Na kolejkę zaprasza Bogusław Kaczmarek: Bez faworyta w meczu Górnik – Pogoń

Rozmowa z trenerem, który pracował w wielu klubach w ekstraklasie.


Robią na panu wrażenie liczby Pogoni Szczecin? W sześciu ostatnich kolejkach „portowcy” odnieśli pięć zwycięstw i zremisowali na wyjeździe z Rakowem.
Bogusław KACZMAREK: – Myślę, że fundamentem ostatnich sukcesów Pogoni jest ciągłość pracy trenera Kosty Runjaicia, który jest jej trenerem już cztery lata. Nazywam to kontynuacją, bo od czterech lat w Szczecinie nie zmieniła się koncepcja i strategia działania. W tej chwili Pogoń jest gwarantem spokoju i stabilizacji. Ten pierwiastek ludzki w zespole ze Szczecina odgrywa bardzo dużą rolę. Liczby „portowców, rzeczywiście robią wrażenie, ale jestem ciekaw, co będzie dalej.

Czy Górnik Zabrze, który trzy ostatnie pojedynki ligowe rozstrzygnął na swoją korzyść, jest w stanie zatrzymać rozpędzoną drużynę Kosty Runjaicia?
Bogusław KACZMAREK: – Przede wszystkim spodziewam się bardzo dobrego meczu w Zabrzu. Prywatnie kibicuję Jankowi Urbanowi, to w końcu piłkarz wielkiego Górnika z lat 80-tych. Jako piłkarzy Osasuny strzelił trzy gole Realowi w Madrycie, czego Leo Beenhakker długo nie mógł przetrawić. Latem w Zabrzu nie najlepiej się działo, toczyły się rozgrywki personalne, odszedł trener Marcin Brosz. Przyjście Podolskiego wywołało dużo szumu, to doskonały ruch marketingowo-biznesowy dla obu stron. To wspaniały piłkarz, ale potrzebował czasu, by wskoczyć na odpowiedni poziom. To dla innych piłkarzy Górnika wartość dodana, powinni cieszyć się, że mogą trenować z piłkarzem takiego formatu. „Poldi” z meczu na mecz jest coraz lepszy, pewniejszy, pełni w drużynie również rolę edukacyjną, jego udział w zajęciach to naturalna lekcja poglądowa dla innych piłkarzy, nie tylko młodych. Wracając zaś do meczu z Pogonią, nie widzę w nim faworyta, o wyniku będzie decydowała dyspozycja dnia, jeden lub dwa celne strzały na bramkę przeciwnika.

Ostrzy pan sobie zęby na pojedynek Lukasa Podolskiego z Kamilem Grosickim?
Bogusław KACZMAREK: – Jeszcze za moich czasów Kamil Grosicki został powołany do reprezentacji Polski. Wszyscy teraz widzimy, jakim jest ważnym zawodnikiem w Pogoni. Gdy jest w formie, stanowi zagrożenie dla każdej defensywy przeciwnika. To podobna sytuacja jak z Podolskim. Nie widzę jednak szans, by na boisku doszło między nimi do bezpośredniej konfrontacji, ponieważ operują w innych jego sektorach. W każdym meczu, w tym również, interesują mnie przede wszystkim polscy piłkarze, a nie siódmy odrzut kubańskich pomarańczy.

Niekwestionowany lider rozgrywek, Lech Poznań, wybiera się do Radomia. Czy postawa beniaminka jest dla pana największym zaskoczeniem w tej rundzie? Piąte miejsce po 17. kolejkach to wynik, który mimo wszystko robi wrażenie.
Bogusław KACZMAREK: – Nie jestem zaskoczony wysoką pozycją Radomiaka, to świadczy tylko o słabości polskiej ligi. W poprzednim sezonie takim „czarnym koniem” była warta Poznań, która otarła się o europejskie puchary, a teraz jest w strefie spadkowej. Z całym szacunkiem dla Rakowa Częstochowa – drużyna bez własnego boiska wywalczyła tytuł wicemistrza Polski, Puchar Polski i Superpuchar. To ewenement na skalę światową. Przykład Radomiaka to pokłosie solidnej, systematycznej pracy. Trener Dariusz Banasik ma bardzo dobre podstawy, wyniesione przez lata pracy w Legii i to teraz procentuje. Prezes Sławomir Stempniewski stworzył w swoim klubie solidne podstawy organizacyjne oraz szkoleniowe i to teraz procentuje.

