Mundial spadających gwiazd

Henryk Górecki

Trzech innych odpadło, w tym finaliści poprzedniego mundialu, Niemcy i Argentyna. Niemcy wypadli najgorzej, nawet nie wyszli z grupy, zajęli w niej ostatnie miejsce. Jednak mimo klęski nie zwolnili trenera. Joachim Loew pozostaje na stanowisku do mistrzostw świata w Katarze.

Hiszpanie sami sobie winni

Po 1/8 finału byli kolejni wielcy przegrali – Hiszpania, Portugalia i Argentyna. Pierwsi zrobili to na własne życzenie, dwa dni przed pierwszym spotkaniem zwalniając trenera. „Hiszpański strzał w stopę” – pisaliśmy w zapowiedzi ich meczu z Portugalią. Winny wszystkiemu jest Real Madryt, który musiał natychmiast ogłosić światu, że selekcjoner Julen Lopetegui zostanie trenerem klubu. Prezes federacji się wściekł, gdyż dowiedział się o tym z drugiej ręki i nikt go o zdanie nie pytał. Natychmiast poleciał do Rosji i zwolnił selekcjonera. Pod ręką był dyrektor sportowy Fernando Hierro, więc dostał angaż i… nie bardzo wiedział, co robić, bo trener z niego żaden. Lopetegui dwa lata był z drużyną i przez całą kadencję żadnego meczu nie przegrał. Hierro był obok drużyny – ot, cała różnica.

Bramkarz jak pogranicznicy

3:3 z Portugalią dało złudne poczucie siły. Na bazie hasła „Hiszpanie, nic się nie stało” wymęczono sukces z Iranem, z trudem zremisowano z Marokiem i jeszcze w nagrodę było wygranie grupy! Trochę za dużo, jak na zachowanie „proletariackiej czujności” przed meczem z Rosją, w którym Hiszpanie „farcili” dalej, bo weteran Ignaszewicz podarował im samobója. Podając sobie piłkę i nabijając procent jej posiadania chcieli tak dojechać do ćwierćfinału, ale „sborna” miała wsparcie Łużnik, serce do gry i kapitana Igora Akinfiejewa w bramce. W Rosji i wcześniej w ZSRR bramkarze byli często kapitanami reprezentacji, ludźmi wielkiego zaufania, autorytetami. Od Lwa Jaszyna poczynając. Porównuje się ich do… straży granicznej. Oni też bronią najważniejszej linii na boisku – linii bramkowej. Za to Hiszpanie mieli w bramce najgorszego bramkarza na mundialu, który ciągnął ich na dno. Tego prymatu nikt Davidowi De Gei nie odbierze.

Dwa przegrane asy

Po dwóch mistrzostwach Europy i jednym świata hiszpańskie gwizdy stopniowo się wykruszały. Najpierw Casillas, Xavi, Puyol, Villa, teraz zrezygnowali Iniesta i Pique. Odchodzą jednak z poczuciem spełnienia, czego nie można powiedzieć o dwóch asach, w ostatniej dekadzie dominujących w światowym futbolu – Cristiano Ronaldo i Lionelu Messim. To miały być mistrzostwa kapitanów Portugalii i Argentyny, ale przyniosły im rozczarowanie i łzy bezsilności. Od dekady dzielą między siebie Złote Piłki, ale za dokonania klubowe. Ronaldo z reprezentacją został mistrzem Europy, jednak w finale wyeliminowała go kontuzja, więc przy jego wybujałym ego, radość nie była pełna. Ten mundial miał być spełnieniem marzeń, podsumowaniem kariery 33-latka. Zaczął imponująco, od hat tricku z Hiszpanią, potem zapewnił zwycięstwo z Marokiem i… koniec. Zmarnowany przez niego rzut karny z Iranem zaprzepaścił szansę na zwycięstwo w grupie. Portugalia trafiła w 1/8 finału na Urugwaj i do widzenia.

Selekcjoner Messi

Argentyna wypadła jeszcze gorzej. Z Islandią tylko remis, bo Messi nie wykorzystał karnego. Klęska z Chorwacją, ratowanie sytuacji z Nigerią, a potem wymiana ciosów z Francją, która skończyła się nokautem. Winny był trener Jorge Sampaoli, ale czy tylko? Messi ustalał skład, mówił z kim chce grać, a kto mu nie pasuje. Wtrącał się też do taktyki. Jest genialnym piłkarzem, ale nie jest liderem grupy, jej przywódcą. Jak kiedyś Maradona. Diego mówił, co myśli, krzyczał, obrażał – to działało i doprowadził Argentynę do mistrzostwa. Messi jest zamknięty w sobie, nie ma cech przywódczych. I nie ma w reprezentacji takiego wsparcia jak w Barcelonie. Przede wszystkim w ofensywie, gdzie jest Luis Suarez. To przekłada się na skuteczność. Najlepszy strzelec lig europejskich sezonu 2017/18 zdobył jednego gola na mundialu i… było to 100. trafienie turnieju. „Ciao, Ciao Messi!” – śpiewają kibice i nie jest to nowa piosenka. Przed czterema laty Argentyna przegrała finał z Niemcami po dogrywce. Teraz odpadła z Francją już w 1/8 finału. Zamiast postępu, duży krok wstecz.

Czas na Neymara

Jednak „nie wszyscy wielcy już przestali grać”. Brazylijczyk Neymar na razie jest tylko najdroższym transferem świata. Może na tych mistrzostwach zrealizować z „canarinhos” to, co stracili cztery lata temu, ulegając w półfinale Niemcom. Zdobył dwa gole, jednak swojego wielkiego kunsztu na razie nie pokazuje. Za to, gdy jest faulowany, „robi komedię” i to wytknęło mu już wielu komentatorów. Jego Brazylia w ćwierćfinale zagra po raz 15. Natomiast Anglia 9 udział w tej fazie rozgrywek wywalczyła po 12 latach. Francja zaliczy 8 ćwierćfinał, a Urugwaj 7. Szwecja dostała się to tej fazy rozgrywek pierwszy raz od 1994 roku, Belgowie zagrają w ćwierćfinale trzeci raz. Chorwacja osiągnęła ten etap po raz drugi, po 20 latach przerwy, a Rosja po raz pierwszy. Dotąd trzykrotnie kończyła karierę w grupie. Brazylia, Francja i Belgia grały w ćwierćfinale przed czterema laty, tylko „canarinhos” awansowali.