„Miedziowi” nie wyciągnęli wniosków

Obie drużyny rozpoczęły mecz z respektem dla rywala i dlatego w pierwszej połowie nie działo się zbyt wiele ciekawych rzeczy na placu gry. Odnotować należy, z pewnością, zgrabną kontrę, którą w 21. minucie wyprowadzili „Miedziowi”. Prawym skrzydłem urwał się Alan Czerwiński, który następnie wyłożył, niczym na tacy, piłkę Damjanowi Boharowi.

Wydawało się, że słoweńskiemu piłkarzowi nie pozostało nic innego, tylkoskierować futbolówkę do siatki. Tymczasem 28-letni pomocnik fatalnie skiksował i Michal Peszković, golkiper „Pasów”, nie musiał nawet interweniować.

Niedługo potem w polu karnym Zagłębia, po kontakcie z Jakubem Tosikiem, padł Pelle van Amersfoort. Gospodarze domagali się rzutu karnego, ale arbiter, Paweł Raczkowski z Warszawy, po krótkiej konsultacji nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego i wydaje się, że postąpił słusznie. Owszem holenderski piłkarz wyprzedził rywala i znalazł się w posiadaniu piłki, ale wspomniany kontakt między zawodnikami nie był tak poważny, jak sposób zaprezentowania faulu przez piłkarza miejscowych. Zasadniczo gdyby część kibiców nie zdecydowała się na kontynuowanie śledzenia tego widowiska w drugiej połowie, to nikt nie mógłby mieć do nich pretensji. Ci, co zostali na stadionie przy ul. Kałuży, przez pierwszy kwadrans drugiej odsłony znów się nudzili. Coś się ruszyło, dopiero kiedy na dośrodkowanie z prawej strony zdecydował się Cornel Rapa. Piłka spadła na głowę Michałą Helika, któremu zabrakło centymetrów, aby wpisać się na listę strzelców. Ostatecznie futbolówka trafiła w słupek.

Trzy minuty później Rafa Lopes został kopnięty w polu karnym przez Lubomira Guldana i zostałby, z pewnością, podyktowany za to przewinienie rzut karny. Sęk jednak w tym, że chwilę wcześniej Portugalczyk przyjmował piłkę ręką i sędzia, po konsultacji, odgwizdał właśnie to przewinienie. Nie zmienia to jednak faktu, że Cracovia, coraz częściej, zaczęła dochodzić do sytuacji strzeleckich, z czego lubinianie nie wyciągali wniosków. Zbyt wiele miejsca pozostawili Rapie w 75. minucie spotkania. Rumun dostarczył piłkę w pole karne, a David Jablonsky miał zdecydowanie więcej szczęścia, aniżeli Helik kilkanaście minut wcześniej. Czeski stoper umiejętnie przedłużył piłkę w kierunku dalszego słupka i gospodarze objęli prowadzenie.

Które nie tylko ze spokojem dowieźli do końca spotkania, ale nawet podwyższyli. Po stracie piłki na prawym skrzydle akcja dwójki rezerwowych „Pasów” przyniosła powodzenie. Filip Piszczek przebiegł kilkadziesiąt metrów i w odpowiednim momencie zagrał piłkę do nadbiegającego z prawej flanki Diego Ferraresso. Brazylijczyk z bułgarskim paszportem uderzył mocno i precyzyjnie. W długi róg, nie dając tym samym szans Konradowi Forencowi. Warto zaznaczyć, że zawodnik ten w Cracovii gra już czwarty sezon, a dopiero wczoraj, w 60. występie w ekstraklasie, strzelił swojego pierwszego gola. Który przypieczętował awans drużyny Michała Probierza na pozycję wicelidera tabeli.

Cracovia Kraków – KGHM Zagłębie Lubin 2:0 (0:0)

1:0 – Jablonsky, 75 min (głową, asysta Rapa), 2:0 – Ferraresso, 90+3 min (asysta Piszczek).

Cracovia Kraków: Michal Peskovic – Cornel Rapa, Michał Helik, David Jablonsky, Kamil Pestka – Milan Dimun, Janusz Gol – Mateusz Wdowiak (89. Diego Ferraresso), Pelle van Amersfoort, Sergiu Hanca – Rafael Lopes (86. Filip Piszczek).

KGHM Zagłębie Lubin: Konrad Forenc – Alan Czerwiński, Bartosz Kopacz, Lubomir Guldan, Sasa Balic – Bartosz Slisz (84. Asmir Suljic), Jakub Tosik – Sasa Zivec (76. Patryk Szysz), Filip Starzyński, Damjan Bohar – Bartosz Białek. 

Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Asystenci: Arkadiusz Wójcik i Michał Pierściński (obaj Warszawa). Widzów 7236. Żółte kartki: Guldan (45+2. faul).
Piłkarz meczu – Cornel RAPA.