Lider nie dał przełamania

Częstochowianie nadal w dołku. Nie wygrali żadnego z ostatnich 7 spotkań i ich pozycja w strefie barażowej jest coraz słabsza. Dzisiaj zmarnowali daną przez los szansę na punkt.


Na terenie lidera Skra poniosła zasłużoną porażkę. Jej kryzys trwa i jak tak dalej pójdzie, straci miejsce w strefie premiowanej udziałem w barażach o I ligę. W ostatnich 6 kolejkach zdobyła ledwie punkt za bezbramkowy remis z rezerwami Lecha. Pozostałych 5 meczów przegrała, każdy – różnicą jednego gola. Jej przewaga nad 7. Stalą stopniała do ledwie 3 „oczek”, w dodatku przy spotkaniu rozegranym więcej. Niecały miesiąc temu ten zapas wynosił aż 10 punktów, ale to już tylko wspomnienie… Częstochowianie muszą wziąć się w garść, bo przecież jeszcze nic nie zostało stracone, zwłaszcza że do końca sezonu grać będą już tylko z rywalami z dolnej części tabeli.

„Piona” po raz 10.

Na częstochowianach aż nadto odbija się brak kontuzjowanych Adama Mesjasza i Adama Olejnika. Dzisiaj debiut w wyjściowym składzie zanotował 19-letni Stanisław Muniak, zastępujący w środku pola pauzującego za kartki Karola Noiszewskiego. Goście byli słabsi od polkowiczan. Nie byli w stanie wypracować klarownej okazji, nie wygrywali pojedynków, trener Marek Gołębiewski w II połowie zmienił obu skrzydłowych.

Lider prowadził od 64 minuty, gdy najlepszy na boisku Mariusz Szuszkiewicz obsłużył prostopadłym podaniem Mateusza Piątkowskiego, a ten z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam z Mikołajem Biegańskim. Dla 36-latka był to już 10. gol w tym sezonie.

„Swojak” nie dodał animuszu

Los niespodziewanie dał jednak drużynie spod Jasnej Góry szansę na remis. W 83 min Radosław Gołębiowski posłał mocną dochodzącą piłkę z rzutu wolnego, ta minęła niemal wszystkich zawodników, odbiła się od wprowadzonego chwilę wcześniej Rafała Karmelity i wpadła do siatki. Ten „samobój” oznaczający wyrównanie ani nie dodał jednak animuszu Skrze, ani nie podciął skrzydeł liderowi, który błyskawicznie zdołał odzyskać prowadzenie. Inny zmiennik, Maciej Bancewicz, dośrodkował z lewej flanki, a z bliska formalności dopełnił Szuszkiewicz, który do asysty dorzucił gola, nie zostawiając wątpliwości, komu należy się tytuł piłkarza meczu. Sytuacja polkowiczan w tabeli jest komfortowa, powiększyli przewagę nad GieKSą do 5 punktów i po wyjściu z kwarantanny radzą sobie lepiej niż ona, bo w trzech meczach zgarnęli 7 „oczek” i są naprawdę blisko powrotu po blisko dekadzie w szeregi zaplecza ekstraklasy.

Górnik Polkowice – Skra Częstochowa 2:1 (0:0)

1:0 – Piątkowski, 64 min, 1:1 – Karmelita, 83 min (samobójcza), 2:1 – Szuszkiewicz, 86 min

GÓRNIK: Szymański – Radziemski, Kowalski-Haberek, Kucharczyk, Ratajczak (79. Opałacz) – Fryzowicz, Wacławczyk, Żołądź (79. Karmelita), Terpiłowski (74. Baranowski) – Szuszkiewicz (89. Magdziak), Piątkowski. Trener Janusz NIEDŹWIEDŹ.

SKRA: Biegański – Napora (90. Klisiewicz), Sadowski, Holik, Brusiło – Muniak – Niedbała (72. Warnecki), Nocoń, Gołębiowski, Pietraszkiewcz (59. Milasius) – Wojtyra. Trener Marek GOŁĘBIEWSKI.

Sędziował Mariusz Korpalski (Toruń). Żółte kartki: Piątkowski, Ratajczyk, Kowalski-Haberek, Karmelita – Wojtyra, Warnecki.
Piłkarz meczu – Mariusz SZUSZKIEWICZ.


Fot. Michal Kosc / PressFocus