Nie ma na nich mocnych

Opolanie nie tracą punktów i goli, dzięki czemu są już wiceliderem zaplecza ekstraklasy. W niedzielę przy pustych trybunach pewnie pokonali spadkowicza z ekstraklasy.

To niesamowite, jak radzi sobie Odra. Odkąd na inaugurację została rozbita 0:4 przez ŁKS, w 7 kolejnych meczach zdobyła 19 punktów, tracąc przy tym ledwie 1 gola, w dodatku z rzutu karnego! Poprawę wyników niektórzy łączyli z zakontraktowaniem Dawida Korta. W Kielcach ofensywny pomocnik akurat nie wystąpił z powodu urazu, co nie przeszkodziło opolanom w zasłużonym zwycięstwie ze spadkowiczem z ekstraklasy.

– Dziękuję zespołowi. Jestem dumny z pracy, jaką wykonał. Taki wynik na tak trudnym terenie jest dla nas bardzo satysfakcjonujący. Tworzymy jedną drużynę, współpracujemy w jednym celu. W głowie już mamy piątkowy mecz z Radomiakiem,ale w drodze powrotnej pozwolimy sobie na jakiś napój – uśmiechnął się Dietmar Brehmer, trener wicelidera I-ligowej tabeli.

Katowicki mianownik

Losy meczu rozstrzygnęły się na początku II połowy, kiedy Odra w odstępie kilku minut zdobyła obie bramki. Kacper Rosa dalekim zagraniem uruchomił Arkadiusza Piecha. Jego dośrodkowania nie zdołał zablokować Themistoklis Tzimopoulos, a piłki z pola karnego nie wybił ani Przemysław Szarek, ani Marcel Gąsior.

Z ich niefrasobliwości skorzystał Konrad Nowak. Trafił do siatki mocnym uderzeniem lewą nogą, po czym ukrył twarz w dłoniach. Wzruszenie było uzasadnione – dla pozyskanego z Puszczy Niepołomice 26-letniego pomocnika był to pierwszy od 1,5 roku gol na ligowych boiskach. Od dawien dawna nie wybiegł też na dwa kolejne mecze w wyjściowym składzie.

Trener Dietmar Brehmer podjął się odbudowy nękanego kontuzjami Nowaka, tak jak od zimy odbudowuje Kacpra Tabisia. Całą trójkę łączy wspólny mianownik – to w komplecie wychowankowie Rozwoju Katowice.

Maciej Bartoszek, szkoleniowiec Korony, patrząc na grę swoich obrońców mógł tylko złapać się za głowy. Szarek zanotował wyjątkowo fatalny moment. Niedługo później dośrodkowujący z lewej flanki Krzysztof Janus trafił kieleckiego stopera piłką, a ta wpadła do siatki obok bezradnego Marka Kozioła.

Bezradni u siebie

Było 0:2, a Odra rozpędzała się, kreowała okazje na kolejne gole. Korona była w stanie odgryźć się jedynie bombą Emile’a Thiakane, dosłownie paznokciami sparowaną przez Rosę na poprzeczkę. Senegalczyk do siatki powinien trafić w I połowie, określonej przez szkoleniowca opolan mianem przeciętnej.

Kielczanie mieli wtedy 3 okazje, wszystkie z udziałem Thiakane. Nie wykorzystał żadnej, co w końcu sfrustrowany podsumował dosadnym: „Ja pier..!” – jak przystało na Afrykańczyka świetnie czującego się w Polsce.

Dla gospodarzy była to już trzecia z rzędu domowa porażka. – Każdy, kto nas ogląda, wie, że na wyjazdach jesteśmy zupełnie innym zespołem. To trudne do zrozumienia – dziwił się trener Maciej Bartoszek.

– OK – budujemy drużynę na nowo, ogrywamy młodzież, a dopóki nie zamkną się kwestie właścicielskie, nie mamy co liczyć na transfery. W żaden sposób nie usprawiedliwia to jednak, że na naszym stadionie przytrafiają nam się takie mecze. Przepraszamy kibiców. Na boisku nie było Korony. Brakło determinacji, zdecydowania, charakteru. Nie wiem, skąd w domowych meczach tak zachowawcza gra. To sport i można przegrać, ale nie możemy zapominać, w jakim klubie jesteśmy i czego się od nas oczekuje – irytował się Bartoszek.

Z racji objęcia Kielc czerwoną strefą, mecz odbył się bez udziału publiczności.




Na zdjęciu: Opolanie blokują kolejnych I-ligowych rywali, tak jak w tej sytuacji Miłosz Trojak (z lewej) zablokował Jacka Kiełba.
Fot. Adam Starszyński/Pressfocus