Ligowiec. Białoruski koszmar

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że w najbliższych dniach napastnik mieleckiej Stali Ilja Szkurin będzie sennym koszmarem obrońców Legii Warszawa.


24-letni Białorusin w niedzielę po południu był nieuchwytny dla rywali, a próby zatrzymania go przypominały szukanie czarnego kota w ciemnym pokoju. Każdy się chyba zgodzi, że w tym spotkaniu wychowanek FK Witebsk był klasą sam dla siebie i niekwestionowanym bohaterem spektaklu na Łazienkowskiej. Czyżby mielczanie znaleźli nowego Saida Hamulicia?

Nie ukrywał wściekłości

Trener Legii Kosta Runjaić po końcowym gwizdku arbitra Karola Arysa nie ukrywał wściekłości, o czym zresztą powiedział publicznie. Przy okazji stwierdził, że „Przypomniałem sobie prawo Murphy’ego”. Sprowadza się ono do tego, że jeżeli coś może pójść źle, to pójdzie źle. Czy zatem mógł dziwić wyraz twarzy niemieckiego szkoleniowca, który w sekundy zmienił się w człowieka otrutego grzybami? Nawet nie chcę myśleć, co działo się w głowach jego podopiecznych. Podejrzewam (to podejrzenie graniczące z pewnością), że fakt, że po niedzielnym meczu trafili do drzwi własnej szatni, musiało zakrawać na cud koncentracji.

Jeżeli legioniści chcą błyszczeć w najbliższej kolejce, najprostszym i najpewniejszym środkiem prowadzącym do tego celu będzie… posypanie się brokatem.


Czytaj także:


Myślę, że szybciej znalazłbym mecz, w którym Górnika Zabrze przegrał 0:5 niż potyczkę ligową, którą w takich rozmiarach wygrał. Może brzmi to jak herezja, ale ekipa Jana Urbana wyraźnie „odżyła”, gdy kontuzja zmogła Lukasa Podolskiego i wykluczyła go z gry na kilka tygodni. Zabrzanie grają swobodniej i pewni własnych umiejętności, a namacalnym dowodem są zwycięstwa z Rakowem Częstochowa i ŁKS-em Łódź.

Po tym ostatnim zespół Jana Urbana przetoczył się niczym walec, po którym nie ma czego zbierać. Japończyk Daisuke Yokota, do tej pory będący w cieniu „Poldiego”, rozwinął w końcu skrzydła i jest pierwszoplanową postacią w swoim zespole. Pozornie wygląda na aniołka umieszczonego na czubku choinki, a w rzeczywistości jest bezwzględnym samurajem pokroju Musashiego Miyamoto. Cztery gole strzelone w dwóch ostatnich meczach są tego świadectwem.

Wcielenie rozpaczy

Klęska ŁKS-u Łódź z Górnikiem Zabrze wstrząsnęła wszystkimi bez wyjątku sympatykami tej drużyny, wielu z nich podczas ostatniego „popisu” miało migotanie obu przedsionków serca. Patron stadionu klubu z Alei Unii Lubelskiej, Władysław Król, przewraca się chyba w grobie…

W tej chwili „czerwona latarnia” tabeli ekstraklasy jest zespołem, który nie jest warty atramentu potrzebnego do pisania o nim. Doskonale ujął to zresztą red. Wojciech Filipiak w artykule pt. „Obozowe ciury zamiast Rycerzy Wiosny”. Nic dziwnego, że po blamażu z Górnikiem wszyscy zawodnicy drużyny z Alei Unii wyglądali jak wcielenie rozpaczy. Nowy trener łodzian Piotr Stokowiec mógł zrobić tylko jedno – przeprosić kibiców.

Rzadkością jest wynik, jaki padł w Kielcach (5:3) w potyczce miejscowej Korony z Puszczą Niepołomice. Do przerwy gospodarze zagrali koncertowo, zaś w II połowie zademonstrowali trochę radosny futbol, ale na ich szczęście z happy endem. Wolę jednak oglądać taki spektakl niż piłkarskie tortury…


Na zdjęciu: Ilja Szkurin (w środku) to napastnik, który w ostatniej kolejce „zabił” Legię.

Fot. stalmielec.com