Ligowiec. Daniel Stefański to gwiazda filmowa, czy inkwizytor?

Nie mam żadnych wątpliwości, że sędzia Daniel Stefański jest na „czarnej liście” piłkarzy Piasta Gliwice i ich szkoleniowców. Arbiter z Bydgoszczy wprawdzie nie wypaczył wyniku meczu „Piastunek” z Zagłębiem Lubin, ale mimochodem wyświadczył przysługę kolejnemu przeciwnikowi ekipy ze Śląska.

Daniel Stefański we wspomnianym meczu czuł się jak władca absolutny, szastając na lewo i prawo żółtymi kartkami. Mam poważne wątpliwości, czy udzielając ostrzeżeń w każdym przypadku kierował się tymi samymi kryteriami i zasadami. Upomniał dziewięciu zawodników, ale aż siedmiu z nich miało na sobie koszulki Piasta. Zachowanie arbitra wzbudzało tym bardziej wątpliwości, że mecz nie toczył się w oszałamiającym tempie, a zawodnicy obu drużyn nie grali brutalnie. Sędzia miał jednak swoje „widzimisię” i rozdawał żółte kartki z takim entuzjazmem, jak gwiazda filmowa rozdaje autografy. W tych momentach w oczach kilku piłkarzy z Gliwic można było dostrzec obraz plutonu egzekucyjnego.

Trener Waldemar Fornalik też nie mógł pogodzić się z tak brutalną inkwizycją. – Mam wątpliwości, co do niektórych żółtych kartek, bo w drugą stronę były podobne faule, a nie były karane kartkami. Jeśli sędzia byłby konsekwentny, to powinien pokazywać również je zawodnikom Zagłębia, a tego nie robił – powiedział na gorąco szkoleniowiec. „Radosna twórczość” bydgoskiego arbitra ma poważne konsekwencje, ponieważ w najbliższej kolejce przeciwko warszawskiej Legii w ekipie Piasta nie będzie mogło zagrać czterech zawodników: Patryk Dziczek, Mikkel Kirkeskov, Michal Papadopulos i Joel Valencia. Owszem, gliwiczanie – bez względu na skład – nie byliby faworytem w potyczce z aktualnym mistrzem Polski, ale ich rywal dostał dodatkowego asa do ręki.

FOT. P.Dziurman / 400mm.pl

Inny rozjemca, Dominik Sulikowski z Gdańska, w meczu Korony Kielce z Wisłą Płock dopuścił się z kolei grzechu zaniechania. W 26 minucie spotkania miał obowiązek pokazać drugą żółtą kartkę pomocnikowi gospodarzy, Oliverowi Petrakowi, który z premedytacją nadepnął na nogę Dominika Furmana. Zastosował jednak wobec Chorwata akt łaski, co w tym przypadku nie jest godne pochwały. Za głupotę i bezmyślność każdy piłkarz powinien być surowo karany, w przeciwnym wypadku litość arbitra uzna za standard. A to może przynieść w przyszłości opłakane skutki, poważnych kontuzji nie wyłączając.

Ostatnimi czasy „na fali” jest krakowska Wisła. Informacje o jej kłopotach finansowych zdominowały wszystkie bez wyjątku media. W ostatnim meczu z Jagiellonią Białystok po raz pierwszy kibice „Białej gwiazdy” wysłali czytelny przekaz pani prezes, Marzenie Sarapacie. W II połowie spotkania zaczęli skandować „Sarapata, wyp…!”. To już chyba ostatni sygnał dla miłościwie panującej, by przestała bawić się w grę, która ją przerosła. Jej dymisja oczywiście nie rozwiąże dramatycznej sytuacji Wisły, ale przynajmniej trochę oczyści atmosferę wobec tego zasłużonego dla polskiego futbolu klubu.

 

UWAGA, CZYTELNICY!

Z powodu trudności organizacyjnych jednego z dystrybutorów prasy dziennik „Sport” nie we wszystkich dotychczasowych punktach sprzedaży będzie dostępny. Za kłopoty – mamy nadzieję, że przejściowe – naszych Czytelników przepraszamy.

GDZIE MOŻNA KUPIĆ „SPORT”?

„Sport” w niezmienionym nakładzie będzie dostępny w dobrze rozwiniętej sieci sprzedaży Kolportera i Garmondu, w salonikach prasowych, między innymi na dworcach i stacjach benzynowych, w dużych centrach handlowych i sklepach.

 

Adam Godlewski po zarządzie PZPN