Zmieniać czy nie?

Marcin Wasielewski przyzwyczaił katowickich kibiców do tego, że rzadko traci minuty na boisku. Teraz ma jednak konkurenta w walce o pierwszy skład.


Christian Aleman nie miał na razie zbyt wielu okazji do tego, żeby pokazać się katowickim fanom. Ekwadorczyk dołączył do zespołu we wrześniu. Od tego momentu 3 razy zagrał w spotkaniach ligowych oraz wszedł na boisko na kilkanaście minut podczas pucharowego starcia z Górnikiem Zabrze. W sumie w barwach GieKSy uzbierał na razie 165 minut. Jest ich z pewnością mniej, niż mogłoby być, a wszystko przez kontuzję, jakiej nabawił się podczas meczu z Polonią Warszawa.

Duża konkurencja

Teraz jednak 27-latek jest gotowy do gry i będzie do dyspozycji sztabu szkoleniowego na najbliższe spotkanie z Wisłą Kraków. Personalnie dla zawodnika ważny będzie jednak nie tylko trudny pojedynek z „Białą gwiazdą”, ale także nadchodzący wielkimi krokami mecz z Arką Gdynia, który odbędzie się 2 grudnia. To właśnie klub z Pomorza sprowadził go w 2021 roku do Polski. To tam spędził dwa lata na zapleczu ekstraklasy.

Oczywiście nie można założyć z góry, że nazwisko Alemana pojawi się w dwóch najbliższych spotkaniach w pierwszym składzie zespołu Rafała Góraka. Na jego pozycji w zespole występuje dość spora konkurencja. Ekwadorczyk o miejsce w drużynie musi walczyć z Adrianem Błądem, Mateuszem Makiem oraz Mateuszem Marcem. Wiele zależy od tego, jak do tworzenia wyjściowej jedenastki na mecz w Krakowie podejdzie szkoleniowiec katowiczan. Po zwycięstwie z GKS-em Tychy może zdecydować się na brak zmian w stosunku do tego, co ostatecznie przyniosło efekt w postaci 3 punktów. Z pewnością będzie musiał zamieszać w linii obrony. Wykluczony z gry za przekroczenie limitu żółtych kartek jest Bartosz Jaroszek. Jednak wszyscy zawodnicy ofensywni są gotowi.

Chce dostawać szanse

O tym, że konkurencja w GKS-ie Katowice jest spora – nie tylko w ataku – przekonał się Marcin Wasielewski. Prawy wahadłowy w poprzednim sezonie tylko raz nie był przewidywany do gry w pierwszym składzie z uwagi na 4 żółte kartki. Tymczasem podczas przedostatniej potyczki przeciwko Stali Rzeszów nie znalazł się na ławce rezerwowych z uwagi na odniesiony uraz. W tym spotkaniu zastąpił go [Dawid Brzozowski], który po raz pierwszy w bieżących rozgrywkach był obecny na boisku od pierwszego gwizdka. Swoją szansę wykorzystał zdobywając gola oraz biorąc czynny udział przy trafieniu Sebastiana Bergiera.

– Zależało mi na tym, aby pokazać się z dobrej strony i dać sztabowi do myślenia. Ja ze swojej strony mogę zadeklarować, że nadal będę ciężko pracował i walczył o to, by dostawać jak najwięcej szans na grę. Niezależnie od decyzji trenera, moja motywacja pozostanie na wysokim poziomie – powiedział piłkarz podczas rozmowy udostępnionej na oficjalnej stronie internetowej klubu z Bukowej. Gol 20-latka oraz jego dobra postawa w całym spotkaniu spowodowały, że Wasielewski, pomimo tego że był już gotowy do gry na kolejne spotkanie z tyszanami, musiał zasiąść na ławce i na murawie zameldował się dopiero w drugiej połowie.


Czytaj także:


– Nie mogę ukrywać, że nie było mi łatwo, gdy nie wychodziłem na boisko. Jednak w ostatnich meczach dostałem szansę od pierwszej minuty i zagrałem przeciwko mocnym rywalom. Uważam, że poradziłem sobie dobrze. W pierwszym meczu udało się zdobyć bramkę i mieć swój udział przy trafieniu Sebastiana Bergiera. W starciu z Tychami wyszedłem pewny siebie i na pewno dałem z siebie wszystko – stwierdził 20-letni zawodnik GieKSy. Czy Brzozowski poradził sobie na tyle dobrze, żeby w kolejnym spotkaniu z rzędu pojawić się na boisku od pierwszej minuty?


Na zdjęciu: Żółta kartka Bartosza Jaroszka (z prawej) w meczu z GKS-em Tychy wykluczyła go z rywalizacji w najbliższej kolejce.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus