MAXymalnie szybki

Sezon Formuły 1 jeszcze się nie skończył, a od dawna znamy już największego zwycięzcę. Max Verstappen już na początku października podczas GP w Katarze zapewnił sobie mistrzostwo świata.


To jednak nie uśpiło Holendra, który w tym sezonie zadziwia świat Formuły 1. 26-latek w poprzedni weekend wygrał w Meksyku, dzięki czemu już teraz, na trzy wyścigi przed końcem sezonu, po raz kolejny zapisał się na kartach historii. Wszystko przez to, że po raz 16 w jednym sezonie stanął na najwyższym stopniu podium po Grand Prix. Tym samym pobił swój własny rekord 15 zwycięstw w jednym roku.

Ile jeszcze?

Poprzedni rekord ustanowił w minionym sezonie, gdy sięgał po swoje drugie mistrzostwo w karierze. 15 zwycięstw w jednym sezonie podczas 22 wyścigów to wynik wybitny. Poprzednimi rekordzistami byli Sebastian Vettel, który w 2013 roku 13 razy dojechał do mety jako pierwszy oraz Michael Schumacher, tyle samo razy zwyciężając w 2004 roku. Teraz Verstappen stoi przed kolejnym wyzwaniem. Chce jak najbardziej wyśrubować rekord, a kolejne triumfy właściwie tylko czekają. Holender jest dominatorem, a przed nim jeszcze 3 Grand Prix, w których ma zamiar zwyciężać. – Jaki cel na teraz? 17, 19 zwycięstw? Nie wiem! – śmiał się [Max Verstappen] po meksykańskim wyścigu.

Hegemonia Holendra jest nieprawdopodobna. Gdy w poprzednich latach, jeszcze przed „erą Verstappena”, wyścigowi fani zastanawiali się, kiedy nadejdzie kres zwycięstw Mercedesa, a przede wszystkim Lewisa Hamiltona, najprawdopodobniej nie sądzili, że Formuła 1 płynnie stanie się jednoosobową rywalizacją kierowcy Red Bulla z samym sobą. Verstappen jest niedościgniony dla swoich rywali.

Na torze wygląda, jakby się bawił, jeżdżąc od startu do mety na pierwszym miejscu. Nawet gdy wydawało się, że w Meksyku dojdzie do pewnych zmian, bo to Charles Leclerc w bolidzie Ferrari startował z pole position, holenderski sportowiec wyprzedził Monakijczyka już po kilkunastu sekundach od zapalenia zielonych świateł.

Nieprawdopodobne liczby

Szybkość Verstappena staje się jeszcze bardziej imponująca, gdy popatrzymy na procent wygranych w aktualnym sezonie. W ponad 84 proc. startów Holender kończył zawody na najwyższym stopniu podium. Pod tym względem na razie, póki sezon się nie skończył, nie może się z nim równać żaden kierowca F1 w historii. Jednak póki sezon się nie skończył, nie można przypisywać Verstappenowi pobicia kolejnego rekordu. Jeśliby reprezentant Red Bulla do końca sezonu już nie zwyciężył, procent jego zwycięstw w jednym roku zatrzymałby się na poziomie 72,73.

Tym samym byłby „gorszy” tylko i wyłącznie od Alberto Ascariego, który w 1952 roku zwyciężał w 75 proc. wyścigów. Były to jednak inne czasy – wtedy kalendarz F1 składał się jedynie z ośmiu wyścigów, z czego Włoch wygrał sześć. Pozostając jednak w sferze wróżenia z fusów – gdyby Verstappen wygrał jeszcze jeden wyścig tego sezonu, Ascariego pod tym względem by wyprzedził. Gdyby natomiast wygrał kolejno w Brazylii, USA i na zakończenie zmagań w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (co wcale nie jest niemożliwe) jego procent zwycięstw w sezonie wskazywałby wartość 86,36.

Genialny team

Oczywiście sukcesy Verstappena nie biorą się tylko i wyłącznie z jego olbrzymiego talentu i umiejętności. Formuła 1 to sport, w którym nie liczą się tylko sportowcy, ale również maszyny, których używają podczas zawodów. Red Bull przygotował dla Holendra bolid doskonały, praktycznie bez wad, który sprawdza się w każdych warunkach. To kolejny czynnik, poza tym indywidualnym, który sprawia, że Verstappen jest dominatorem. Sam kierowca doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

– Ten sezon jest dla nas niesamowity. Mam na myśli to, że samochód sprawuje się niewiarygodnie na większości torów. Gdy zespół bardzo dobrze pracuje razem, stara się nie robić zbyt wielu błędów przez cały sezon, wtedy dopiero można osiągać takie rezultaty. Oczywiście, jestem niezwykle dumny z tego osiągnięcia. Po poprzednim roku, gdy wygrywałem 15 razy, myślałem: „gdyby kiedykolwiek udało mi się to powtórzyć, byłbym szczęśliwy”. Teraz jestem tutaj z 16 zwycięstwami. Jestem bardzo zadowolony z dokonań zespołu – zaznaczył po ostatnim triumfie trzykrotny mistrz świata.

Co dalej?!

Jaka przyszłość czeka nieprawdopodobnego 26-latka? Od wprowadzenia rewolucji technicznej w 2022 roku, gdy bolidy zostały całkowicie zmienione, Red Bull wydaje się odjeżdżać swojej konkurencji. Jeśli taka tendencja zostanie utrzymana, Verstappen w kolejnych latach dalej będzie triumfował. Oprócz już ustanowionych rekordów ma w końcu jeszcze kilka do pobicia, więc jest o co walczyć. Już teraz można zacząć myśleć o Verstappenie jak o możliwym rekordziście w ilości mistrzostw świata zdobytych z rzędu.

Na razie ma ich na koncie trzy. Pierwszy w tej klasyfikacji jest Schumacher, który przodował w Formule 1 od 2000 do 2004 roku. 4 mistrzostwa z rzędu mają natomiast Lewis Hamilton, Sebastian Vettel oraz Juan Manuel Fangio. Są to wielcy kierowcy w historii dyscypliny, a do nich powoli dołącza także Verstappen.

Wielkie osiągnięcia

Zresztą jego kariera w całości wygląda jak wyśniona. Do świata wyścigów wprowadził go ojciec Jos, w przeszłości również kierowca F1. Max jest najmłodszym zawodnikiem, który wystartował w wyścigu „królowej motosportu” – debiutował w barwach Toro Rosso w wieku 17 lat i 166 dni w 2015 roku. Już rok później, w trakcie sezonu 2016, przeniósł się do Red Bulla, zamieniając się miejscami z Daniiłem Kwiatem, który powrócił do juniorskiej drużyny Czerwonego Byka.

Już w swoim debiucie w Red Bullu Verstappen zwyciężył, zostając tym samym najmłodszym triumfatorem GP, mając 18 lat i 228 dni. Od tamtego momentu kariera Holendra nabiera tempa, pomimo tego, że Red Bull przez lata musiał zmagać się z dużą konkurencją w postaci przede wszystkim Mercedesa. Jednak ostatnie lata pokazują, że wiara Verstappena w możliwości konstrukcyjne austriackiego zespołu przyniosła skutek w postaci wielkich osiągnięć. I tak naprawdę nie wiadomo, kiedy i jak ta piękna historia dominatora się zakończy.


Na zdjęciu: Tak wygląda radość kierowcy, który zwycięża 16 wyścigów w sezonie.

Fot. Motorsport Images/SIPA USA/PressFocus