Matko Perdijić: Nie było źle, ale zawsze może być lepiej

 

Jak przyjąłeś końcowy werdykt w plebiscycie na najlepszego bramkarza Fortuna I ligi ogłoszonego przez organizatora rozgrywek? Przypomnijmy, że wygrał Adrian Lis z Warty Poznań, a za twoimi plecami uplasował się Łukasz Załuska z Miedzi. Zaskoczony?
Matko PERDIJIĆ: – Nie, a ja mogę się cieszyć z tego, że zostałem nominowany, że dostrzeżono moje występy. Głosowali kibice, a oni znają się najlepiej. Jestem zadowolony z drugiego miejsca i mogę teraz pogratulować Adrianowi, że wygrał ten plebiscyt. Chłopak dobrze bronił jesienią, to, że Warta zakończyła jesień na pozycji lidera to także jego zasługa.

Nie mogłeś dokończyć przedłużonej rundy jesiennej w bramce Zagłębia z powodu kontuzji. Ta sytuacja z pewnością pokrzyżowała ci plany
Matko PERDIJIĆ: – Na pewno kontuzja wybiła mnie z rytmu. Później bronił Krystian Stępniowski, a ja po wyleczeniu urazu byłem na ławce. O tym, kto bronił decydował trener i to jest normalna sytuacja. Nie mogłem więc dokończyć jesieni w bramce, ale i tak jestem zadowolony ze swojej postawy. Nie było źle, ale zawsze może być lepiej.

Dostaliście od sztabu trenerskiego rozpiskę zajęć na czas urlopu?
Matko PERDIJIĆ: – Oczywiście, każdy z nas wie, co ma robić na urlopie. Trzeba zacząć na powrót pracować nad sobą, zgodnie z tą rozpiską mamy korzystać z siłowni, czy też biegać. Nie ma taryfy ulgowej, chodzi o to, by 8 lipca wrócić do klubu w dobrej dyspozycji fizycznej. Musimy dbać o kondycję, wagę.

Święta spędzisz w rodzinnej Chorwacji czy też masz inne polany?
Matko PERDIJIĆ: – Jestem teraz w małej miejscowości Gaće koło Omiszu na wybrzeżu dalmatyńskim. Spaceruję z rodziną po plaży i mimo braku słońca mamy tu 19 stopni ciepła. Jest aż za ciepło Święta spędzę w Chorwacji z rodziną, czyli zgodnie z tradycją. Wszystkim kibicom Zagłębia życzę Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. Do zobaczenia w Sosnowcu!