Ligowiec. Szkoła znęcania się

 

To prawda, różnica polega na tym, że zagranicznym gwiazdom wstydliwe zagrania zdarzają się rzadko, natomiast na naszych boiskach mamy ich w nadmiarze i powoli staje się to – niestety – standardem.

Może niektórzy uznają, że jestem miły niczym rekin młot, ale po ostatniej kolejce nie mam żadnych wątpliwości, że w kilku przypadkach to piłkarze znęcali się nad kibicami. Chlubnym wyjątkiem był mecz między innymi podopiecznych trenera Probierza, czy pojedynek Rakowa z Legią.

W innych spektaklach „popisy” głównych aktorów wywoływały u widzów odruch wymiotny, a w najlepszym wypadku ból zębów. Kibice wielu drużyn wykazali się iście anielską cierpliwością, by nie ewakuować się z trybun przed końcowym gwizdkiem sędziego. Wystarczy dodać, że aż trzy spotkania zakończyły się bezbramkowymi remisami, a w ośmiu meczach padło aż jedenaście goli! Naprawdę, porażająca liczba!

Przy okazji 22. kolejki PKO Ekstraklasy naszła mnie jeszcze jedna refleksja. Stanowczo za dużo zmarnowano w niej „jedenastek” i nieważne, czy egzekutorom zabrakło koncentracji, precyzji, czy po prostu umiejętności. Przy strzałach z „wapna” pomylili się Igor Angulo (Górnik), Daniel Bartl (Raków), Flavio Paixao (Lechia) i Erik Exposito (Śląsk).

Kuriozalne było wykonanie rzutu karnego przez ostatniego z wymienionych, który posłał futbolówkę Panu Bogu w okno. To namacalny dowód na to, że Hiszpan nadaje się do strzelania rzutów karnych tak, jak paralityk do zrobienia trepanacji czaszki szpadlem.

Zastanawiam się, dlaczego do piłki nie podeszli Krzysztof Mączyński (wykonał bezbłędnie „jedenastkę” w poprzednim meczu z Lechią Gdańsk) lub Robert Pich? Trener wrocławian Vitezslav Laviczka ma prawo pluć sobie w brodę, bo przez tę fuszerkę jego drużynie trzy punkty przeszły koło nosa.

Rzutu karnego nie wykorzystał również Flavio Paixao, ale Portugalczyk zrehabilitował się w dalszej fazie potyczki z Piastem Gliwice, strzelając dla Lechii gola na wagę kompletu punktów. Niespełna 36-letni napastnik w siedmiu ostatnich potyczkach ligowych zdobył 8 goli dla biało-zielonych, a doliczając mecz Pucharu Polski z Zagłębiem Lubin (3:2) to dziewięć bramek. A jeszcze na początku rundy jesiennej wieszczono, że jest to schyłek kariery Paixao.

Wiele ciepłych słów trzeba skierować pod adresem beniaminka z Częstochowy, który mimo braku w składzie „żelaznego” stopera, czyli Tomasza Petraszka, był bliższy wygranej niż Legia. Raków nie załamał się zmarnowanym karnym przez Daniela Bartla, a także stratą drugiego gola, tylko ruszył do przodu.

Odwaga opłacała się, a remis z wicemistrzem Polski może nie jest bezcenny, ale na pewno bardzo wartościowy. Nie mam wątpliwości, że niewiele zespołów stawi czoła legionistom w dalszej fazie rozgrywek i pozbawi ich punktów. W przypadku kilku drużyn żądać od nich tego, to tak, jak żądać od ślepca czytania sanskrytu.

 

Na zdjęciu: Erik Exposito (z lewej) w meczu z Pogonią Szczecin w kompromitującym stylu wykonał rzut karny.