Małkowski: Wciąż urozmaicamy swoją grę

Jak oceniłby pan start Sandecji w bieżących rozgrywkach? Dziewięć punktów zdobytych w 7. meczach na kolana nie powala, z pewnością planowaliście znacznie większą zdobycz.
Maciej MAŁKOWSKI: – Na pewno nie jesteśmy zadowoleni z tego startu, bo chcielibyśmy mieć więcej punktów. Z drugiej strony ta sytuacja pokazuje, jak bardzo wyrównana jest stawka w pierwszej lidze. Gdybyśmy zamiast porażek zremisowali 2-3 mecze, wówczas bylibyśmy w tabeli na 4-5 miejscu. Kiedy w poprzednim sezonie dzieliliśmy się punktami z przeciwnikami, wszyscy marudzili. Teraz okazuje się, że każdy zdobyty punkt ma duże znaczenie. Mimo wyników poniżej oczekiwań, nie robimy z tego tragedii. Jedno zwycięstwo może wywindować nas w górę tabeli.

Na razie nie uznajecie kompromisów – trzy zwycięstwa, cztery porażki. Który z przegranych meczów najbardziej pana zirytował?
Maciej MAŁKOWSKI: – Ostatni mecz z Radomiakiem, który był najsłabszy w naszym wykonaniu w bieżącym sezonie. Na boisku byliśmy bezradni, a jedynym plusem było to, że przegraliśmy tylko 0:1.

Sandecja z reguły traciła mało bramek, słynęliście z bardzo dobrej obrony. Co się z wami stało w tym sezonie? Dziewięć straconych goli nie wystawia wam najlepszego świadectwa, tylko trzej wasi konkurenci stracili ich więcej do tej pory.
Maciej MAŁKOWSKI: – Nie chcę powiedzieć, że to „wina” trenera Tomasza Kafarskiego, bo zabrzmiałoby to dziwnie i dwuznacznie. Kiedy trener Kafarski do nas przyszedł, uczył nas bronić i były tego efekty, bo traciliśmy bardzo mało bramek (w poprzednim sezonie 29 w 34 spotkaniach – przyp. BN). Gra defensywna plus szybkie kontrataki były naszym atutem. Sandecja była zespołem, który nie stwarzał w każdym meczu dziesięciu sytuacji do zdobycia gola. Teraz trener Kafarski przesunął akcenty na grę ofensywną, bo trzeba iść do przodu, rozwijać się i urozmaicać swoją grę. Cieszę się z tych zmian, bo teraz możemy pokazać więcej swoich atutów. Zaczyna to wszystko coraz lepiej funkcjonować i jestem przekonany, że w końcu złapiemy serię zwycięstw.

Najlepszy występ w waszym wykonaniu w bieżących rozgrywkach?
Maciej MAŁKOWSKI: – Ten najlepszy jest dopiero przed nami.

Mróz: U piłkarza najważniejsza jest głowa

W ubiegłym sezonie przed meczami z GKS-em Jastrzębie powtarzał pan, że to dla pana pojedynki z dodatkowym dreszczykiem emocji. Coś się zmieniło w tym względzie?
Maciej MAŁKOWSKI: – Nic się nie zmieniło. Skłamałbym, gdybym powiedział, że GKS Jastrzębie jest mi obojętny. Przecież w Jastrzębiu się urodziłem i mieszkałem, a przede wszystkim grałem kilka lat w GKS-ie. Wprawdzie wspomnienia z poprzedniego sezonu nie są najlepsze, ale…

… Wciąż leży panu na wątrobie mecz z maja bieżącego roku, w którym przegraliście na wyjeździe z GKS-em Jastrzębie aż 0:5?
Maciej MAŁKOWSKI: – Dostaliśmy wtedy tęgie lanie, a mnie on dotknął osobiście. To był bowiem mój pierwszy od dziesięciu lat mecz na Stadionie Miejskim na Harcerskiej i zarazem pierwszy oficjalny występ przeciwko GKS-owi w Jastrzębiu. Chcieliśmy pokonać moją byłą drużynę, a zostaliśmy brutalnie sprowadzeni na ziemię. To może być dla nas alibi, że był to ostatni mecz w sezonie i w zasadzie o przysłowiową pietruszkę. W każdym meczu trzeba walczyć o zwycięstwo, a klęska była dla nas szokująca. Dobrze, że był to ostatni mecz w sezonie, bo nie musieliśmy się „zbierać” przed kolejnym spotkaniem ligowym. Jestem pewien, że byłoby nam ciężko.

Mobilizacja w obozie Sandecji przed sobotnim meczem jest podwójna? Chcecie się odkuć za dotkliwą porażkę w Jastrzębiu?
Maciej MAŁKOWSKI: – Porażka sprzed kilku miesięcy dodatkowo nas mobilizuje i motywuje. W naszym zespole nie ma jednak nerwowej atmosfery, spokojnie przygotowujemy się do sobotniego spotkania. Wierzymy w swoje umiejętności i w zwycięstwo.

 

Na zdjęciu: Dla Macieja Małkowskiego każdy mecz z GKS-em Jastrzębie zawsze jest szczególny i wyjątkowy.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem