Ligowiec. W drodze ku katastrofie

Na dziesięć kolejek przed zakończeniem rozgrywek jedenastka z Zabrza wylądował na miejscu spadkowym.


Przypadek? Absolutnie nie! Patrząc na to jak wszyscy grają i się prezentują, a do tego jaką mają zdobycz punktową w ostatnim czasie, to Górnik obok Miedzi Legnica jest dzisiaj głównym kandydatem do spadku do I ligi.

Wiele przyczyny złożyło się na to, że 14-krotny mistrz Polski zmierza ku katastrofie, którą jest czwarty w historii spadek z ekstraklasy. Złe zarządzanie kubem, albo jego brak, o czym w sobotnim „Sporcie” mówił w wywiadzie nowy prezes klubu Adam Matysek, sam w przeszłości przecież świetny ligowiec i reprezentant. Do tego wtrącanie się kibiców, a konkretnie „Torcidy” w to co dzieje się w klubie, a chodzi o zwalnianie trenerów, prezesów, dyrektorów sportowych. Niech zrobią sobie rachunek sumienia, jakie ich ostatnie działania przyniosły skutek…

Oczywiście wszystko weryfikuje co tydzień boisko, a to jest dla zabrzan bezwzględne. Punkty uciekają w każdej kolejnej grze. W siedmiu wiosennych grach drużyna prowadzona przez Bartoscha Gaula zdobyła ledwie pięć „oczek” i strzeliła tyko 3 gole. Z tak mizerną grą i dyspozycją nie sposób się utrzymać, a jeden – przepraszam za to określenie – stary Lukas Podolski wszystkiego sam nie ocali.

Rywale punktują, grają dobrze, a zagraniczny górniczy zaciąg – sklecony za przysłowiowe pięć dwunasta – ogląda ich plecy. Właśnie inni, jak choćby taka Korona Kielce mogą imponować. W prestiżowy starciu z „Warchołami” popularne „Scyzoryki” zanotowały kolejną wygraną. W pierwszej połowie meczu u siebie, toczonego w fatalnych zimowych warunkach na grząskiej murawie, drużyna Kamila Kuzery miała na koncie… dwa faule! A przecież ambicji tej drużynie nie brakuje. Młody trener, choć w przeszłości sam ligowy wyrobnik niż ktoś kojarzący się z ładną dla oka grą, stara się swojej drużynie wpoić inne wartości, niż tyko walka i rzucanie się pod nogi przewodnika. Nie dość, że dobrze się na to patrzy, to jeszcze przynosi efekty w postaci kolejnych wygranych i wydostania się nad kreskę. Po raz pierwszy od wielu miesięcy. O imponującym Piaście już też nie wspomnę.

Zabrzanie? Rok temu, jeszcze za kadencji trenera Jana Urbana byli po 24. kolejkach na miejscu 6, z czteropunktową stratą do walczącej o puchary Lechią. Teraz oba kuby są w zupełnie innym miejscu i w najbliższych tygodniach czeka ich walka o przysłowiowe być albo nie być.


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus