Największe wpadki PlusLigi. Uciekający Irańczyk

Z okazji 20-lecia PlusLigi przypomnieliśmy już wszystkie „profesjonalne” sezony walki o mistrzostwo Polski, największe zagraniczne gwiazdy i szkoleniowców, którzy odcisnęli piętno na krajowych rozgrywkach. Pora na przedstawienie ligowych wpadek, których w w minionych dwóch dekadach nie brakowało.


To miał być transfer, który wstrząśnie polską siatkówką. I rzeczywiście w poprzednim okienku transferowym początkowo bardzo dużo pisało się o zatrudnieniu Purya Fayaziego. Drugi po Miladzie Ebadipourze siatkarz z Iranu zasilił MKS Będzin, który w poprzednich sezonach zajmował miejsca na samym dole tabeli.

Wszyscy byli zaskoczeni, że mający spore problemy finansowe klub z Będzina zatrudnia Irańczyka, bowiem siatkarze z tego kraju są wyjątkowo drodzy. Niemniej uznano to za świetny strzał klubu z Zagłębia i z niecierpliwością czekano na przybycie Persa, który miał odmienić grę będzińskiego zespołu.

Ten prędko jednak nie przybył do Polski. Najpierw walczył z reprezentacją swojego kraju w Lidze Narodów, a następnie w Pucharze Świata. Po załatwieniu wszystkich formalności wizowych, które nieco się przedłużyły dotarł do Polski dopiero 3 listopada 2019 r.

MKS był już wtedy po porażkach z Projektem Warszawa i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Fayazi pojawił się w składzie dopiero na mecz z Aluronem Virtu CMC Zawiercie. Choć początkowo nie zawojował PlusLigi, to liczył, że rozwinie się w naszej ojczyźnie. M.in. dlatego nie wybrał lepiej płatnej oferty z Turcji.

– Chciałem tu przyjść, bo poziom polskiej ligi jest bardzo wysoki. Widzę w niej trzy, cztery drużyny, które mogą walczyć o mistrzostwo i uważam, że prawie wszystkie kluby, w tym mój, stać na awans do play off. To poważne wyzwanie, tym bardziej, że pierwszy raz gram w klubie poza Iranem – przypomniał Purya Fayazi w pierwszym wywiadzie udzielonym w naszym kraju.

Im dłużej Irańczyk przebywał w Polsce, tym bardziej zmieniał zdanie o swojej pozycji. Było to zapewne wynikiem gry MKS-u, która na początku sezonu rozczarowywała.


Czytaj jeszcze: Kontrowersyjny finał


– Na razie przegraliśmy wszystkie sześć spotkań i jako jedyni nie mamy nawet punktu. Mimo to uważam, że gramy coraz lepiej. Pięć meczów rozgrywaliśmy z bardzo mocnymi drużynami, a w Bełchatowie mogliśmy nawet pokonać Skrę, gdybyśmy wykorzystali swoje szanse.

Uważam, że ludzie najlepiej poznają się w trudnych sytuacjach, a my w Będzinie właśnie taką mamy. Nasz trener Kuba Bednaruk mimo słabych wyników dalej ma w sobie wiele energii i dba o każdego z nas. Będzie lepiej – mówił Fayazi w wywiadzie opublikowanym 21 listopada na jednym z portali internetowych.

Kilka dni później sytuacja uległa jednak zmianie o 180 stopni. 10 grudnia MKS Będzin poinformował, że Irańczyk nie stawił się na porannych zajęciach, a w południe wyleciał do Iranu. Na tym skończyła się jego przygoda i miłość do PlusLigi. Pytany o całą aferę prezes klubu Michał Kocyłowski unikał jednoznacznej odpowiedzi.

– Wolałbym się wstrzymać z komentarzem dopóki tej kwestii nie wyjaśnimy – powiedział dodając: – Jeśli chodzi o kwestie finansowe, to mogę powiedzieć tylko tyle, że co roku dostajemy największe środki w styczniu. W związku z tym w końcówce roku zawsze nie jest najłatwiej – powiedział sternik MKS-u Będzin.

Być może Irańczyk nie dostawał regularnych wypłat i dlatego zdecydował się na opuszczenie Polski? Tego szybko się nie dowiemy, ale był to z całą pewnością najbardziej chybiony transfer poprzedniego sezonu zakończony ucieczką Irańczyka.

Michał Kalinowski

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus