Liga jest po to, żeby ją wygrać

W poprzednim sezonie, dla niego w barwach Zagłębia premierowym, opuścił tylko jedno spotkanie. Siła wyższa – pauza za cztery żółte kartki. Pozostałe mecze rozegrał od pierwszej do ostatniej minuty. Był żelaznym filarem zespołu i w ogromnym stopniu przyczynił się do wywalczenia upragnionego awansu do ekstraklasy. Podobnie było w tym sezonie – aż do 6. kolejki grał wszystko. W końcówce domowego meczu ze Śląskiem Wrocław zagrał ręką w polu karnym, co skutkowało „jedenastką”, stratą gola i dwóch punktów (3:3). Kolejne spotkanie zaczął na ławce rezerwowych…

Łukasz ŻUREK: W ostatnim spotkaniu ligowym, z Arką w Gdyni, zabrakło pana w wyjściowej jedenastce. Z boku wygląda to jak kara za niefortunne zagranie z meczu ze Śląskiem…

Arkadiusz JĘDRYCH: – Nie, „kara” to za duże słowo. Taka była decyzja sztabu szkoleniowego i ja ją szanuję. Podobnie jak pozostali zawodnicy muszę ciężko pracować na miejsce w jedenastce. To oczywiste i nie wypada z tym dyskutować.

Trener Dudek uzasadnił swoją decyzję czy nie ma takiego zwyczaju?

Arkadiusz JĘDRYCH: – Zacznijmy od tego, że trener nikomu nie musi się tłumaczyć z decyzji, które podejmuje. To on odpowiada za wyniki zespołu, dlatego do niego należy ostatnie słowo. Z drużyną rozmawia jednak dużo. Na temat ostatnich wyborów personalnych też zamieniliśmy kilka zdań.

Cokolwiek podczas treningów wskazuje, że wróci pan do jedenastki na arcyprestiżowy mecz z Górnikiem Zabrze?

Arkadiusz JĘDRYCH: – Złota zasada mówi, że wszystko, co dzieje się w szatni i na zajęciach, nie wychodzi na zewnątrz.

Strata miejsca w podstawowym składzie zadziałała motywująco?

Arkadiusz JĘDRYCH: – Strata miejsca to… też za mocno powiedziane. Usiadłem na ławce tylko raz. Podziałało to na mnie bardzo pozytywnie. Zresztą optymistyczne nastawienie do tego sezonu jest we mnie od samego początku rozgrywek.

Ile prawdy o Zagłębiu mówi obecne miejsce w tabeli? Plasujecie się tuż nad strefą spadkową…

Arkadiusz JĘDRYCH: – Na pewno ta lokata nie oddaje naszej realnej siły. Mieliśmy zwariowany początek sezonu. Zapłaciliśmy frycowe, ale teraz nareszcie zaczynamy się tę ligę coraz lepiej rozumieć. Wierzę, że lada moment zaczniemy punktować jak należy i pójdziemy mocno w górę.

Pytanie – jak mocno. Przed paroma dniami prezes Marcin Jaroszewski oznajmił na łamach „Sportu”, że Zagłębie to zespół na czołową ósemkę ligi. Szatnia zgadza się z tym gremialnie?

Arkadiusz JĘDRYCH: – Tak. Mamy dobry i starannie poukładany zespół. Fajna kombinacjach – kilku zawodników doświadczonych, kilku młodych. Prezes jest ambitny, więc mierzy wysoko. Ale dokładnie to samo można powiedzieć o nas piłkarzach. Do ligi przystępuje się po to, żeby ją wygrać. Mam nadzieję, że kiedy już pojawimy się w górnej ósemce, to zakotwiczymy w niej na dłużej.

Da się już wyraźnie odczuć, że drużynę wzmocniło latem paru graczy z ekstraklasowym i reprezentacyjnym doświadczeniem?

Arkadiusz JĘDRYCH: – Tak, da się to zauważyć. Widać piłkarską jakość. Chłopaki mają za sobą grę w silnych klubach. I na pewno będzie to procentować w kolejnych tygodniach i miesiącach.

Siły ognia może mam pozazdrościć wiele innych zespołów ekstraklasy. Ale zasieki obronne póki co pozostają dziurawe. Pracowaliście nad tym w ostatnich 10 dniach?

Arkadiusz JĘDRYCH: – Położyliśmy na to szczególny nacisk. Nie zapominaliśmy o elementach ofensywnych, ale rzeczywiście priorytetem jest w tej chwili poprawa gry w destrukcji. Mamy świadomość, że to zadanie dla całego zespołu. Za tracone bramki nie mogą być winieni wyłącznie defensorzy. Wszyscy atakujemy, wszyscy bronimy. Trener często powtarza, że pierwszym obrońcą jest środkowy napastnik. Zdążyliśmy sobie dobrze tę filozofię przyswoić. Tak się dzisiaj gra w piłkę.