Nasi młodzi trenerzy idą w górę

Rozmowa z byłym zawodnikiem Szombierek Bytom, a obecnie Prezesem Podokręgu Zabrze i Wiceprezesem Śląskiego Związku Piłki Nożnej.


Czy patrząc na tabelę ekstraklasy najpierw szuka pan miejsc zajmowanych przez Piasta i Górnika?

Jarosław BRYŚ: – Nie da się inaczej. Najpierw oko zatrzymuje się na tych dwóch drużynach z Podokręgu Zabrze, którego jestem prezesem, a następnie patrzę na miejsce trzeciego – choć chyba powinienem powiedzieć pierwszego – zespołu województwa śląskiego Rakowa. Jako wiceprezes Śląskiego Związku Piłki Nożnej odpowiedzialny za pion szkoleniowy zwracam jednak także uwagę na to w jakim miejscu są kluby, w których pracują nasi trenerzy. Mówiąc te słowa mam na myśli zarówno Waldemara Fornalika, który niedawno pracował z gliwiczanami, a w 2019 roku doprowadził ich do historycznego mistrzostwa Polski, ale także naszą młodzież. W tym gronie są: Dawid Szulczek drugi sezon z powodzeniem prowadzący Wartę Poznań, Adrian Siemieniec stojący od 4 kwietnia na czele sztabu szkoleniowego Jagiellonii Białystok czy Dawid Szwarga, który otrzymał nominację na następcę Marka Papszuna w częstochowskim klubie. Dawid grał w reprezentacji Śląskiego Związku Piłki Nożnej, który prowadziłem w ramach eliminacji UEFA Regions Cup, a później miałem okazję uczestniczyć w jego egzaminie trenerskim, zdanym zresztą z wyróżnieniem, więc tym bardziej życzę mu powodzenia.

Jaka jest szansa, że już w piątek Raków będzie świętował mistrzostwo Polski?

Jarosław BRYŚ: – Żeby tak się stało, Legia musiałaby stracić punkty w potyczce z Wisłą Płock, a Raków pokonać Lechię. Myślę, że warszawianie będą już myślami przy wtorkowym finale Pucharu Polski i choć mają szeroką kadrę oraz duże ambicje, to w derbach Mazowsza liczę na remis. Drużyna z Płocka musi się oglądać za siebie. Będzie więc walczyć i stać ją na zdobycie punktu. A kiedy się tak stanie, to w Częstochowie będzie feta. Spodziewam się zwycięstwa Rakowa nad Lechią, będącą w kompletnym marazmie. Fajnie by było, gdybyśmy już w piątek poznali mistrza, ale to nie znaczy, że pod Jasną Górą zacznie się od razu świętowanie. W gronie kibiców pewnie tak, ale w szatni na pewno nastroje – bez względu na wynik – będą tonowane, bo we wtorek częstochowianie staną przed szansą zdobycia trzeci raz z rzędu Pucharu Polski, więc na dekoncentrację nie będą sobie mogli pozwolić. Na razie jednak jest to tylko kategoria pobożnych życzeń i matematyki, poczekajmy do ostatniego gwizdka.

Które z sobotnich spotkań stawia pan w swoim prywatnym rankingu na pierwszym miejscu?

Jarosław BRYŚ: – Każde ma dla mnie swój smaczek, ale zacznę od końca. Wieczorne starcie Piasta z Pogonią będę obserwował z oddali, ale oglądając ostatnie mecze gliwiczan wiem, że ambitny trener Aleksandar Vuković idzie dobrą drogą i solidna praca owocuje. Wierzę więc, że gliwiczanie, mający już serię pięciu zwycięskich meczów, znowu wygrają. Przy starciu Zagłębia z Widzewem też stawiam jedynkę, ale tylko dlatego, że życzę dobrze Waldkowi Fornalikowi. Wierzę, że tak poukłada lubiński zespół i wykrzesze w zawodnikach tyle motywacji, że przepchną ten mecz.

Jarosław Bryś

Natomiast w otwierającym ekstraklasową sobotę meczu w Białymstoku każdy wynik da punkty naszym trenerskim wychowankom. Dawid Szulczek po ostatnim zwycięstwie z Legią był bardzo zadowolony i żartował nawet, że jeżeli Warta wygra wszystkie mecze do końca sezonu, to jeszcze może przegonić warszawian, ale myślę, że tak naprawdę ta wysoka piąta pozycja, którą w tej chwili zajmuje, jest w jej zasięgu. Natomiast Adrian Siemieniec, który także w czasie pracy w Rozwoju Katowice zdobywał kolejne szlify na naszych kursach i został zauważony, bo dawał sygnały, że może się wybić, potrzebuje punktów dających Jagiellonii spokojną końcówkę sezonu. Obaj szkoleniowcy będę pewnie chcieli wygrać, bo widowiskową i ofensywną grę mają w swoim trenerskim DNA. Spodziewam się więc wyniku w okolicach remisu, ale intuicja mi podpowiada, że Jagiellonia przeważy szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Czy w niedzielnych meczach także najważniejszy będzie ten ostatni?

Jarosław BRYŚ: – Na pewno mecz Górnika z Lechem w Poznaniu pod względem kibicowskiej oprawy będzie super, bo to zaprzyjaźnione kluby. Na boisku też powinno być ciekawie, bo gospodarze muszą walczyć o prawo gry w europejskich pucharach, w których się chyba rozsmakowali, a zabrzanie muszą się oglądać za siebie. W Górniku ostatnio spodobała mi się reakcja Piotra Krawczyka, który nie grał przez dwa miesiące, ale gdy Jan Urban dał mu szansę powrotu, to zagrał z zębem i chęcią pokazania się z jak najlepszej strony. To mnie ujęło, a lokalny patriotyzm sugeruje mi remis. Natomiast w przypadku meczu Śląska z Radomiakiem bliższy mi jest trener Jacek Magiera, więc życzę mu zwycięstwa, stawiając na jego umiejętność motywacji zawodników. Natomiast w meczu Stali z Koroną obstawiam remis, bo w obydwu klubach śląskich zawodników oraz naszych ludzi w sztabach szkoleniowych nie brakuje. Są także w barwach Cracovii i Miedzi, ale krakowianie potwierdzą dobrą pracę pod wodzą Jacka Zielińskiego, wygrywając z ostatnią drużyną tabeli. Mimo tego miejsca zespół kolejnego młodego trenera ze Śląska, czyli Grzegorza Mokrego, potrafi jednak zagrać dobrze, więc mecz zamykający 30. kolejkę też powinien być ciekawy.


Na zdjęciu: Wiceprezes Śląskiego ZPN Jarosław Bryś nie spodziewa się, by nawet w razie mistrzostwa zawodnicy Rakowa przesadnie dziś świętowali, skoro za pasem finał Pucharu Polski…
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus