Maciej Sadlok. Strzelec z obrony

Kibice „Białej gwiazdy” są pod wrażeniem ofensywnej gry Macieja Sadloka.


Maciej Sadlok jest bez wątpienia pierwszoplanową postacią Wisły Kraków na początku tegorocznych rozgrywek. Pod Wawel trafił 1 lipca 2014 roku, a 10 listopada 2017 roku przedłużył umowę, zobowiązując się do gry z „Białą gwiazdą” na piersi do 30 czerwca 2021 roku. Nie tylko z racji zakładania opaski kapitana stał się prawdziwym liderem. Świadczą o tym jego dokonania w rundzie wiosennej.

Asysta i gol

Żeby je w pełni zrozumieć przypomnijmy, że do tej pory był typowym defensorem. Świadczy o tym jego bilans, w którym na koniec rundy jesiennej miał w swoim dorobku 306 występów w ekstraklasie i 5 zdobytych bramek. Trener Peter Hyballa odkrył jednak ofensywne oblicze 15-krotnego reprezentanta Polski i zupełnie zaskoczył rywali. Zaczęło się od asysty, bo w 4 minucie spotkania z Piastem Gliwice, na inaugurację zimowego grania, lewy obrońca krakowian popisał się dośrodkowaniem, po którym Łukasz Burliga główkując w „okienko” zapewnił prowadzenie. Podwyższył je Sadlok, 7 minut później finalizując szybką i składna akcję zespołu. Wprawdzie przyłożenie lewej nogi do piłki zagranej przez Burligę i trafienie z 5 metra było formalnością, ale obecność 31-letniego defensora przed polem bramkowym rywali zaskoczyła wszystkich.

Fajne przeżycie

Mimo to „Sadi” po ostatnim gwizdku schodził z boiska bardzo niezadowolony, bo jego zespół roztrwonił trzybramkowe prowadzenie i tracąc dwa gole w ostatnich sekundach przegrał 3:4.

– Wiadomo, że przede wszystkim patrzę na dobro zespołu – powiedział Maciej Sadlok.

– Niestety w meczu z Piastem przegraliśmy i to bardzo bolało, bo przecież byliśmy blisko efektownego zwycięstwa. Ale jeśli chodzi o moje osobiste odczucia po tamtym spotkaniu, to nie ma co ukrywać – byłem zadowolony, bo nieczęsto zdarza mi się strzelać bramki, czy asystować. Wiadomo, że defensor przede wszystkim ma bronić, więc było to dla mnie fajne przeżycie.

Nie jest napastnikiem

Po analizie przyczyn porażki z Piastem, szkoleniowiec Wisły postanowił zmienić ustawienie w obronie. W meczu z Jagiellonią Sadlok z lewej strony defensywy został przesunięty do środka i jako stoper po pierwsze nie dopuścił do straty gola, a po drugie powiększył swój strzelecki dorobek, bo w 55 minucie gry huknął prawą nogą z 16 metra w okienko długiego rogu.

– Maciej zagrał przeciwko białostoczanom na „lewym stoperze” i zaprezentował się fenomenalnie – stwierdził trener Hyballa.

– To prawdziwy kapitan, z którego jestem bardzo dumny. Powtarzam zawodnikom, aby uderzać na bramkę zaraz po zgarnięciu drugich piłek i to się opłaca. Czy „Sado” zdobywa najwięcej bramek na treningach? Nie, bo nie jest napastnikiem.

Strzelać każdy może

Ale w piłce nożnej strzelać każdy może… A Maciej Sadlok udowodnił, że umie i kibice „Białej gwiazdy” wierzą, że będzie skuteczny także w piątkowym meczu ze Śląskiem we Wrocławiu.


Na zdjęciu: Kapitańskie strzelanie

– Każdy ma na boisku swoje nakreślone zadania – dodał Sadlok.

– Staramy się wykonywać to, co trener nam powie, a ponieważ nasz szkoleniowiec preferuje przede wszystkim ofensywną grę, dobrą dla oka, to chce, żeby wszyscy – obrońcy także – uczestniczyli w akcjach pod bramką rywala i strzelali gole. Mnie i Łukaszowi Burlidze udała się ta sztuka i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie podobnie. Jesteśmy dobrze przygotowani kondycyjnie. Czujemy większą pewność siebie. Znamy swoją wartość i wiemy jak dobrze pracujemy codziennie na treningach. Nasza gra powinna się coraz bardziej zazębiać, a styl narzucony przez trenera będzie coraz lepiej wcielany w życie. Na pewno w naszej grze trzeba się spodziewać bardzo wysokiej intensywności, która – mam nadzieję – połączona z innymi aspektami przyniesie nam sukces.


Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus