Nie tylko nie przegrać

Na sposób gry reprezentacji Polski, który proponuje Jerzy Brzęczek, godzić się nie można. Ale spodziewać się, że trener zmieni podejście spodziewać się nie należy.

– Patrząc na przeciwnika jestem zadowolony z gry i z poruszania na boisku – powiedział po piątkowej porażce 0:1 z Holandią, na inaugurację Ligi Narodów, selekcjoner reprezentacji Polski, Jerzy Brzęczek.

Słowa te większość ekspertów przyjęła z oburzeniem. My wcale nie zamierzamy selekcjonera bronić, bo nam też takie stwierdzenie się nie podoba. Nie zamierzamy też bronić zespołu za słaby występ w Amsterdamie, gdzie byliśmy na boisku właściwie tylko po to, aby przeszkadzać rywalowi.

Niemniej warto przypomnieć, że taka postawa naszej drużyny narodowej, to żadna nowość za kadencji Jerzego Brzęczka. Przecież trener ten prowadzi reprezentację Polski od dwóch lat i nie raz już udowodnił, że wcale nie zależy mu na ładnej, ofensywnej grze. Tak było nie tylko w starciach z rywalami z europejskiego topu, ale nawet z przeciętniakami, czy ekipami uznawanymi na „Starym kontynencie” za słabeuszy.

Wystarczy przypomnieć eliminacje Euro 2020. Z Austrią w Wiedniu, czy Macedonią Północną w Skopje… wciskaliśmy gole po stałych fragmentach gry. W najlepszym, zdaniem wszystkich, meczu z Izraelem pierwszy gol padł wprawdzie po pięknej akcji. Ale dwa kolejne po kontrach, a ostatni po koszmarnym błędzie rywala.

Mówią liczby

Jasne, że mieliśmy ten mecz pod kontrola, ale nie dominowaliśmy w nim. A już najlepszym dowodem na to, że dla Brzęczka najważniejsze jest to, aby nie przegrać było spotkanie z Austrią u siebie. Stadion Narodowy pełny, gramy kluczowy mecz dla awansu na turniej i stwarzamy w nim… jedną klarowną sytuację. O tym, jaki jest pomysł Brzęczka na reprezentację, choć wielu zapewnia, że trener żadnego pomysłu nie ma, niech świadczą liczby.

W 17 spotkaniach pod jego wodzą „biało-czerwoni” strzelili 23 gole, co daje średnią 1,35 bramki na mecz. Za Adama Nawałki, w 50 meczach, Polacy strzelili 99 goli, czyli uzyskiwali niemal dwa trafienia na spotkanie. Różnica jest kolosalna. Odwołajmy się również do guru, czyli Roberta Lewandowskiego. W eliminacyjnych kampaniach za Nawałki najlepszy obecnie napastnik świata strzelił, kolejno, 13 i 16 goli. Za Brzęczka, w eliminacjach Euro 2020, zdobył 6 bramek. Czyli, jakby najmarniej nie licząc, grubo ponad połowę mniej.

Jasne, że sposób gry (dla niektórych nadal brak sposobu) zaproponowany przez Brzęczka podobać się nie może i się nie podoba. I ani na moment, skoro coś nam się nie podoba, nie możemy zaprzestać tego piętnować. Jednak z każdym kolejnym meczem nie sposób wyzbyć się wrażenia, że dysputy i analizy tego typu przestają mieć znaczenie.

To czcza gadanina. Brzęczek nie zmieni swojego podejścia. I, na przestrzeni nadchodzących miesięcy, jesteśmy skazani na taki właśnie zespół. Od października będzie o tyle lepiej, że wróci Robert Lewandowski. Który, jak w meczu ze Słowenią, kończącym eliminacje, jedną, bajeczną akcją pozwoli zapomnieć o całej reszcie.

Zmiany będą

Od Holendrów byliśmy słabsi już na papierze. Tym bardziej bez „Lewego”. Od Bośni i Hercegowiny słabsi, również bez naszego asa atutowego, już nie możemy się czuć. Mecz w Zenicy jest, najpewniej, jednym z dwóch kluczowych starć w fazie grupowej Ligi Narodów.

Już po losowaniu większość ekspertów była zgodna, że to właśnie z tą drużyną stoczymy walkę o utrzymanie w Dywizji A Ligi Narodów. Sytuacja skomplikowała się nieco, bo Bośniacy – grając bez kompleksów – zdobyli punkt w starciu z Włochami. Dlatego też podejść do tego meczu z myślą, aby – przede wszystkim – nie przegrać nie jest dobrym rozwiązaniem.


Czytaj jeszcze: Ile i za co? Za często byli bierni

Skład naszego zespołu, w porównaniu do meczu z Holandią, na pewno się zmieni. Na których pozycjach należy spodziewać się roszad? W bramce, bo nie po to wezwał trener czterech golkiperów na zgrupowanie, aby bronił tylko jeden z nich. Na lewej stronie obrony Bartosza Bereszyńskiego może zastąpić Maciej Rybus.

Podobnie, jak w środku pola miejsce Mateusza Klicha może zająć Karol Linetty. Możliwe, że do wyjściowego składu wróci Kamil Grosicki. Występ Kamila Jóźwiaka w Amsterdamie tłumaczono defensywnym ustawieniem. W Zenicy tak zagrać nie powinniśmy. Krzysztof Piątek dostał w piątkowym meczu szansę od pierwszej minuty.

Jeżeli trener Brzęczek szuka alternatywy dla Roberta Lewandowskiego, to tym razem powinien dać więcej czasu Arkadiuszowi Milikowi. Czy coś jeszcze? Choć na zgrupowaniu znajduje się 24 piłkarzy, to niełatwo doszukać się kolejnych możliwości. No chyba, że trener zaryzykuje i np. na środku obrony postawi na debiutanta. Pawła Bochniewicza lub Sebastiana Walukiewicza.

Jest też doświadczony, choć mający najlepsze lata za sobą, Artur Jędrzejczyk. Dodatkowo nie byłoby zaskoczeniem, gdyby selekcjoner Klicha nie wymienił Linetty’m, a Jackiem Góralskim. Istnieje jeszcze możliwość, że Brzęczek pokombinuje coś z prawym skrzydłem, bo Sebastian Szymański w Amsterdamie był najsłabszym ogniwem słabo grającego zespołu.

Grupa 1 Dywizji A Ligi Narodów

Poniedziałek, 7 września, godz. 20.45, Zenica, Stadion Bilino Polje

BOŚNIA i HERCEGOWINA – POLSKA

Sędziuje Cuneyt Cakir (Turcja).



Na zdjęciu: Drużyna Jerzego Brzęczka, grająca tak, jak w Amsterdamie, nie może się podobać. Ale selekcjoner nie skłania się ku temu, aby zmienić oblicze zespołu.

Fot. Piotr Nowak/PAP/EPA