Pożegnanie z gwiazdą

Luis Fernandez odchodzi, nie przedłuży kontraktu z Wisłą. Hiszpan był gwiazdą I ligi i swojego zespołu, ale nie bez skazy.


Klub próbował negocjować z zawodnikiem po jego powrocie z urlopu, ale szanse na powodzenie rozmów były niewielkie. Wicekról strzelców poprzedniego sezonu i najlepiej zarabiający zawodnik na zapleczu ekstraklasy kończy przygodę z „Białą gwiazdą” na 42 meczach, w których strzelił 23 gole i miał dziewięć kluczowych podań. Kibice muszą liczyć, że klub dobrze zagospodaruje środki, które zwolnią się wraz z jego odejściem.

Był zagadką

Fernandez przyjechał do Polski w styczniu 2022 roku, przed ostatnią rundą Wisły w ekstraklasie. Za transfery odpowiadał wówczas dyrektor sportowy Tomasz Pasieczny. Hiszpański nabytek miał za sobą nieudaną rundę w Khor Fakkan Club ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, więc krakowianie podpisali z nim tylko półroczną umowę. W ekstraklasie strzelił trzy gole i dołożył asystę. Po spadku przedłużył umowę o rok i był bez wątpienia najlepszym zawodnikiem Wisły i ogólnie na pierwszoligowych boiskach. Liczby robią wrażenie: miał bezpośredni udział w 27 z 61 strzelonych goli, zdobył 20 i asystował przy siedmiu. Gdybyśmy rozłożyli jego i zespołu grę na czynniki pierwsze, to znaleźlibyśmy jeszcze kilka tak zwanych asyst drugiego stopnia.

Kopany

Fernandez przerastał ligę umiejętnościami i wielu rywali nie potrafiło go zatrzymać inaczej niż faulem. Często były to bezpardonowe ataki, które daleko wykraczały poza taktyczne przewinienie. Jego samego kopanie po kostkach bardzo denerwowało, ale jednocześnie napędzało. Na wiosnę kilka razy larum podnosił trener [Radosław Sobolewski], a klub myślał nad protestem do PZPN.

– Tacy zawodnicy są w każdym zespole. Oni przyciągają kibiców na stadiony, przed telewizory. W ostatnim czasie przepisy gry w piłkę nożną idą w takim kierunku, żeby chronić takich zawodników. Mam nadzieję, że tak będzie – mówił szkoleniowiec kilka dni po spotkaniu w Katowicach, gdy kary za poturbowanie Hiszpana uniknął Bartosz Jaroszek.

Z biegiem czasu takich ataków na lidera Wisły było mniej. Głośne apele z Krakowa dotarły i do rywali, i do sędziów.

Gorąca krew

Fernandez nie był liderem bez skazy. Już w pierwszej rundzie osłabił drużynę przed decydującymi spotkaniami o utrzymanie. Został zdyskwalifikowany na cztery ostatnie kolejki za zaatakowanie Damiana Michalskiego z Wisły Płock. Po przegranym 3:4 meczu doszło do przepychanek między zawodnikami, a rozgoryczony Hiszpan nie utrzymał nerwów na wodzy.

Nie trzeba było długo czekać, a znów dał „popis”. W meczu I ligi w Głogowie został ostro, wręcz chamsko sfaulowany przez Pawła Tupaja. Odpowiedział równie nieodpowiedzialnie i sędzia pokazał mu bezpośrednią czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie. Musiał opuścić mecz w Pucharze Polski i trzy w lidze, finansowo ukarała go Wisła. Z tych lekcji wyciągnął wnioski, bo później potrafił opanować emocje, gdy był prowokowany. Czasem trener powierzał mu opaskę kapitana. Pod koniec sezonu, w tym w barażu z Puszczą, już tak nie błyszczał. Jego często indywidualna gra nie przynosiła profitów drużynie, a momentami irytowała.


Czytaj także:


Z „Białą gwiazdą” pożegnał się także środkowy pomocnik James Igbekeme, któremu skończyło się wypożyczenie z Realu Saragossa. Nigeryjczyk trafił pod Wawel przed rundą wiosenną i w większości spotkań również odgrywał ważną rolę. Wisła zakontraktowała przez weekend kolejnych dwóch piłkarzy. Przyszli ofensywny gracz środka pola Dawid Olejarka ze Stali Rzeszów (trzyletni kontrakt) i hiszpański bramkarz Alvaro Raton z Saragossy (roczna umowa).


Na zdjęciu: Luis Fernandez odchodzi. Wisła na czele z Jarosławem Królewskim (z prawej) będzie musiała poszukać jego następcy(ów).

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.