Lobotka z Rybnika bije rekord

 

Mógł być jednym z przedstawicieli poszerzającego się grona zawodników sprzedanych z ekstraklasy do Serie A czy MLS, a został bohaterem transferu, który zapisze się w historii naszego futbolu. 1,5 mln euro, jakie Legia Warszawa zapłaci Zagłębiu Lubin za Bartosza Slisza, to transferowy rekord na wewnętrznym rynku transferowym w polskiej lidze.

Gol po siedemnadtce

W Rybniku mają powody do dumy. Piłkarska droga 20-latka w rodzinnym mieście rozwijała się bardzo dobrze – od Rybnickiej Szkółki Piłkarskiej, poprzez juniorskie drużyny ROW-u, aż po miejsce w II-ligowym wówczas zespole.

Gdy pierwszy raz zagrał o punkty na szczeblu centralnym – dokładnie 6 września 2015 w Niepołomicach, zmienił w końcówce Pawła Mandrysza – miał niespełna 16,5 roku. Gdy strzelił pierwszego gola – 15 kwietnia 2016 ze Zniczem Pruszków – był kilkanaście dni po 17. urodzinach.

Już te dwa fakty pokazują, o jakiej skali talentu w przypadku defensywnego pomocnika mówimy. Dlatego ROW może czuć dumę, ale raczej nie zaskoczenie, że Slisz jest dziś na ustach piłkarskiej Polski.

Rozkwitł w Lubinie. – Zawsze dzielę piłkarzy młodych na takich, którzy mają ogromny talent, oraz tych, którzy mają nie tylko talent, ale też etos pracy. Bartka można zaliczyć do tej drugiej grupy. Gra na trudnej pozycji. Jak na środek pola, nie ma wybitnych warunków fizycznych.

Jesteśmy przyzwyczajeni, że na „szóstce” musi być wystawiany atleta, najlepiej mający 1,90 m. Slisz ma zupełnie inną posturę. Uśmiecham się, że to polski Lobotka – mówi Dariusz Motała, były dyrektor sportowy klubu z Lubina, porównując Slisza do słowackiego pomocnika, który tej zimy zamienił Celtę Vigo na Napoli.

Wzorowy „mental”

– Bartek jest niesamowicie mobilny, agresywny, przygotowany wydolnościowo do gry na wysokim poziomie. To jego największe atuty. Poza tym, strzelił już w ekstraklasie piękne gole, udowadniając, że jest też zaawansowany w sferze techniczno-taktycznej – opisuje Motała.

Decyzja Slisza o przenosinach do Zagłębia wcale nie musiała uchodzić za oczywistą. Nastolatek, który miał już za sobą 25 występów w II lidze, zrobił wielki krok do przodu w wymiarze klubu, ale nie – klasy rozgrywkowej. Jako członek Akademii Zagłębia wiosną 2017 roku grał co najwyżej w IV-ligowych rezerwach „Miedziowych”.

– Pod względem mentalnym, to naprawdę wzorowy chłopak. Od samego początku, gdy tylko trafił do akademii Zagłębia, wszystkim rzucało się to w oczy. Trenował już z pierwszym zespołem, „schodził” czasem grać do juniorów do rezerw, a nigdy nie marudził, zawsze dawał z siebie 200 procent. Dzięki takiej postawie doszedł do miejsca, w którym jest teraz – przyznaje były dyrektor sportowy Zagłębia.

Debiut na Łazienkowskiej

Slisz w ekstraklasie zadebiutował dopiero kolejnej wiosny, już jako 19-latek. 2 kwietnia w domowym meczu z Jagiellonią Białystok zmienił Filipa Starzyńskiego. Niecałe dwa tygodnie zadebiutował w wyjściowym składzie przy okazji meczu z Legią przy Łazienkowskiej, który lubinianie wygrali.

– Z prezesem Sadowskim i trenerem Lewandowskim przygotowaliśmy projekt wprowadzania młodych zawodników. Powiedzieliśmy sobie, że jeśli awansujemy do grupy mistrzowskiej, postawimy na któregoś od razu w pierwszej kolejce. Pokonaliśmy Legię, a Bartek zagrał świetne zawody. To było dla niego koło zamachowe.

Z ROW-u przyszedł do Lubina nie tylko on, ale jeszcze Radosław Dzierbicki, który jednak się nie utrzymał. Bartek krok po kroku wzmacniał swoją pozycję, choć w środku pola nie jest łatwo się przebić. Młodemu skrzydłowemu czy napastnikowi jest prościej, bo to dla trenera mniejsze ryzyko.

W centrum boiska odpowiedzialność jest dużo większa. Bartek ma jednak cechy, które powodują, że jest bardziej doświadczony niż wskazuje na to jego wiek. Odpowiedzialność za piłkę, jej utrzymanie, zagrania, brak takiego młodzieńczego „podpalania” się – to powodowało, że szybko piął się w hierarchii. Każdy trener go szanował – wspomina Motała.

Czy to incydent?

Teraz dla Slisza występy przy Łazienkowskiej mogą być codziennością. Legia inwestuje w niego 1,5 mln euro – tyle wynosiła klauzula w jego kontrakcie. To incydent, czy też zapowiedź większej transferowej interakcji między ekstraklasowiczami?

– Cracovia swego czasu wyłożyła bodaj 700 tysięcy euro za Krzysztofa Piątka i świetnie na tym wyszła. Teraz trzeba chylić przed Legią czoło. To może być kluczowy moment dla polskiej ligi – twierdzi nasz rozmówca.

Prezes Legii, Dariusz Mioduski, tak naprawdę jednak wiele nie ryzykuje. Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, już latem będzie mógł sprzedać Slisza z zyskiem zagranicznemu klubowi.

– Bartkiem już spory czasu interesował się duński Nordsjaelland, czyli były klub Lobotki. Slisz i on należą do tej samej agencji, czyli FairSport. Trzeba pochwalić, że Bartek ma wokół siebie świadomych ludzi, którzy dobrze go prowadzą i programują karierę – podkreśla Dariusz Motała.

 

 

48 MECZÓW w ekstraklasie rozegrał Bartosz Slisz. Strzelił 2 gole.

 

Na zdjęciu: Kariera Bartosza Slisza rozwija się modelowo.

Największe transfery wewnątrz ekstraklasy

*Maciej Żurawski – 1 mln euro (1999/00, z Lecha do Wisły K.)
*Kamil Kosowski – 1 mln euro (1999/00, z Górnika Z. do Wisły K.)
*Artur Sobiech i Maciej Sadlok – 1 mln euro (2010/11, z Ruchu do Polonii W.)
(za: transfermarkt.de)