W Łodzi będzie gorąco

Koniec derbowego świętowania, więc pora wrócić do szarej codzienności. ŁKS ma nad czym pracować.


ŁKS przegrał kolejny mecz z Widzewem, już 25. w ekstraklasie. W dającej się przewidzieć przyszłości nie ma szans, by ten bilans wyrównać. Przy 20 remisach ŁKS ma tyko 12 wygranych.

Dźwięczne „r”

Kazimierz Moskal mówił w minioną sobotę, że jego drużyna miała za dużo luk w środkowej linii. Jeszcze większe dziury były jednak w obronie – jak długo wynik drużyny zależeć ma tylko od skutecznych interwencji Aleksandra Bobka? Młody bramkarz (19 lat) cierpliwie znosi bezkarny ostrzał swojej bramki. Można przekornie powiedzieć, że swoje wysokie notowania i miano piłkarza miesiąca w ekstraklasie zawdzięcza obrońcom, którzy mu okazje do niewiarygodnych interwencji stwarzają.

W meczu z Widzewem raz jednak nie wytrzymał. Obsobaczył zdrowo partnerów grających przed nim: Piotra Głowackiego (31 lat), na którego z racji doświadczenie i wieku powinien raczej mówić „wuju”, Kamila Dankowskiego i Marcina Flisa, którzy grali już w ekstraklasie, gdy Bobek nie umiał jeszcze prosto kopnąć piłki. Najsłabszego w tej linii Adriena Louveau opierniczyć nie musiał. Francuz i tak by nic nie zrozumiał – jest za krótko w Polsce, by wyczuwać niuanse piłkarskiego języka, chociaż dźwięczne „r” na pewno już wpadło mu w ucho.

Duża rotacja

Coś tu trzeba będzie zmienić. Nie poprawi sytuacji powrót do składu Adama Marciniaka. W meczu z Widzewem doznał on kontuzji i się leczy – jak poinformowano w klubie. Podjęli natomiast treningi Bartosz Szeliga i Dani Ramirez. Pierwszy z nich może grać także jako obrońca, ale ich powrót to przede wszystkim wzmocnienie linii środkowej. Zmiany w porównaniu z ostatnim meczem na sto procent będą. O tym, jak duża jest rotacja w zespole, świadczy fakt, że w czterech meczach w tym sezonie grało już 21 zawodników (najwięcej w całej lidze, najmniej w Cracovii – 17). „Pełne 90 minut” – jak się potocznie mówi – grał za każdym razem tylko Bobek!

Też 21 piłkarzy grało do tej pory w Pogoni, ale to z kolei efekt występów w pucharowych eliminacjach. Przy okazji zauważyć warto, że po Sebastianie Kowalczyku Pogoń straciła innego zawodnika tworzącego trzon drużyny: Mateusza Łęgowskiego, którego chciała widzieć u siebie włoska Salernitana i jej trener… Paulo Sousa. Może zapamiętał go z Polski. Chociaż to już nie on powołał go do kadry na jedyny jak do tej pory reprezentacyjny występ tego zawodnika w meczu z Holandią we wrześniu 2022 roku.


Czytaj także:


ŁKS zarobił sporo na transferze Mateusza Kowalczyka, można się więc spodziewać, że część gotówki ulokuje w sprowadzenie innego zawodnika. Ba, koledzy z mediów prześcigają się w domysłach, kto to może być. Tropy prowadzą ponoć do Bielska-Białej. Jednak poprzednie „strzały” ŁKS-u w tym kierunku były niecelne, bo Florian Hartherz gra teraz w Legnicy, a Goku Roman w krakowskiej Wiśle.

Będą świętować

„Afera proporczykowa” (przypomnijmy: przed meczem derbowym kapitan ŁKS-u Kamil Dankowski chciał wręczyć kapitanowi Widzewa klubowy proporczyk, na którym obok herbu ŁKS-u widniał napis „reprezentacja Łodzi”) skończyła się… wyścigiem obu klubów, kto uzbiera więcej pieniędzy na charytatywny cel. Widzew przeprowadził w sobotę zbiórkę wśród kibiców na leczenie chorego dziecka. ŁKS wystawił natomiast na licytację ów „proporczyk niezgody”, odrzucony przez Widzew, a także dużą fotografię drużyny i meczową koszulkę z takim samym napisem, który jest formą promocji miasta wspierającego przecież klub. Nastrojów wśród sympatyków obu klubów to raczej nie uspokoi, ale chore dzieci dostaną wsparcie.

Mecz z Pogonią będzie okazją do obchodów 115. rocznicy powstania Łódzkiego Klubu Sportowego. Nie jest to okrągła, a raczej tylko lekko „wypukła” rocznica, wielkiej fety więc nie będzie: piknik (na szczęście nie taki z kandydatami na posłów) przed stadionem i tort na 115 świeczek. Mamy nadzieję, że będzie to tort lodowy. Mecz ŁKS – Pogoń rozpocznie się w niedzielę o godzinie 15. Będzie gorąco nie tylko od słońca, ale pewnie i od emocji na boisku.


Na zdjęciu: ŁKS może polegać na interwencjach młodego Aleksandra Bobka.
Fot. Norbert Barczyk/Press Focus