka, którą jako trener, a zarazem wiceprezes prowadzi teraz w Cracovii. W składzie „Pasów” można znaleźć piłkarzy wszystkich narodowości, tylko nie Polaków.

5. MARCIN BROSZ

Akurat jest teraz bez zajęcia po tym, jak nie przedłużył umowy z Górnikiem Zabrze (kontrakt wygasa 30 czerwca). Przez 5 lat pracy w zabrzańskim klubie wykonał kawał świetnej roboty. Potrafił wypromować niejednego zawodnika, który trafił potem do kadry młodzieżowej czy pierwszej reprezentacji, jak Rafał Kurzawa, Damian Kądzior czy Paweł Bochniewicz. Świetny snajper „górników” Igor Angulo mówił o nim, że to najlepszy trener z jakim pracował, a wcześniej jego szkoleniowcami byli tej klasy fachowcy co Jupp Heynckes czy Ernesto Valverde.


Sousa jest najgorszy!

Pod lupę wzięliśmy selekcjonerów, którzy z reprezentacją Polski pracowali w XXI wieku. W tym czasie udało się nam zagrać na 7 dużych turniejach, trzy razy na mistrzostwach świata i cztery razy na mistrzostwach Europy. Jednak tylko raz, za kadencji Adama Nawałki (2013-18) udało się nam wyjść z grupy. Było to na Euro 2016, kiedy biało-czerwoni awansowali do ćwierćfinałów imprezy. Bilans pana Adama z narodową kadrą, to 50 meczów, ze średnią punktową 1,88 pkt. na mecz. Nawałkę – co ciekawe – przebija w tym względzie Paweł Janas. Były świetny reprezentant Polski prowadził kadrę jako selekcjoner w latach 2002-06 w 51 spotkaniach. Wywalczył z nią awans na mundial do Niemiec w 2006, a jego średnia punktowa na mecz, to aż 1,94 pkt.

Jeśli chodzi selekcjonerów z najgorszym bilansem, to tutaj prym wiedzie Paulo Sousa. Portugalczyk prowadził nasz narodowy zespół w 8 meczach. Wygrał raz, z Andorą w eliminacjach MŚ. Cztery mecze zakończyły się remisami, a trzy przegraliśmy, w tym dwa na toczącym się Euro. Sousa może pięknie opowiadać, inni mogą to „łykać”, ale fakty i liczby są bezlitosne. Średnia punktowa na mecz w jego pracy z naszą kadrą to 0,88 pkt. na spotkania. Jest żałośnie niska. Nikt z polskich selekcjonerów w XXI wieku nie miał tak fatalnego bilansu…


SELEKCJONERZY BIAŁO-CZERWONYCH. BILANS Z REPREZENTACJĄ

(imię, nazwisko, liczba meczów, średnia punktów na mecz)

  • Paulo Sousa, 8, 0,88 pkt.
  • Jerzy Brzęczek, 24, 1,71 pkt.
  • Adam Nawałka, 50, 1,88 pkt.
  • Waldemar Fornalik, 18, 1,56 pkt.
  • Franciszek Smuda, 37, 1,57 pkt.
  • Leo Beenhakker, 47, 1,68 pkt.
  • Paweł Janas, 51, 1,94 pkt.
  • Jerzy Engel, 28, 1,61 pkt.

Źródło: transfermarkt.pl


Fot. Pawel Jaskolka / PressFocus