Natalia Partyka: po awans w mieście Antonio Gaudiego

Siedem lat temu Natalia Partyka zagrała z KTS Tarnobrzeg w finale Ligi Mistrzyń, ale wtedy górą był TTC Berlin. Od tego czasu występuje w barwach czeskiego Hodonina, jednak barierą nie do przejścia jest ćwierćfinał.


Redakcja: W piątek i sobotę pani zespół powalczy o awans do najlepszej „16” Champions Leaue.

Natalia Partyka: – Po słabym poprzednim sezonie musimy rywalizować od I rundy grupowej. Wystąpimy w 100-tysięcznym mieście Reus, w którym urodził się Antonio Gaudi, budowniczy słynnej barcelońskiej Sagrada Familia. Mam nadzieję, że i ja, i koleżanki z zespołu zbudowałyśmy na tyle dobrą formę na początku sezonu, że znajdziemy się wśród dwóch najlepszych drużyn turnieju.

Murowany kandydat?

Z kim zmierzy się SKST Plus Hodonin w walce o II rundę grupową?

Natalia Partyka: – Zaczynamy 22 września od meczu z gospodarzem Miro Gaxets Reus, a tego dnia zagramy także z Panathinaikosem Ateny. Następnego dnia spotkamy się z francuskim ALCL TT Grand-Quevilly, w składzie z bardzo dobrą Niemką Wu Jiaduo, i kolejnym hiszpańskim przeciwnikiem Girbau-Vic TT. W tej ostatniej ekipie gra Aneta Olendzka, z którą wiele lat temu byłam w reprezentacji kadetek i juniorek. Od dawna jednak się nie widziałyśmy.

Jaki jest cel klubu z Hodonina w Lidze Mistrzów?

Natalia Partyka: – Mile widziana byłaby obecność w 1/4 finału, ale droga do tego daleka. W II rundzie możemy trafić na Eneę Siarkopol Tarnobrzeg. Gdyby tak się stało, nie mamy żadnych szans. Trener Zbigniew Nęcek zbudował taką paczkę, która spokojnie może walczyć o trzeci tytuł z rzędu. Są murowanym faworytem. Gdyby miała postawić u bukmacherów, nie wahałabym się.

Zapoczątkowała sukcesy

Z tarnobrzeskiego klubu przechodziła pani do Hodonina w 2016 roku.

Natalia Partyka: – To było zaraz po pierwszym finale KTS-u w Lidze Mistrzyń. Można powiedzieć, że zapoczątkowałam sukcesy w prestiżowych rozgrywkach. A co do dwumeczu z TTC Berlin, u siebie prowadziłyśmy 2:1, by przegrać 2:3. Najbliżej wygranej byłam z Shan Xiaona, z którą stoczyłam pięciosetowy pojedynek. W rewanżu w Niemczech uległyśmy 0:3, a ja z tą samą rywalką dwa razy walczyłam na przewagi. Zabrakło trochę szczęścia.

Kiedy Hodonin był najbliżej strefy medalowej LM?

Natalia Partyka: – Parę lat temu z TTC Berlin wygrałyśmy w Czechach 3:1 i pełen optymizmu pojechałyśmy bronić korzystnego wyniku. Grałyśmy świetnie, lecz cóż z tego, skoro trzy gry przegrałyśmy po 2:3.

W tym sezonie niemieckiej drużyny nie ma w Champions League, więc to szansa dla innych.

Natalia Partyka: – Nasi prezesi ściągnęli m.in. Ukrainkę Sołomiję Bratejko i Australijkę Jee Minhyung, a pozostała Japonka Sakura Moru. Gdybyśmy występowała w najsilniejszym składzie, a do tego losowanie było sprzyjające, to kto wie. Jee już u nas grała, lecz w barwach Korei Południowej. Potem występowała we Francji, ogrywała niezłe zawodniczki i z pewnością jest lepsza niż dawniej. Bratejko też podniosła swój poziom. Miałyśmy pecha, bo gdybyśmy zachowały 8. miejsce w rankingu europejskim, zaczynałybyśmy od drugiej rundy, nie od pierwszej. Ale ktoś musiał uplasować się na 9. pozycji.

11 pojedynków

W jakiej jest pani formie?

