Może być jeszcze lepiej

Komentatorzy meczu gliwiczan z Arką byli zachwyceni gole strzelonym głową przez obrońcę śląskiej drużyny „Air Czerwiński!” – padło nawet stwierdzenie, nawiązując do pseudonimu Michaela Jordana. Nie mogliśmy więc przypuścić okazji i zapytaliśmy piłkarza o powiązania z basketem. – Takich nie ma, bo… nigdy nie grałem w koszykówkę i nie wyróżniałem się w tym aspekcie w czasach dzieciństwach, pewnie ze względu na wzrost – mówi nam Jakub Czerwiński, który z wrodzoną skromnością tak opisał ów fantastyczną główkę. – Rzeczywiście trafiłem piłkę będąc w najwyższym punkcie.

Muszę podkreślić, że dośrodkowanie od Toma Heteleya było bardzo dobre, odbiła się od mojej głowy i wpadła – puszcza oko „Czerwo”. – Jestem rozliczany bardziej z gry defensywnej, a to że pojawiają się bramki to jest to bonus. Po to ćwiczymy stałe fragmenty, po to w ogóle idę pod pole karne przeciwnika. To cieszy i napawa optymizmem, ma nadzieję że ten licznik jeszcze się nie zatrzymał – mówi Polak, który przynajmniej w statystykach rywalizuje ze swoim kompanem z linii defensywy, Aleksandarem Sedlarem, który także może pochwalić się 3 trafieniami. – Nie rozmawialiśmy z Aleksem, nie ma takiej rywalizacji, chociaż… można by się zastanowić i wyszłoby to drużynie na plus, choć my jesteśmy przede wszystkim od bronienia. Może zorganizujemy konkurs o większą liczbę odbiorów.

Prezent dla Słowaka

Środkowy defensor Piasta w Gdyni rozegrał kolejny dobry mecz w tym sezonie, ale w jednej sytuacji się nie popisał. Chodzi o faul w polu karnym na Michale Janocie. Na jego szczęście jedenastkę obronił Frantiszek Plach. – Jestem wdzięczny Frantiszkowi za interwencję i myślę, że coś innego nić ciastko mogę mu kupić, ale w trakcie przerwy na mecze reprezentacji – uśmiecha się Czerwiński. – Kilka minut wcześniej udało mi się zatrzymać Michała Janotę w polu karnym w podobnej sytuacji. Wybiłem mu spod nóg i chciałem to powtórzyć, ale się nie udało – dodaje obrońca.

W piątkowym meczu ze Śląskiem z kilku powodów Czerwińskiego i kolegów czekać może trudniejsza przeprawa. Choćby dlatego, że jesienią we Wrocławiu doznali dotkliwej porażki. –Zdecydowanie jest to okazja do rewanżu za porażkę 1:4, choć… kompletnie już nie wracamy i nie myślimy o tamtym meczu. To był wypadek przy pracy, tak to ujmę. Jesteśmy obecnie na zupełnie innym etapie niż wtedy. Teraz jesteśmy na fali wznoszącej i chcemy to wykorzystać oraz kontynuować. Zwłaszcza, że gramy u siebie, gdzie gra nam się lepiej. Wypracowaliśmy swój styl, który chcemy powtarzać. W meczu z Arką staraliśmy się też to grać, na tyle, na ile pozwalało na to boisko. W Gliwicach boisko mam nadzieję będzie zdecydowanie lepsze i po raz kolejny chcemy zaprezentować się dobrze i zagrać choćby to, co w pierwszej połowie w Gdyni – mówi „Czerwo”.

Uwaga na duet

Zawodnik ekipy z Okrzei , że gliwiczanie będą musieli zwrócić baczną uwagę na dwóch doświadczonych graczy – Marcina Robaka i Krzysztofa Mączyńskiego. – Marcin to fantastyczny zawodnik, jak na nasze warunki. Co roku to udowadnia i pokazuje, strzelając kolejne gole. Bardzo silny napastnik i nie ukrywam, że w moim rankingu jest jednym z topowych napastników w ekstraklasie. W poniedziałek zagrał świetnie przeciwko Zagłębiu i my zrobimy wszystko, żeby nie powtórzył takiego występu. Musimy uważać na stałe fragmenty gry Śląska, tym bardziej, że w w Gdyni tak właśnie straciliśmy jedynego gola. Myślę, że zwrócimy na to uwagę i będziemy gotowi. Znam Krzysia Mączyńskiego i wiem, że ma dużo jakości piłkarskiej i rzeczywiście trzeba uważać – podkreśla obrońca Piasta.

 

Na zdjęciu: Rywale muszą czuć respekt przed Jakubem Czerwińskim, który należy do czołówki obrońców w ekstraklasie.