Potrzebny łut szczęścia

Krzysztof Polaczkiewicz

Na Ludowy przyjeżdża dziś Korona. W kadrze Zagłębia znajduje się obecnie dwóch graczy, którzy w swoim CV mają wpisany klub z Kielc. Jednak zarówno Tomasz Nowak, jak i Mateusz Możdżeń przeciwko byłej drużynie nie wystąpią. Nowak wraca do pełni sił po kontuzji, a Możdżeń nie zagra przez zapis w kontrakcie. Swoją szansę otrzyma w tej sytuacji 20-letni Sebastian Milewski.

Możdżeń trafił do Zagłębia zimą. Pomocnik o pół roku skrócił za porozumieniem stron kontrakt z klubem z Kielc. Korona zastrzegła sobie jednak zapis w umowie, że przeciwko niej 27-letni zawodnik nie wystąpi. Zarówno dziś, jak również w kolejnej fazie sezonu, jeśli oczywiście oba zespoły po 30. kolejkach będą znajdować się w tej samej połówce tabeli. – Korona wie, co potrafi ich były piłkarz, stąd ich prośba na taki zapis w umowie. Bardzo zależało nam na pozyskaniu Mateusza, dlatego przystaliśmy na ten wariant. Na pewno w tym meczu będzie go brakowało, ale ten kto go zastąpi, postara się zagrać jak najlepiej – tłumaczy Marcin Jaroszewski, prezes sosnowiczan.

Pomoże rozpracować rywala

Możdżeń na boisko nie wybiegnie, ale wcześniej pomoże sztabowi szkoleniowemu rozpracować najbliższego rywala. – Oni na pewno zaczną wysokim pressingiem, na który nasz zespół musi odpowiednio zareagować. Nie możemy powtórzyć błędów z poprzednich tegorocznych spotkań, gdy dość szybko traciliśmy gole i trzeba było gonić wynik. Gdyby tak się stało, Korona na pewno cofnie się i będzie liczyła na kontry. Musimy narzucić im swój styl gry. To naprawdę poukładany zespół. Wspominam okres spędzony w Kielcach bardzo dobrze.

Mam i będę miał sentyment do tego klubu, ale tak się w piłce dzieje, że trzeba wykonać pewne ruchy. Stąd wcześniejsze rozwiązanie umowy. Rozstałem się z klubem w zgodzie i tak to w profesjonalnym futbolu powinno wyglądać. Teraz liczy się tylko Zagłębie i misja uratowania ekstraklasy. Szkoda meczu w Zabrzu, bo tam nie powinniśmy przegrać. Początek roku dla mnie też jest nieco pechowy. Zarówno w meczu z Górnikiem, jak i Arką, dwukrotnie ostrzelałem słupki bramki rywali. Jestem jednak przekonany, że szczęście do nas się w końcu uśmiechnie – mówi Mateusz Możdżeń.

Drzemie sportowa złość

Wszystko wskazuje na to, że jego miejsce w składzie zajmie Sebastian Milewski, który duet środkowych pomocników stworzy wraz z Lukasem Gressakiem. Słowak już w I połowie opuścił boisko w Zabrzu, a jego miejsce zajął właśnie Milewski. Słowak długo nie mógł się pogodzić z decyzją trenera Valdasa Ivanauskasa, po zejściu z murawy nie podał ręki szkoleniowcowi, ale panowie wyjaśnili sobie już wszystkie sporne kwestie i były piłkarz Spartaka Trnava powinien wybiec dziś na boisko w wyjściowym składzie u boku wspomnianego Milewskiego. – Jeśli otrzymam szansę, postaram się zagrać jak najlepiej. Nikomu nie trzeba chyba mówić, jak ważny jest to dla nas mecz. Jest w nas sporo piłkarskiej złości, bo niektóre wydarzenia, jak choćby nieszczęsny VAR, mocno nas dotykają. Trzeba zacisnąć zęby, wyjść na murawę i wyrwać te punkty. Innego wyjścia nie ma – podkreśla pomocnik Zagłębia.

Poirytowany trener

Brak Możdżenia w wyjściowym składzie to nie jedyny problem sztabu szkoleniowego. Przeciwko Koronie nie zagra także Vamara Sanogo, który za uderzenie rywala w Zabrzu został zdyskwalifikowany na cztery mecze. Klub ma się od tej kary odwoływać, a dziś Francuza postara się zastąpić kolejny po Milewskim młodzian, 21-letni Olaf Nowak. Napastnik, który zimą trafił do Sosnowca z rezerw Zagłębia Lubin błysnął podczas gier kontrolnych (4 bramki w pięciu meczach), ale w ekstraklasie jeszcze nie trafił.

W meczowej „18” powinno się także znaleźć miejsce dla Giorgi Gabedavy, którego z meczu z Górnikiem wykluczył uraz mięśnia dwugłowego. Gruzin w tygodniu poprzedzającym mecz trenował, ale jeszcze odczuwa skutki urazu i jeśli pojawi się na murawie, to wchodząc z ławki rezerwowych. Z ławki na której tym razem zabraknie miejsca dla trenera Valdasa Ivanuskasa. On po meczu w Zabrzu także został ukarany. Za krytykowanie decyzji arbitra dwa spotkania obejrzy z trybun. Zastąpią go jego asystenci: Robertas Poskus i Michal Farkasz.

– Jeżeli chodzi o moją karę, to nie jest to jakiś kłopot. Mogę pozostać na trybunach do końca rundy. Najważniejszy dla mnie jest klub i moi zawodnicy. Całkowicie nie rozumiem decyzji o karze dla Sanogo. Nasz napastnik nie zachował się jak należy – to też fakt, ale patrząc obiektywnie na całe zajście, to rywal po prostu uniemożliwił mu szybkie podanie piłki do bramkarza. Skończyło się na karze czterech spotkań, ale my będziemy się jeszcze odwoływać od tej kary. Mam dość decyzji sędziów, które ciągle nas krzywdzą.

Moi zawodnicy po takich meczach siedzą ze spuszczonymi głowami, niektórzy płaczą, a sędziowie siedzą i śmieją się. Cała Polska się z nas śmieje – nie kryje irytacji Litwin, który wciąż wierzy w swój zespół. – Szkoda, że nie zdobyliśmy więcej punków, ale poprawiliśmy swoją grę i zaangażowanie. Jestem z tego zadowolony, jeżeli utrzymamy koncentrację, to jestem pewny, że będziemy zdobywać punkty i utrzymamy się w ekstraklasie – dodaje trener Zagłębia.

 

Na zdjęciu: Mateusza Możdżenia (z prawej) zabraknie w składzie Zagłębia, ale pomoże on sztabowi szkoleniowemu rozpracować Koronę.