Liga dobrodziejów – żołnierze dwóch frontów

Użyj strzałek ← → do nawigacji

Janusz Romanowski – Nie tylko za miedzą

 

Janusz Romanowski pojawił się w polskim futbolu w wojskowej Legii Warszawa. Jeszcze przed przekształceniami strukturalnymi, gdy stołeczny klub podlegał – i był finansowany – pod Ministerstwo Obrony Narodowej. Miał rozległe kontakty z czasów PRL, gdy – jak donosiły prawicowe media, z „Naszym Dziennikiem” na czele – był członkiem kierownictwa nie tylko ZSMP (Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej), ale także ORMO (Ochotnicze Rezerwy Milicji Obywatelskiej).

W III RP błyskawicznie zyskał status znaczącego biznesmena, ale wielkiej kariery na tym polu – jak twierdzą znawcy przedmiotu – nie zawdzięczał wcale komunistycznym koneksjom. Tylko chlubnej przeszłości rodziny żony, która w czasie II wojny światowej ofiarnie włączyła się w akcję pomocy Żydom. Po latach izraelscy inwestorzy, szukając nad Wisłą przedstawicieli, mieli pięknie się odwdzięczyć. Romanowski został przedstawicielem na Polskę ówczesnego globalnego giganta w przemyśle fotograficznym – Kodaka.

 

Interesujący model podziału zysków

Jego byli współpracownicy przypominają sobie, że w pierwszej połowie lat 90. zdarzały się nawet przelewy z belgijskiej centrali liczone w… dziesiątkach milionów dolarów! Z przeznaczeniem na lokalny rozwój. Później Romanowski był także współudziałowcem Canal +, co czyniło go naprawdę grubą rybą tamtych czasów.

Na piłce – jako chyba jedyny w Polsce w latach 90-tych i na przełomie wieków – potrafił zarobić. Z Legią współpracował na nietypowych zasadach – użyczał klubowi z Łazienkowskiej zawodników, którzy formalnie byli graczami funkcjonującego w A-klasowych nizinach tworu pod nazwą Pogoń Konstancin. Zyski z dotarcia aż do ćwierćfinału Ligi Mistrzów (wówczas wypłacane jeszcze we frankach szwajcarskich) w sezonie 1995-96 podzielił z generałami w proporcjach 9-2. Tylu bowiem zawodników Pogoni Konstancin występowało statystycznie w wyjściowej jedenastce Legii prowadzonej przez Pawła Janasa w spotkaniach Champions League (w składzie z m.in.: Leszkiem Piszem, Jerzym Podbrożnym, czy Jackiem Zielińskim).

 

Przenosiny za stołeczną miedzę

Nic zatem dziwnego, że po rozwodzie z Romanowskim, który przeniósł się za stołeczną miedzę – do Polonii – w Legii pozostała w zasadzie spalona ziemia zamiast powszechnego dobrobytu, którego spodziewano się po niezwykle udanym starcie w Lidze Mistrzów.

Tymczasem biznesmen rozwinął działalność na polskim rynku futbolowym – przede wszystkim został 100-procentowym właścicielem Czarnych Koszul. Nieformalnie objął jednak także około 40 procent udziałów w Lechii/Olimpii Gdańsk finansowanej przez Bolesława Krzyżostaniaka (planował zainwestować również w Hetmana Zamość, ale zamierzenia nie zrealizował). Wedle ustnej umowy, miał oddelegować na Wybrzeże 6 zawodników (wobec 8 z golęcińskiej stajni popularnego Bola, i co najmniej 4 wcześniej związanych z klubem z Traugutta). A potem łożyć na ich pełne utrzymanie. Skończyło się wyłącznie na wypożyczeniu piłkarzy, których po wypromowaniu w Lechii ludzie Romanowskiego potrafili zyskownie sprzedawać za granicę.

W Polonii Warszawa Romanowski powtórzył krajowe sukcesy z Legii z lat 1994 i 1995 zostając mistrzem Polski w sezonie 1999-2000 (trenerzy Jerzy Engel i Dariusz Wdowczyk, w składzie m.in. Emmanuel Olisadebe, Maciej Szczęsny, Tomasz Wieszczycki). Z Konwiktorską pożegnał się po następnym sezonie (zwieńczonym zdobyciem Pucharu Polski), gdy klub był już poważnie zadłużony.

Zbigniew Boniek jako wiceprezes PZPN zdążył poznać Janusza Romanowskiego – stołecznego inwestora z patentem na tytuły mistrza Polski.FOT. Włodzimierz Sierakowski/400mm.pl

 

Użyj strzałek ← → do nawigacji