Na ostrzu noża

W rundzie jesiennej GKS 1962 Jastrzębie wykorzystał atut własnego boiska, zwyciężając ROW 1964 Rybnik 2:1. W ten sposób beniaminek II ligi kontynuował zwycięską serię i utrzymał się w fotelu lidera. Jak tamto spotkania wspomina wychowanek Szkółki Piłkarskiej MOSiR Jastrzębie Dawid Kalisz, zakładający obecnie koszulkę zespołu z Rybnika. – Na pewno był to dla nas mecz niewykorzystanej szansy – powiedział „Kali”. – Było to bowiem bardzo wyrównane spotkanie, w którym mieliśmy swoje szanse na zdobycie bramek, lecz ich nie wykorzystaliśmy. Na pewno zasługiwaliśmy na znacznie więcej niż porażka jedną bramką, tzn. przynajmniej na remis.

Bez taryfy ulgowej

Najbliższy pojedynek obu zespołów ma dla gospodarzy bardzo duży ciężar gatunkowy. Nie są bowiem jeszcze pewni utrzymania w II lidze. Drużyna Jarosława Skrobacza zapewniła sobie wprawdzie już awans na zaplecze ekstraklasy, lecz wątpliwe, by zastosowała wobec rybniczan taryfę ulgową. Zresztą podopieczni Marka Koniarka na to nie liczą. – W każdym meczu walczymy o 3 punkty i nie inaczej będzie w najbliższym spotkaniu – zapewnia Dawid Kalisz (na zdjęciu). – Nie udało nam się jeszcze zapewnić utrzymania, ale w dwóch najbliższych spotkaniach chcemy zdobyć komplet punktów. Nie sugerujemy się ostatnimi wynikami przeciwników, ani ich lokatą w tabeli. Po prostu wyjdziemy na boisko i damy z siebie wszystko, by ich pokonać. Jestem optymistą i wierzę w nasz sukces.

Gorzka pigułka

Ostatnia potyczka ligowa była dla rybniczan wyjątkowo gorzką pigułką. W Boguchwale przegrali ze Stalą Stalowa Wola aż 0:4; to najwyższa porażka ROW-u w bieżącym sezonie. Jesienią w Elblągu stracili wprawdzie aż 6 goli w starciu z Olimpią, ale trzykrotnie „skaleczyli” przeciwnika. – W ostatnim meczu wynik długo był sprawą otwartą, wprawdzie przegrywaliśmy, ale tylko 0:1 – przypomina obrońca ROW-u. – Czerwone kartki dla moich kolegów z drużyny (z boiska usunięci zostali Bartłomiej Wasiluk i Bartłomiej Polok – przyp. BN) załatwiły sprawę. Bardzo trudno gra się w dziesięciu przeciwko jedenastu, a co dopiero, gdy brakuje dwóch zawodników. Wynik poszedł w świat i nie ma sensu już wracać do tego spotkania. Musimy skoncentrować się tylko na najbliższym meczu.

Wyjątkowe spotkanie

Dawid Kalisz piłkarskiego rzemiosła uczył się w Jastrzębiu Zdroju, w tamtejszej Szkółce Piłkarskiej MOSiR. Czy pojedynek z GKS-em 1962 ma dla niego szczególne znaczenie, czy też nie wywołuje żadnych „nadprogramowych” emocji? – Jest dla mnie wyjątkowy i to z kilku względów – zapewnia piłkarz ROW-u. – Po pierwsze, jest to mecz derbowy, więc sam w sobie wywołuje dodatkowe emocje. Po drugie, chcemy zrewanżować się GKS-owi za porażkę z rundy jesiennej. Po trzecie wreszcie, w zespole przeciwnika mam kolegów. Wprawdzie z żadnym z nich nie utrzymuję zażyłych relacji, ale jak się spotykamy, to rozmawiamy na tematy piłkarskie.

Dla kibiców

Dla jastrzębian mecz z ROW-em na pewno nie jest bez znaczenia. Zagrają przede wszystkim dla swoich sympatyków, którzy decyzją wojewody śląskiego nie będą mogli obejrzeć na żywo swoich ulubieńców. Trener GKS-u Jarosław Skrobacz będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników, bo przy ustalaniu składu może uwzględnić Dominika Szczęcha i Bartosza Jaroszka, którzy odpokutowali kary za żółte kartki.