Łasza Tałachadze zawita do Gdańska!

Podczas turnieju upamiętniającego brązowego medalistę igrzysk w Barcelonie zaprezentuje się najsilniejszy sztangista globu.


Tylu gwiazd światowego formatu hala gdańskiego Atlety jeszcze nie gościła. Na zaproszenie Lecha Labuddy, byłego zawodnika, a dziś dyrektora klubu, członka zarządu Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, sędziego klasy międzynarodowej i szefa firmy Labar, przyjedzie bardzo mocna ekipa z Gruzji. Na jej czele stanie Georgi Asanidze, mistrz olimpijski z Aten (2004) i brązowy medalista z Sydney (2000) w kategorii 85 kg, a obecnie trener kadry narodowej, który przywiezie trzech podopiecznych, Rewaza Dawitadzego, Szotę Miszwelidzego i najbardziej oczekiwanego Łaszę Tałachadzego. Pierwszy od czterech lat nie schodzi z podium mistrzostw świata i Europy, dźwigając w kategoriach 85 i 89 kg, drugi z dwóch ostatnich mistrzostw Starego Kontynentu przywoził srebro, startując w kategorii 61 kg, ale ich sukcesy to nic w porównaniu do dorobku trzeciego z wymienionych. Tałachadze to obecnie najsilniejszy człowiek świata. Za miesiąc skończy 29 lat, mierzy 197 cm, waży 190 kg i wszystko czego się dotknie zamienia w złoto.

W swoim bogatym dorobku ma dwa tytuły mistrza olimpijskiego (2016 – Rio de Janeiro, 2020 – Tokio, choć te drugie igrzyska odbyły się rok później), pięć tytułów mistrza świata (Houston 2015, Anaheim 2017, Aszchabad 2018, Pattaya 2019, Taszkent 2021) oraz sześć tytułów mistrza Europy (Forde 2016, Split 2017, Bukareszt 2018, Batumi 2019, Moskwa 2021, Tirana 2022). Gruzin jest rekordzistą świata w kategorii +109; na zeszłorocznych MŚ wyrwał 225 i podrzucił 267 kg, co daje w dwuboju 492 kg i rozpala wyobraźnię oraz prowokuje do pytań o kres ludzkich możliwości. I właśnie największa osobowość współczesnej sztangi uświetni sobotni turniej poświęcony pamięci gdańszczanina Waldemara Malaka, który w 1992 roku osiągnął życiowy sukces, zdobywając brązowy medal olimpijski w Barcelonie. Nie cieszył się nim zbyt długo. Dwa miesiące później zginął w wypadku samochodowym pod Wejherowem, gdy jechał na zawody ligowe do Niemiec.

– Na nasze zawody przyjeżdżali utytułowani sztangiści, że wymienię Wiktora Szczerbatisa z Łotwy czy Andrieja Rybakowa z Białorusi, ale dwukrotnego mistrza olimpijskiego jeszcze nie było. O jego przyjazd zabiegałem od 2019 roku, przy okazji mistrzostw Europy w Batumi, na których sędziowałem, jednak zawsze coś stało na przeszkodzie. Tym razem się udało, z czego bardzo się cieszę i liczę na udany występ Łaszy. W pierwszym półroczu miał problemy zdrowotne, ale na szczęście się z nimi uporał i obronił tytuł mistrza Europy. Obecnie przygotowuje się do grudniowych mistrzostw świata w Kolumbii i mam nadzieję, iż jego forma zwyżkuje. Nie spodziewam się ataku na rekordy świata, ale liczę, że wyrwie 210 i podrzuci 250 kg. Takich ciężarów w Gdańsku jeszcze nikt dźwigał – zaciera dłonie Lech Labudda, który dzięki wrodzonej operatywności oraz przy wsparciu sponsorów zadbał o sowite nagrody. Zwycięzca turnieju – można założyć, że najwięcej punktów według współczynnika Sinclaira uzyska gruziński supersiłacz – otrzyma 1000 euro, ale jak zapewnia dyrektor Atlety, żaden zawodnik nie wyjedzie z pustymi rękami.

Oprócz wspomnianych Gruzinów do Gdańska zawitają Sebastian Cabala i Jan Trebichawski ze Słowacji oraz Konstantin Kurouski z Białorusi. Nie zabraknie też naszych reprezentantów, którzy rywalizować będą w indywidualnym Pucharze Polski. Na liście startowej są: Kacper Urban, Konrad Łazuga, Olaf Pasikowski, Marcin Izdebski, Jarosław Samoraj (wszyscy Budowlani Opole), Arsen Kasabijew (Tarpan Mrocza), Daniel Goljasz (Wisła Puławy), Marek Komorowski (MOS Opole), Paweł Szmeja (Narew Pułtusk), Igor Osuch (Górnik Polkowice), Igor Tubaja (Nadwiślanin Kwidzyn).


Na zdjęciu: Tak utytułowany sztangista jak Łasza Tałachadze w naszym kraju jeszcze nie startował.
Fot. Facebook/PZPC