Byłby pan zaskoczony, gdyby „Kolejorz” stracił punkty w najbliższym meczu? Górnikowi Łęczna udało się zespół Macieja Skorży zatrzymać…
Bogusław KACZMAREK: – Zespół Maćka Skorży jest drużyną bardzo solidną i konsekwentną w działaniu. Nie zdziwi mnie, że przy obecnym poziomie polskiej ekstraklasy zostanie mistrzem Polski. Ale Radomiaka w tym konkretnym meczu nie skazywałbym na porażkę.

Dni trenera Dariusza Żurawia w Lubinie są policzone? Zagłębie w ośmiu ostatnich meczach ligowych zdobyło zaledwie dwa punkty. W wielu klubach przy takim bilansie szkoleniowcowi dawno pokazano by drzwi.
Bogusław KACZMAREK: – Zagłębie Lubin to klub resortowy, spółki Skarbu Państwa. Proszę prześledzić, jak często w nim zmieniają się prezesi. Ci ludzie powinni zając się naszą kulejącą gospodarką, a nie zarządzać klubem piłkarskim. Grają w nim piłkarze o określonej jakości i wartości rynkowej, ale na boisku tego nie demonstrują. Ponadto ten zespół jest za bardzo uzależniony od jednego zawodnika, mam na myśli Filipa Starzyńskiego. Drużyna ma duży problem, gdy go brakuje na boisku. „Figo” jest kreatywnym zawodnikiem, decyduje o taktyce gry, jest takim równoważnikiem w zespole. Gra słabo – nie ma wyników.

Mecz „miedziowych” z Wisłą Kraków będzie dla ich trenera ostatnią deską ratunku?
Bogusław KACZMAREK: – Według mojej wiedzy karty w Lubinie dawno już zostały rozdane, ale nic więcej nie powiem na ten temat.

Legia w strefie spadkowej. Jest pan w szoku?
Bogusław KACZMAREK: – Ktoś kiedyś powiedział „Ludzie tworzą wielkie rzeczy”. I ludzie też tymi rzeczami źle zarządzają. Legia to swoista wieża Babel, kalejdoskop zmian zawodników i trenerów. Łącznie rozgrywek ligowych i pucharowych nie wyszło mistrzowi Polski na zdrowie. Widać, że na Łazienkowskiej sobie z tym nie radzą.

Jedenaście porażek w 15. meczach. W przypadku mistrza Polski taki bilans to kompromitacja.
Bogusław KACZMAREK: – W pewnym momencie współczułem prezesowi Mioduskiemu, ale zostawmy ten wątek. Szok, katastrofa, kompromitacja, czy tylko niespodzianka dużego kalibru? Na te pytania powinni znaleźć odpowiedź ludzie związani z Legią. Moim zdaniem organizacja gry nie była dopasowana do możliwości i dyspozycji piłkarzy. W zespole nie ma spójności grupowej. Znamienne były słowa Artura Boruca po zwycięstwie w Pucharze Polski z Motorem Lublin: „Wygraliśmy ten mecz i na tym chcę zakończyć”. Nic dodać, nic ująć.

Bogusław Kaczmarek
Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

P.S. Pan Marek Jacek zadał pytanie, czy Pogoń kiedykolwiek wygrała w Zabrzu? Owszem, w sezonie 2009/2010 w I lidze (nie w ekstraklasie) „portowcy” wygrali na Roosevelta 3:1. Gole dla zwycięzców zdobyli Olgierd Moskalewicz, Krzysztof Hrymowicz i Krzysztof Przytuła, honorową bramkę dla Górnika strzelił Damian Gorawski.


Na zdjęciu: W lipcu obrońcy Górnika (przy piłce Przemysław Wiśniewski) nie byli w stanie zatrzymać piłkarzy Pogoni.

Fot. Szymon Górski/PressFocus