Mamy mieszankę wybuchową

Jerzy MUCHA: O pańskim transferze z Lubina do Zawiercia mówiło się już wcześniej, niemniej było to pewne zaskoczenie dla środowiska siatkarskiego.
Michał MASNY: – Dla mnie nie było to zaskoczenie. Już jak klub z Zawiercia grał w pierwszej lidze to pojawiały się o nim ciekawe, fajne informacje. Cały czas śledziłem jego losy wysokie aspiracje, które potwierdziły się w PlusLidze. Okazało się, że to stabilny klub i może spokojnie funkcjonować w rozgrywkach. Ta sytuacja miała też dla mnie znaczenie.

Osobą, która w pierwszym rzędzie zachęciła pana do przeprowadzki był Mark Lebedew, nowy trener Aluronu Virtu, z którym pracował pan w Jastrzębskim Węglu?
Michał MASNY: – Na transfer składa się więcej rzeczy. Ale na pewno decydująca była moja znajomość z Markiem. Cały czas byłem z nim w kontakcie, także wtedy, gdy grałem w Cuprum. Potem sprawdzałem informacje, co dzieje się w Aluronie, kto będzie grał w tym klubie. Do Marka nabrałem dużego zaufania jak pracowaliśmy w Jastrzębskim Węglu, wiem jak prowadzi zespół i czego mogę się po nim spodziewać. Pasowałem mu do jego koncepcji gry i dlatego postawił na mnie.

Dwuletni kontrakt podpisany w Zawierciu to bez wątpienia wyraz zaufania do Michala Masnego, który w tym roku skończy 39 lat. Szczególnie zaufał panu Kryspin Baran, prezes zawierciańskiego klubu.
Michał MASNY: – Myślę, że prezes wie co robi podpisując ze mną 2-letni kontrakt. Mam trochę lat, ale fizycznie czuję się bardzo dobrze. W zeszłym sezonie rozegrałem praktycznie wszystkie spotkania w barwach Cuprum i nic mi nie dolegało. Nie zagrałem tylko w jednym meczu, w porozumieniu z trenerem. Prezes Baran nie ma się czego obawiać, wytrzymam wszelkie obciążenia związane z nowym sezonem. Podpisując ze mną kontrakt działacze liczyli na moje doświadczenie, z którego będą mogli skorzystać także młodzi zawodnicy Aluronu.

Ma pan za sobą 11 lat gry w polskich klubach, debiutując w naszym kraju w barwach nieistniejącego już Płomienia Sosnowiec. Teraz wraca pan do Zagłębia Dąbrowskiego, który to region nie jest panu obcy. Aklimatyzacja chyba nie będzie potrzebna?
Michał MASNY: – To będzie mój 12 sezon w Polsce, gdzie czuję się bardzo dobrze. Na stałe mieszkam w Bydgoszczy, ale teraz poznam lepiej Zawiercie i Jurę Krakowsko-Częstochowską. Krzysiek Jurak, kierownik drużyny, zabrał mnie ostatnio na Jurę, gdzie nagrywaliśmy video. Przy okazji powiedział mi, że można tutaj wiele zwiedzić i zobaczyć. I miał rację…

W ostatnim sezonie Aluron Virtu zajął 9. miejsce, bardzo dobre jak na beniaminka PlusLigi. Jakie cele postawiliście sobie w kolejnych rozgrywkach?
Michał MASNY: – To pytanie bardziej do prezesa Barana, niż do mnie. Jeszcze z nim nie rozmawialiśmy o założeniach na nowy sezon, ale chciałbym powiedzieć, że mamy w Zawierciu fajną mieszankę wybuchową. Z jednej strony doświadczeni zawodnicy i młodzi gracze, a do tego dwóch, trzech, którzy dopiero się uczą. To powinno dać pozytywne efekty. A jeśli chodzi o moje osobiste cele, to chciałbym zagrać z Aluronem w play-offie. A jak tam się znajdziemy to będzie można mówić o ewentualnym sukcesie i dalszych planach. Ten zespół stać jest na dobry wynik, inaczej nie przenosiłbym się do Zawiercia. Mamy wspaniałych kibiców i z nimi możemy daleko zajść.