Monitory ważniejsze niż to, co dzieje się na boisku?

Nie ma kolejki, żeby nie było kontrowersji związanej z VAR-em. Nie inaczej było w ostatniej ekstraklasowej kolejce. Nie można nie odnieść wrażenia, że monitorki przed którymi siedzą sędziowie zaczynają być ważniejsze od tego co dzieje się na murawie. To ich „widzimisię” często decyduje o tym, jak potoczy się rywalizacja na murawie.


W piątkowym meczu Piast – Wisła, który gliwiczanie wygrali 1:0, do spornej sytuacji doszło na początku II połowy. Dynamiczny Yaw Yeboah chciał okiwać Ariela Mosóra, wypuścił sobie piłkę do przodu, po czym zaczął upadać. Prowadzący mecz Damian Sylwestrzak wskazał na wapno. Szybko jednak zainterweniował VAR, za który odpowiadali Paweł Pskit i Michał Obukowicz. Po obejrzeniu wszystkiego na monitorze młody arbiter z Wrocławia odwołała swoją decyzję.

„Yeboah upadał zanim doszło do ewentualnego przewinienia. Decyzja ta raczej nie powinna budzić wątpliwości, lecz… czy VAR miał prawo interweniować? Zgodnie z Protokołem VAR, system ten może być użyty tylko w przypadku czarno-białej sytuacji i oczywistego błędu arbitra. Czy zatem starcie Yeboaha z Mosórem było ewidentnym błędem, tym bardziej że kontakt zaistniał? Wydaje mi się, że tak, choć pewnie ile osób, tyle opinii” – pisze sędziowski ekspert Interia.pl [Łukasz Rogowski].

Do VAR-u na piątkowej konferencji przed meczem Górnik – Wisła Płock odniósł się też szkoleniowiec zabrzan, a przeszłości przecież znakomity piłkarz Jan Urban. Przypomnijmy, że kolejkę wcześniej wideo monitoring dał się we znaki „górnikom” w Niecieczy, gdzie stracili dwie bramki z karnych.

– Szkoda, że VAR przekształca się powoli w analizę każdej akcji. VAR również się będzie mylił, bo przede wszystkim nie jest w stanie ocenić siły danego wejścia choćby odepchnięcia. Czuję pana ręce na plecach, przewracam się, jest! Dla VAR popchnięcie, w efekcie karny. Dla mnie, który się kładzie nie, ale wykorzystałem sytuację.

VAR oczywiście w wielu sytuacjach pomaga, żeby zespół nie był skrzywdzony, ale powtarzam: wielu sytuacji nie jest w stanie ocenić i wtedy powinno się grać. A pokazywanie sytuacji w zwolnionym tempie: jak wejdę wślizgiem w kogoś kto prowadzi piłkę na dużej szybkości to normalne będzie, że ten zawodnik będzie uciekał z nogami, żeby zamortyzować uderzenie. W zwolnionym tempie wyjdzie, że kładzie się wcześniej, a to nieprawda! – mówi trener Urban.


Fot. Tomasz Kudała/PressFocus