Legia na czerwono, ze wstydu i nie tylko

Mistrz Polski pozostaje w strefie spadkowej po przegranym meczu „o sześć punktów”. Warszawiacy zagrali dokładnie tak, jak wskazuje na to ich miejsce w tabeli.


– Jakbyście dopiero włączyli, to przez 18 minut nie wydarzyło się jeszcze nic – pisał na Twitterze w trakcie spotkania dyrektor Canal+ Sport Michał Kołodziejczyk, dobrze oddając „widowiskowość” spotkania na dole tabeli. Mistrz Polski nie miał kompletnie żadnego pomysłu na świetnie zorganizowanego taktycznie outsidera. Był bardzo niemrawy i nieporadny, co pokazała 23 minuta.

Kopanina w „szesnastce”

Warta starała się wgryźć jakoś w pole karne gospodarzy, ale za mało było u niej dokładności. Legia jednak mimo kilku okazji nie potrafiła skutecznie wybić piłki, czego kulminacyjnym momentem była próba Mattiasa Johanssona. Szwed kopnął futbolówką w Adama Zrelaka, ta odbiła się potem od Pawła Wszołka i ponownie znalazła się pod nogami słowackiego snajpera, który dograł ją do obecnego na wprost bramki Dawida Szymonowicza. Zawodnik gości był kompletnie niepilnowany przez nieprzygotowanych obrońców i z łatwością trafił do siatki.

Godzinę trzeba było czekać, aż temperatura spotkania podniesie się. Zaostrzyła się gra, czego skutkiem była kontuzja odniesiona przez Daniela Szelągowskiego po tym, jak ostro w jego nogi „wjechał” Lindsay Rose. Obrońca Legii od razu wiedział, że przesadził, bo kilkukrotnie przepraszał za swoje wejście 19-latka. Szelągowski jednak chwilę później musiał opuścić murawę z pomocą fizjoterapeutów. Trzęsienie ziemi nastąpiło 10 minut później.

Rysa Zrelaka

Z pozoru – jak przez większość czasu – nie działo się nic specjalnego, co było oczywiście na rękę Warcie. Gdy warszawski bramkarz Artur Boruc złapał piłkę, przed nim wyrósł Szymonowicz, stając na drodze 41-latka. Doświadczony golkiper bezceremonialnie odepchnął rywala, uderzając go w twarz, do czego po chwili wrócił VAR.

Decyzja mogła być tylko jedna – czerwona kartka za chamskie zachowanie ulubieńca trybun oraz rzut karny dla „zielonych”. Niestety dla gości, ale wtedy nadszedł najgorszy moment meczu dla Zrelaka, który fatalnie przestrzelił. Poza tym jednak grę Słowaka należało pochwalić nie tylko za asystę, ale za kawał roboty, jaką ten wykonywał w defensywie czy w indywidualnych akcjach, przedzierając się przez chaotyczne warszawskie szyki.

Osłabiona Legia nie nabrała jednak rozpędu i przez całe spotkanie stworzyła… ledwie jedną przyzwoitą sytuację bramkową. W końcowych minutach można było zobaczyć obrazek Warty, która spokojnie operuje futbolówkę na połowie mistrza Polski, a jego piłkarze niespecjalnie kwapią się do tego, aby coś z tym faktem zrobić. Pozytywów u „wojskowych” było mało. Rezerwowy 20-latek Bartłomiej Ciepiela próbował rozruszać nieco grę zespołu, ale pod względem jakości zmienników dużo lepiej wypadła Warta. I to ona uciekła w końcu ze strefy spadkowej, pozostawiając na przedostatnim miejscu beznadziejną Legię.


Legia Warszawa – Warta Poznań 0:1 (0:1)

0:1 – Szymonowicz, 23 min (asysta Zrelak)

LEGIA: Boruc – Johansson, Rose, Nawrocki – Wszołek, Slisz (46. Celhaka), Sokołowski (84. Włodarczyk), Mladenović – Lopes (74. Miszta), Pekhart, Muci (58. Ciepiela). Trener Aleksandar VUKOVIĆ. Rezerwowi: Kastrati, Charatin, Grudziński, Skibicki, Abu Hanna.

WARTA: Lis – Grzesik, Trałka, Szymonowicz, Ivanov, Kiełb (65. Courtney-Perkins) – Szczepański (58. Papeau), Luis (58. Kupczak), Kopczyński, Szelągowski (64. Szmyt) – Zrelak (90+5. Kuzimski). Trener Dawid SZULCZEK. Rezerwowi: Grobelny, Maenpaa, Jakóbowski, Matuszewski.

Sędziował Łukasz Kuźma (Białystok). Żółte kartki: Slisz (35. faul), Rose (61. faul), Johansson (69. faul), Mladenović (73. dyskusje z sędzią), Ciepiela (78. faul). – Kiełb (56. faul), Ivanov (65. faul). Czerwona kartka: Boruc (71. uderzenie w twarz).
Piłkarz meczu – Dawid SZYMONOWICZ


Fot. Adam Starszyński/PressFocus