Natalia Partyka: – Ciężko określić, bowiem czeska Extraliga rusza dopiero w październiku. Poza tym już dostałyśmy kiepskie informacje, że nie będzie dwóch kolejek w weekend, tylko po jednym meczu. Nie wiem skąd organizatorzy ligi wezmą tyle wolnych terminów, zwłaszcza w sezonie olimpijskim. Zapewne dojdzie do przekładania spotkań. Zastanawiam komu i po co zależało na zmianach w sposobie rozgrywanie Extraligi. Mój zespół, mistrz kraju, był przeciwny.

W mistrzostwach Europy osób niepełnosprawnych zdobyła pani komplet trzech złotych medali.

Natalia Partyka: – Taki plan i zrealizowałam go w angielskim Sheffield. Rozegrałam 11 pojedynków w singlu, deblu z Karoliną Pęk i mikście z Patrykiem Chojnowskim, a straciłam jednego seta. Z drugiej strony przyzwyczaiłam się, że w zawodach paraolimpijskich najtrudniejsze przeciwniczki mam z Azji, Australii i Brazylii. Chociaż dobrze, że ktoś próbuje nas „podgryzać” z Europy, a mam na myśli dziewczyny z Turcji i Szwecji. Z Merve Demir stoczyłam dość równy finał.

W igrzyskach w Paryżu wystąpi pani z tymi samymi partnerami w grach podwójnych.

Natalia Partyka: – Z Karoliną tak, z Patrykiem nie, gdyż w programie paraolimpiady nie ma XD 20, a chodzi o sumę klas. W naszym przypadku jest to właśnie dwudziestka. W tej sytuacji trener Andrzej Ochal szykował mikst: Natalia Partyka – Maksym Chudzicki w XD 17. Pojawił się problem, bowiem podczas reklasyfikacji w Anglii Maksyma przesunięto z klasy 7 do 8, co wyklucza nasz wspólny występ we Francji.

Szkoleniowiec będzie miał wybór

Co w tej sytuacji? Porzuci pani marzenia o trzech medalach w IO 2024 wśród osób niepełnosprawnych?

Natalia Partyka: – Rozważamy jeszcze grę z Michałem Deiglserem, o ile zdobędzie kwalifikację indywidualną. Potrzebne będą kwalifikacje wewnętrzne, bowiem kandydują także Karolina Pęk i Piotr Grudzień oraz Kasia Marszał i Patryk Chojnowski. Szkoleniowiec będzie miał wybór.

Jest pani zgłoszona do zbliżających się zawodów w paratenisie stołowym w Finlandii.

Natalia Partyka: – Zgodnie z regulaminem muszę zagrać w czterech turniejach rankingowych i ten będzie właśnie wypełnieniem kryterium. Z powodu kontuzji nie wystąpiłam w Polish Open, więc teraz muszę pojechać na północ Europy. Zagram singla i debla z Karoliną, a potem będą miała przerwę. Planów kadry na kolejny rok nie znam.

A co z kadrą narodową w tenisie stołowym. Zrobiła sobie pani przerwę czasowo czy definitywnie?

Natalia Partyka: – Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Wiem, że po długiej przerwie do greckiej reprezentacji wrócił Panos Gionis i zagrał w Drużynowych Mistrzostwach Europy w Malmoe, dlatego zostawiam sobie lekko uchyloną furtkę.

Polki awansowały do 1/8 finału, ale nie powtórzyły sukcesu z poprzednich DME, kiedy pokonały Szwedki.

Natalia Partyka: – Miejsce w ćwierćfinale oznaczałoby pewny start w lutym 2024 roku w mistrzostwach świata w Korei Południowej. Obserwowałam grę młodszych koleżanek, z gospodyniami poniosły dwie porażki z obrończynią Bergstroem. Osobiście nigdy się nie spotkałam, ale sądzę, że dobrze gram przeciwko defensywie i miałabym z nią szanse. To tylko spekulacje oczywiście. A czy jeszcze wrócę do ekipy biało-czerwonych, nie wiem, czas pokaże. Mamy coraz młodszy skład, zdolne dziewczyny, przed którymi przyszłość. Identycznie było z nami, kiedy trener Leszek Kucharski wprowadzał do seniorskiej kadry juniorki Kasię Grzybowską-Franc i mnie. Potrafiłyśmy wywalczyć brąz MŚJ w Stanach Zjednoczonych będąc już zawodniczkami pierwszego zespołu narodowego.


Fot. Zheng Huansong/Xinhua/PressFocus