MKS Dąbrowa Górnicza. Czekają od… listopada

Mieliśmy zły moment w trzeciej kwarcie meczu z Legią i już do końca nie potrafiliśmy rozwiązać problemów – przyznał Alessandro Magro, trener MKS-u Dąbrowa Górnicza.


Dwa mecze i dwie porażki – MKS wciąż nie potrafił przełamać niemocy. Przegrana z Legią w Warszawie, wliczając poprzedni sezon, była już osiemnastą z rzędu! Po raz ostatni dąbrowianie ze zwycięstwa cieszyli się w listopadzie ubiegłego roku!

Mimo porażki, opiekun ekipy z Zagłębia Dąbrowskiego Alessandro Magro, znalazł kilka pozytywów.

– Przede wszystkim był to lepszy mecz w naszym wykonaniu niż ten sprzed tygodnia z Kingiem Szczecin. Weszliśmy w spotkanie prawidłowo. Wynik był wtedy bliski remisu – przyznał Włoch.

Animuszu dąbrowianom wystarczyło jednak tylko na pierwszą połowę. W drugiej niewiele już mieli do powiedzenia.

– Wiedzieliśmy, jak grać, by skutecznie rywalizować z Legią, ale mieliśmy zły moment w trzeciej kwarcie i już do końca nie potrafiliśmy rozwiązać problemów – ocenił Magro.

– Był taki moment, w którym przegrywaliśmy różnicą tylko 4-6 punktów, ale po chwili Legia nam odjechała. Trafiła kilka bardzo ważnych rzutów z kontry i one ustawiły mecz – dodał Michał Nowakowski, skrzydłowy MKS-u.


Przeczytaj jeszcze: Koszykarze MKS-u bezradni w starciu z Legią


Dąbrowianie przede wszystkim nie mieli odpowiedzi na grę Justina Bibbinsa oraz Jamela Morrisa. W sumie obaj zdobyli 41 pkt, mieli 8 zbiórek i 11 asyst. Ten pierwszy imponował szybkością i przeglądem sytuacji na boisku, drugi skutecznością.

– Nie jest łatwo grać przeciwko takim zawodnikom, jak Bibbins czy Morris. Oni decydowali o postawie Legii. Dobrze kreowali sytuacje i uaktywniali strzelców – stwierdził Magro.

Gracze MKS-u mieli zaledwie 19-procentową skuteczność w rzutach z dystansu; trafili cztery z 21 prób. To wynik wręcz fatalny. Po raz kolejny słabo też radzili sobie na linii rzutów wolnych. Przed tygodniem z Kingiem Szczecin mieli tylko cztery rzuty, z czego dwa trafili. Z Legią wymuszali już faule, bo oddali 24 rzuty, ale co z tego, skoro jedynie połowę z nich zamienili na punkty.

Szkoleniowiec MKS-u wierzy jednak, że w kolejnych spotkaniach gra jego podopiecznych będzie lepsza i przede wszystkim skuteczniejsza.

– Budowa formy to proces. Wiemy, co zrobiliśmy dobrze, a co źle. Musimy popracować nad poprawą błędów. Znam lekarstwo, jest nim ciężka praca, wzajemne zaufanie i mniej błędów w kolejnym meczu. Umiemy grać lepiej – zapewnił Magro.


Na zdjęciu: Alessandro Magro zna lekarstwo na bolączki MKS-u.

Fot. Wojciech Szubartowski/Pressfocus