Liga Mistrzów. Kiedyś się udało

Atletico, by nawiązać walkę o półfinał LM, musi strzelić bramkę. Tylko jak to zrobić, skoro Simeone chce grać tak, jak w pierwszym spotkaniu?


Ani jednego strzału, nawet niecelnego lub zablokowanego, nie oddali w ubiegłym tygodniu,w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów, piłkarze Atletico Madryt. W starciu na Etihad Stadium z Manchesterem City gracze Diego Simeone nie wykonywali ani jednego rzutu rożnego. Wymienili między sobą 223 celne podania, podczas gdy gracze Manchesteru City wykonali 634 udane zagrania. Posiadanie piłki? 68:32 na korzyść gospodarzy.

To po tym meczu mówiono, że po raz pierwszy na takim poziomie zespół zagrał ustawieniem 5-5-0. „Atleti” 30 metrów od własnej bramki ustawili mur złożony z 10 zawodników i tak zamierzali grać przez 90 minut. Po to, by zremisować 0:0. Nawet jeżeli zespół z Manchesteru popełnił stratę, np. w środku pola, gracze z Madrytu nie kwapili się do kontrataku.

W końcu „Obywatelom” udało się skruszyć mur i gola strzelił Kevin De Bruyne. Co na to zespół „Cholo” Simeone? Nic. Czekali gracze Atletico aż spotkanie dobiegnie końca, a porażkę 0:1 przyjęli najnormalniej na świecie. Wprawdzie szkoleniowiec „Rojiblancos” powiedział, że jego drużyna chciała w Manchesterze… wygrać.

– W rewanżu zagramy… dokładnie tak samo, choć musimy się poprawić w aspekcie posiadania piłki. Cały czas pamiętamy, że zmierzymy się z wyjątkowym przeciwnikiem – powiedział przed dzisiejszym starciem argentyński opiekun drużyny z Madrytu.

Atletico, by nawiązać walkę o awans do półfinału, musi strzelić gola. Zadaniem Simeone jest, by zespół, choć na chwilę, zrezygnował z ultradefensywnego ustawienia. Madrycka ekipa potrafi to zrobić. Pokazała to w 1/8 finału, kiedy to – na wyjeździe – przeprowadziła jedyną akcję, która dała jej awans. Rywalem również był zespół z Manchesteru. Sęk jednak w tym, że ten słabszy, bo obecnie obie ekipy z tego miasta – czyli City i United – dzieli przepaść.

Nie ma wątpliwości, że łatwiej było „Cholo” Simeone przechytrzyć ten jedyny raz Ralfa Rangnicka, aniżeli będzie oszukać Pepa Guardiolę. Tylko raz w karierze, za to w bardzo podobnych okolicznościach, taka sztuka mu się udała.

W półfinale Ligi Mistrzów 2015/16 drużyna z Madrytu mierzyła się z Bayernem Monachiu. W pierwszym meczu zespół z Niemiec miał ogromną przewagę, prowadził 1:0, a następnie nie wykorzystał karnego. Jedna akcja Antoine’a Griezmanna przyniosła wyrównanie. Robert Lewandowski dał wprawdzie zwycięstwo swojej drużynie, ale zaliczka Bayernu była niewielka. Na początku meczu rewanżowego „Atleti” strzeliło bramkę, a następnie broniło się skutecznie do końca spotkania i awansowało do finału.

Simeone zamierza dziś zastosować podobną taktykę, ale Guardiola doskonale pamięta, co stało się jeszcze na Estadio Vicente Calderon. Dzisiejszy mecz rozegrany zostanie na Wanda Metropolitano. Stadion w Madrycie nie zostanie jednak wypełniony po brzegi. Z wykonywania nazistowskich gestów podczas pierwszego meczu przez kibiców z Madrytu, Atletico zostało ukarane i pięć tysięcy miejsc pozostanie dziś wolnych.

Manchester City wystąpi w stolicy Hiszpanii nieco osłabiony. Za kartki nie zagra Gabriel Jesus, który w ostatnim meczu ligowym z Liverpoolem strzelił bramkę. Diego Simeone nadal nie może liczyć na Jose Marię Gimeneza i Hectora Herrerę. Urugwajczyk i Meksykanin mają problemy mięśniowe. Obaj nie zagrali już zresztą w pierwszym spotkaniu.

Atletico Madryt walczy o swój siódmy w historii półfinał Pucharu Europy, a czwarty w erze Ligi Mistrzów. Po raz ostatni do najlepszej czwórki zespół ten przebił się w 2017 roku. Manchester City oba swoje półfinały zaliczył w dobie Champions League. Ostatni raz na tym etapie rywalizacji znalazł się przed rokiem. Dotarł zresztą wówczas do samego finału.

Ćwierćfinał Ligi Mistrzów

Środa, 13 kwietnia, godz. 21.00

ATLETICO MADRYT – MANCHESTER CITY

Sędzia – Daniel Siebert (Niemcy).



Na zdjęciu: Na Wanda Metropolitano twardej walki nie zabraknie. Kto okaże się sprytniejszy? Diego Simeone czy Pep Guardiola?

Fot. PressfFocus