Odbicie od dna

Lechia doczekała się pierwszego od lipca zwycięstwa, choć w Krakowie miała przy tym furę szczęścia. – Wreszcie możemy się uśmiechnąć – mówił Marcin Kaczmarek, który po ponad… 16 latach znów wygrał w roli trenera gdańszczan.


Doczekali się. Gdańszczanie wreszcie odnieśli zwycięstwo. Czekali na to 8 kolejek. 31 lipca pokonali w Łodzi beniaminka rozgrywek Widzewa 3:2, by przez ponad 2 miesiące ponieść 6 porażek, a urwać jedynie 2 remisy. Przełamanie nastąpiło w sobotni wieczór w Krakowie, gdzie wygrali z Cracovią 1:0. – Możemy się uśmiechnąć, bo Lechia bardzo dawno nie wygrała. Punkty są dla nas bardzo cenne i istotne w kontekście dalszego budowania mentalności tego zespołu. Jesteśmy w trudnym dla klubu momencie – podkreślał trener Marcin Kaczmarek, który już w drugim spotkaniu po powrocie do Gdańska doczekał się pełnej puli.

Kuciak zrobił swoje

Wcześniej szkoleniowiec ten prowadził Lechię w latach 2004-06. Poprzednią wygraną w roli jej trenera zanotował 31 maja 2006 z Górnikiem Polkowice – 3:2 po golach Karola Piątka, Krzysztofa Brede i Piotra Wiśniewskiego w dawnej II lidze, którą zespół ukończył wtedy na 10. miejscu. Dziś odbił się od dna tabeli ekstraklasy, wyprzedzając w sobotni wieczór legnicką Miedź. Nie jest już najgorzej punktującym przedstawicielem stawki, ale nadal najrzadziej strzelającym i najczęściej tracącym gole.

Czyste konto gdańszczanie zachowali dopiero drugi raz w sezonie, a pierwszy od 3 września, kiedy to bezbramkowo zremisowali z Wartą Poznań. Nie byłoby to możliwe bez świetnej postawy Duszana Kuciaka. Słowak stawał na wysokości zadania od 1 minuty aż do doliczonego czasu, podczas którego dwukrotnie zatrzymał uderzającego z bliska Mateja Rodina.

To początek

Trzeba przyznać, że Lechia miała szczęście po swojej stronie, bo „Pasy” wypracowały sporo okazji, a w II połowie można było odnieść wrażenie, iż gości interesuje nawet remis. – Nie było tak, że w którymś momencie myśleliśmy tylko o dowiezieniu punktu – przekonywał Kaczmarek.

– Jakakolwiek zdobycz w Krakowie byłaby jednak czymś, z czego moglibyśmy być zadowoleni. Cracovia jest w ścisłej czołówce, ma swoje aspiracje, a Lechia znajduje się, gdzie się znajduje i o tym proszę pamiętać. Mieliśmy w tym meczu różne fazy, chwile lepsze i słabsze. Zdawaliśmy sobie sprawę, że gramy z zespołem, który nie tak dawno wygrał choćby 3:0 z Rakowem. Znaliśmy moc Cracovii. Zaważyła nasza bardzo duża determinacja, zaangażowanie, ale też indywidualne umiejętności. W 90 minucie Duszan obronił sam na sam, w takich momentach dobry bramkarz, za którego go uważam, ma pomagać. Gratuluję zespołowi i mam nadzieję, że to dopiero początek tego, co przed nami.

Budować pewność

Lechia była całkiem blisko zapunktowania już w debiucie Kaczmarka, przegrywając minimalnie 1:2 z Pogonią w meczu otwarcia nowego stadionu w Szczecinie. Zdobycz i czyste konto przyszły w Krakowie. – Wydaje mi się, że idziemy w dobrym kierunku. Po niezłym meczu w Szczecinie czekał nas kolejny trudny wyjazd i tym razem mamy 3 punkty. Zagraliśmy na zero, co było tej drużynie bardzo potrzebne,

Cały czas szukamy optymalnego zestawienia obrony, w tym meczu na prawej obronie zagrał Castegren, na środku po długiej przerwie – Abu Hanna, a po kontuzji wrócił Nalepa. To początek. Nie popadamy w hurraoptymistyczny nastrój, wyciągamy błędy, ciężka robota przed nami – zaznaczał szkoleniowiec gdańszczan, o których zwycięstwie przesądziła 84 minuta i rzut karny wykorzystany przez Flavio Paixao. Teraz przed nimi mecz z Rakowem na swoim stadionie, gdzie w tym sezonie jeszcze nie wygrali, a następnie pucharowe derby z II-ligową Radunią Stężyca.

– Zaczynamy już pracować nad meczem z Rakowem. 3 punkty były nam bardzo potrzebne. Musimy krok po kroku budować pewność siebie, pozytywną mentalność – mówił Flavio.
(Wchał)


Na zdjęciu: Gdyby Duszan Kuciak nie miał w Krakowie swojego dnia, Lechia pewnie nadal czekałaby na przełamanie…
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus