Na kłopoty Wolsztyński

Po długim okresie ponad trzech miesięcy czekania, piłkarze Górnika w zeszły piątek ponownie odnieśli ligowe zwycięstwo. U siebie, po dramatycznym i emocjonującym spotkaniu, pokonali 4:2 Wisłę Kraków. Nie byłoby trzech punktów, gdyby nie wejście w krytycznym momencie na boisko Łukasza Wolsztyńskiego.

Dał pozytywny impuls

25-letni zawodnik, na kilka dni przed swoim urodzinami, sprawił sobie prezent, trafiając praktycznie zaraz po wejściu na murawę. Już nie tylko bramka, ale jego dobra gra pomogły górniczej jedenastce w odwróceniu spotkania na swoją korzyść i w zainkasowaniu trzech bezcennych punktów. Podkreślał to po spotkaniu z „Białą gwiazdą” trener Marcin Brosz, podkreślali koledzy z zespołu.

Co ciekawe, przed mecze z krakowianami piłkarz mówił.

– Jesteśmy bezradni. Myślimy co się dzieje, każdy chciałby dać jakiś impuls, żeby ta zmiana nastąpiła, żebyśmy w końcu zaczęli wygrywać. Z meczu na mecz chcemy to robić, ale nie wychodzi i to trochę podłamuje. Nikt się jednak nie podda, bo u nas wszyscy są ambitni i tę receptę w końcu odnajdziemy- zaznaczał i, jak się okazało, to ponownie on był tym graczem, który swojej drużynie dał pozytywny impuls.

W bieżących rozgrywkach Wolsztyński gra w kratkę. Raz występuje w podstawowym składzie, a innym razem wybiega na boisko z ławki, jak było to choćby w starciu z krakowianami. Na 18 ligowych gier w bieżących rozgrywkach osiem razy był w wyjściowej jedenastce, a dziesięć razy wchodził na boisko. Tak jest w ostatnich tygodniach. Być może, po tak dla siebie dobrym spotkaniu w poprzedniej kolejce, ponownie wróci do pierwszego składu Górnika?

„Wolsztyn” w trudnych chwilach nie raz pomagał swojej drużynie. Najlepszym tego przykładem jest pobyt Górnika w I lidze. W pierwszych wiosennych meczach 2017 roku drużynie prowadzonej przez Marcina Brosza nie szło i wydawało się, że o awansie nie będzie mowy. Tym, który brał wtedy ciężar gry na siebie, był nie kto inny, jak wychowanek Concordii Knurów, żeby przypomnieć zwycięskie gole zdobywane w meczach z GKS Tychy czy Sandecją Nowy Sącz. Bez tych bramek nie byłoby wtedy awansu. Teraz zawodnik znowu pomógł zespołowi, a także sobie.

– Ja robię wszystko, żeby tak było, żeby pomóc drużynie, bo to jest najważniejsze. Tyle mogę powiedzieć. Wiadomo, nie powiem, że strzelę trzy bramki i każdy mecz wygramy. Nie, tak nie powiem, ale mogę zapewnić, że zrobimy wszystko, żeby było dobrze, żeby Górnik w kolejnych meczach także punktował – mówi ambitny zawodnik.

W dobrym humorze na święta

Po ostatniej wygranej atmosfera w zabrzańskim klubie jest o niebo lepsza, niż było to wcześniej. Jedenaście kolejnych ligowych meczów bez wygranej zrobiło przecież swoje. Teraz górnicza jedenastka chce też punktować w dwóch ostatnich meczach tego roku, w sobotę z Rakowem w Bełchatowie, a w ostatniej tegorocznej kolejce w starciu z Jagiellonią u siebie.

– Zdajemy sobie sprawę, że te ostatnie mecze będą rzutowały na to, w jakim nastroju rozjedziemy się na święta do domów. Od tego nie da się uciec, wszyscy tym żyjemy. Każdy, kto jest mega ambitny w Górniku, to chce, żeby te osiągnięcia były na miarę tego, co każdy sobie życzy. Tak, że te najbliższe mecze zaważą na tym, jak te święta będziemy spędzali – mówi Wolsztyński.

PUNKTY GÓRNIKA W GRUDNIU ZA KADENCJI BROSZA

2016 (I liga) – nie grali

2017 (ekstraklasa) – 4 mecze, 4 punkty

2018 (ekstraklasa) – 4 mecze, 4 punkty

2019 (ekstraklasa) – 1 mecz, 3 punkty

Na zdjęciu: W trudnych momentach Łukasz Wolsztyński nie raz pomagał Górnikowi