Miedź Legnica. Drugi mały finał

Trener Miedzi Legnica Jarosław Skrobacz w Olsztynie liczy na dobrą grę swojego zespołu i dobry wynik.


Wysokie zwycięstwo z ŁKS-em „nakręciło” piłkarzy Miedzi Legnica, którzy cały czas wierzą, że przebiją się do czołowej szóstki i wezmą udział w barażach, których stawką jest awans do ekstraklasy. Czy mecz z łodzianami, po którym stracił posadę ich trener Ireneusz Mamrot, był najlepszym w wykonaniu drużyny znad Kaczawy w ostatnim okresie?

– Nie rozpatrywałbym naszego meczu z ŁKS-em w ten sposób – zastrzegł szkoleniowiec legniczan, Jarosław Skrobacz.

– Każdy mecz bowiem ma swoją historię. My oprócz trzech strzelonych bramek mieliśmy jeszcze co najmniej trzy sytuacje, które powinny zakończyć się zdobyciem gola. Wystarczyło tylko lepiej je wykończyć… Wcześniej były spotkania, które graliśmy dobrze, a niektóre bardzo dobrze, a mimo to przegrywaliśmy. Fatalne mieliśmy początki meczów z Arką Gdynia i GKS-em Tychy, nie byliśmy w nich należycie skoncentrowani i efekty końcowy był taki, że zostaliśmy bez punktów. A kiedy przegrywasz, jesteś inaczej odbierany niż po zwycięskim meczu.

Na finiszu rundy jesiennej „Miedzianka” była w znakomitej dyspozycji, zdobywała punkty niczym w przeszłości koszykarz Michael Jordan, ale jej dobrą passę przerwał Stomil Olsztyn, remisując w Legnicy 2:2 (gole zdobyli Szymon Matuszek i Kamil Zapolnik oraz Wojciech Łuczak i Wiktor Biedrzycki). Z tym właśnie przeciwnikiem podopieczni trenera Skrobacza zmierzą się w najbliższą sobotę.

– Dlaczego wtedy tak się stało? Bo przyjechał do Legnicy zespół, który strzelił nam dwa gole i miał w składzie sporo zawodników o sporych umiejętnościach – stwierdził szkoleniowiec Miedzi.

– Moim zdaniem to zespół, który w tabeli jest zdecydowanie za nisko w stosunku do możliwości, jakie ma. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby Stomil był na przykład w pierwszej szóstce, bo taki potencjał w nim drzemie.

Przed wspomnianym wcześniej spotkaniem z ŁKS-em Łódź, kapitan zielono-niebiesko-czerwonych, Szymon matuszek powiedział, że jego drużynę na finiszu czekają trzy małe finały. Czy trener Jarosław Skrobacz zgadza się z opinią swojego zawodnika?

– Wolałbym, żebyśmy się skupili tylko na najbliższym meczu, a nie wybiegali daleko w przyszłość – stwierdził szkoleniowiec.

– Wiemy, jaka jest nasza sytuacja w tabeli i czego potrzebujemy, by zameldować się w czołowej szóstce. W poprzednich sezonach wystarczyło znacznie mniej punktów, by zmieścić się w tej strefie (w poprzednim szósty Bruk-Bet zgromadził w 34. meczach 50 punktów – przyp. BN). To oznacza, ze poziom I-ligowej czołówki poszedł znacznie w górę. Moim zdaniem ta liga jest najmocniejsza od kilku sezonów. Wystarczy spojrzeć, jakie zespoły spadły do niej z ekstraklasy, jakie awansowały (Widzew, Górnik Łęczna), o potencjale Termaliki, Radomiaka, czy GKS-u Tychy chyba nie muszę mówić. Zeszły sezon w Fortuna 1 Lidze na pewno nie był w tak silnej obsadzie.

W sobotę w Olsztynie Miedź „musi” wygrać, natomiast gospodarze tylko muszą. Czy ogromna odpowiedzialność nie sparaliżuje podopiecznych trenera Skrobacza?



– Chciałbym, żeby mój zespół był skupiony wyłącznie na grze, żeby nie myślał, że jest to mecz z gatunku „być albo nie być” – stwierdził szkoleniowiec legniczan.

– Gdy tak do spotkania podchodzisz, wtedy schodzi z ciebie powietrze, nie pokazuje się na boisku umiejętności, które posiadasz. Wierzę, że mój zespół już okrzepł i potrafi sobie radzić w stresowych sytuacjach. Liczę, że w Olsztynie zagramy dobry mecz, a wtedy nasze szanse na zwycięstwo zdecydowanie rosną.


Na zdjęciu: Czy po zwycięskim meczu z ŁKS-em Łódź piłkarze Miedzi Legnica nabiorą rozpędu?

Fot. miedzlegnica.eu