Liga Narodów. Kapitańskie tango z Polską

Czterech uczestników ostatniego finału Ligi Mistrzów stanie w czerwcu naprzeciw naszej reprezentacji w Lidze Narodów.


Finał Champions League ustępował poziomem i emocjami meczom półfinałowym. Był za to lekcją poglądową, jak uzyskać coś z (prawie) niczego. Real Madryt wygrał „swoją” Ligę Mistrzów oddając w finale jeden celny strzał. Trener Liverpoolu Juergen Klopp stwierdził po meczu, że jest dumny ze swoich piłkarzy, którzy atakowali, biegali, strzelali. Ale przegrali i to się liczy. A przegrali, bo w bramce Realu był znakomicie dysponowany Thibaut Courtois, uznany nie tylko za najlepszego piłkarza tego meczu, ale za najlepszego golkipera w historii finałów Ligi Mistrzów.

– To niesamowite, tyle lat, tyle pracy. Gdy przyszedłem do klubu mojego życia było wielu krytykujących mnie. Dziś pokazaliśmy, kto jest królem Europy. Czułem się dobrze przez ostatnie kilka tygodni. Powtarzałem sobie: skup się, skup. Nikt nie mógł odebrać mi chęci wygrania Ligi Mistrzów. Żal mi tylko brata, który jutro się żeni i nie mogę być na jego ślubie – stwierdził Courtois.

Po spotkaniu uściskał go prezes klubu Florentino Perez, bo dzięki Belgowi mogł opuszczać Paryż z podniesioną głową. Po finale miało nastąpić podpisanie kontraktu z Kylianem Mbappe, ale Francuz zagrał najlepszemu klubowi Europy na nosie i przedłużył kontrakt z Paris SG. Próbując wybrnąć z sytuacji ględził, że pozostaje kibicem Realu, będzie mu kibicował w finale, a w przyszłości, kto wie… Jednak takim zachowaniem zatrzasnął sobie drzwi na Estadio Bernabeu. Tego mu Hiszpanie nie zapomną. Pytany o niego Perez stwierdził: – Każdego roku uzupełniamy kadrę. Teraz mamy bardzo dobrą linię ataku: Vinicius, Rodrygo, Benzema… Mbappe dzisiaj nie istnieje. To impreza Realu i jego zawodników.

Courtois w czerwcu dwukrotnie stanie naprzeciw polskich piłkarzy w meczach o punkty w rozpoczynającej się jutro trzeciej edycji Ligi Narodów. Miejmy nadzieję, że mecz życia już zagrał, albo może selekcjoner nie wystawi go w obu meczach. Jest jednym z czterech uczestników finału Ligi Mistrzów, którzy będą rywalizować z reprezentacją Polski. Pozostała trójka to kapitanowie Belgii, Holandii i Walii. Tylko jeden z nich wystąpił i… przegrał. Pozostali dwaj byli rezerwowymi i na boisku pojawili się dopiero na ceremonię.

Dla Courtois był to 52. mecz w sezonie (13 w LM, 36 w lidze, 2 w Superpucharze i jeden w Pucharze Hiszpanii). Holender Virgil van Dijk zaliczył jeden mniej, strzelił 3 gole, wszystkie w Premier League, gdzie miał najwyższy procent wygranych pojedynków (73,5 proccent). Ale w finale LM nie przeszkodził w dośrodkowaniu do Viniciusa Juniora.

Na ławce Realu siedziały dwie gwiazdy, po które trener Carlo Ancelotti nie myślał sięgać. W aktualnej formie i tak by mnie pomogli. Eden Hazard od trzech lat jest w Realu. Dwa tytuły mistrza, sukces w Champions League i seria kontuzji, które sprawiają, że nie zalicza w sezonie nawet połowy spotkań. Mimo przeciętnej formy powoływany jest do belgijskiej kadry i odnosi się wrażenie, że za dawne zasługi. Licznik się kręci i ma już 116 występów w barwach „Czerwonych Diabłów”. Nieco inaczej jest w przypadku Walijczyka Garetha Bale.

W klubie nie gra, bo ciągle coś mu dolega lub nie pasuje. Ostatni jego sezon w Realu można nazwać szkołą przetrwania – do zakończenia kontraktu, co nastąpi za miesiąc. Było z nim jak z tlenem, wiadomo że jest, tylko nikt go nie widzi. Zagrał zaledwie w 7 meczach. Na fecie z okazji zdobycia mistrzostwa jedyny się nie pojawił, ale Liga Mistrzów to inna sprawa, więc pobiegł po medal i wznosił triumfalnie puchar.

Jednak w odróżnieniu od Hazarda, w reprezentacji ciągle jest niezbędny. W 2021 roku zagrał dla Walii 13 razy, co jest jego rekordem i znalazł się w gronie „setników”. W marcu tego roku dodał kolejne dwa mecze. Na inaugurację Ligi Narodów Walia zamierzy się z Polską, a potem powalczy o udział w katarskim mundialu ze zwycięzcą meczu Szkocja – Ukraina.

Kapitanów narodowych zespołów w finale na Stade de France było więcej. W Liverpoolu Szkot Andrew Robertson, Egipcjanin Mohamed Salah i Gwinejczyk Naby Keita, w Realu Chorwat Luka Modrić, który ma 36 lat i jest „nie do zdarcia”. Natomiast Real miał dwóch kapitanów. Na meczu opaskę nosił Karim Benzema. „Po finale świętował tak, jakby nic się nie stało, jakby to był kolejny dzień w biurze” – napisał „As”.

„Był prawdopodobnie najmniej ekspansywnym z ekipy Madrytu, kiedy Clement Turpin odgwizdał koniec meczu. Zaciśnięte pięści, wyprostowana głowa, dumne spojrzenie, wewnętrznie delektował się piątą Ligą Mistrzów w swojej karierze, podczas gdy jego koledzy z drużyny szaleli ze szczęścia. W wieku 34 lat francuski napastnik musiał po prostu przez chwilę zostać sam, żeby lepiej podsumować swoje osiągnięcia” – stwierdziła „L’Equipe”.

Nie tylko francuski dziennik uważa, że w tym roku jemu przypadnie „Złota Piłka”. Po odejściu Sergio Ramosa kapitanem Realu został Marcelo, a dopiero drugi w kolejności jest Benzema. Brazylijczyk od dłuższego czasu nie ma miejsca w składzie, ale skoro był to jego ostatni mecz w Realu, to on wzniósł puchar. Spędził w zespole „Królewskich” ponad 15 lat. Przybył z Fluminense w styczniu 2007 roku. Pięciokrotnie wygrał Ligę Mistrzów, trzy razy Superpuchar UEFA, 4 razy Klubowe Mistrzostwa Świata, sześciokrotnie zdobył mistrzostwo, dwukrotnie Puchar Hiszpanii i pięciokrotnie Superpuchar Hiszpanii.


Na zdjęciu: Thibaut Courtois był nie do pokonania na Stade de France. Jak będzie w meczach z Polską?

Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus