Raków Częstochowa. Przygotowania pełną parą

Rakowianie trenują grupowo od środy. Cel jest oczywisty – dobre wejście w rozgrywki i pewne utrzymanie.


Zespół spod Jasnej Góry we wtorek nie otrzymał zgody na rozpoczęcie treningów grupowych, ale niepewność trwała krótko.

Trzy grupy

Treningi oczywiście mocno różnią się od tych, do których zawodnicy i trenerzy Rakowa są przyzwyczajeni. Na razie piłkarze są podzieleni na trzy grupy. Każda z nich trenuje o różnych porach, mimo że testy wykazały, iż cała grupa wyznaczona przez klub jest zdrowa, to jednak zawsze trzeba uważać.

– Obostrzenia zostały trochę poluzowane, ale musimy unikać ludzkich skupisk. Lepiej powstrzymać się np. przed pójściem do galerii handlowej. Jesteśmy na krawędzi, bo wystarczy, że w jednej drużynie pojawią się przypadki zakażeń, to cała liga stanie pod znakiem zapytania. W Rakowie każdy chce grać, wszyscy żyjemy piłką i adrenalina boiskowa jest nam potrzebna – powiedział obrońca Rakowa, Jarosław Jach na łamach Łączy Nas Piłka.

Twarzą w twarz

Zawodnicy nie ukrywają, że cieszą się na treningi w grupie. Przez ostatnie dwa miesiące ćwiczyli indywidualnie. Co za tym idzie, nawet gdy mieli kontakt był mocno ograniczony.

– W końcu mogliśmy pogadać twarzą w twarz. Z większością kolegów przez dwa miesiące przecież się nie widziałem. Mieliśmy treningi on-line, ale tam nie było możliwości, by podyskutować. A tematów było mnóstwo.

Na pewno poprawi się też jakość naszej pracy, wszyscy trochę odpoczną i odetchną po siedzeniu w domu – dodaje Jach. Powrót na boisko był szczególnie potrzebny zawodnikom, którzy mieszkają samotnie. Dzięki ćwiczeniom w grupach mogą znów złapać bezpośredni kontakt z ludźmi, którego przez ostatnie miesiące na pewno im brakowało.

Rywalizacja powróciła

Rozpoczęcia sezonu za trzy tygodnie, więc zawodnicy nie próżnują. Szczególnie ci, którzy wiosną stracili miejsce w składzie. Szczególnie ciekawa będzie rywalizacja między bramkarzami. Na początku sezonu miejsce między słupkami wywalczył Michał Gliwa. W październiku doznał urazu mięśnia brzucha i przez miesiąc nie mógł trenować.


Czytaj jeszcze: Skaut wkłada korki


Nieobecność starszego kolegi wykorzystał Jakub Szumski. Utrzymał miejsce w pierwszym składzie również wiosną, ale przerwa w rozgrywkach może zadziałać na jego niekorzyść.

– We wszystkich meczach tego roku grałem w podstawowym składzie, a jako drużyna wchodziliśmy w odpowiedni rytm. Szkoda by było, gdybym po kolejnym okresie przygotowawczym stracił to miejsce. Zwykle właśnie regularnych występów brakowało mi najbardziej – powiedział Szumski również na łamach Łączy Nas Piłka.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus