Odra Wodzisław. Słońce wychodzi nad Bogumińską

Rozmowy o przyszłości Odry Wodzisław przynoszą dobre owoce. Będą nowi udziałowcy, sponsorzy i zarząd. – Szybko idziemy w dobrym kierunku – mówi Dariusz Kozielski, 6-procentowy akcjonariusz spółki.


Dwucyfrowa liczba małych akcjonariuszy, 300-tysięczne wsparcie miasta na sezon, nowy zarząd i rada nadzorcza, uregulowanie zaległości. To pomysł na ratowanie Odry Wodzisław i owoc dwóch spotkań między udziałowcami, przedstawicielami magistratu, kibiców, włodarzy klubu. Będą kolejne, a ich ukoronowaniem ma być 15 listopada, kiedy dobre dla spółki zmiany zostaną zatwierdzone na nadzwyczajnym walnym zebraniu. – To wszystko powinno się udać. Nawet pani prezydent (wiceprezydent miasta Izabela Kalinowska – dop. red.) jest pozytywnie zaskoczona, jak szybko idziemy w dobrym kierunku – mówi Dariusz Kozielski, jeden z akcjonariuszy Odry. Z jego słów wynika jasno, że nad Bogumińską wreszcie zaczyna wychodzić słońce.

Chleba sobie nie odmówią

Tej jesieni o problemach wodzisławskiego klubu powiedziano już wiele. Z powodu zaległości finansowych drużyna wyszła na jeden z meczów z opóźnieniem, a z pracy zrezygnował trener Damian Nowak. By ugasić pożar w zadłużającej się coraz bardziej spółce, rozpoczęto serię spotkań, mających doprowadzić przy Bogumińskiej do nowego rozdania. Obecnie większościowym udziałowcem klubu jest stowarzyszenie APN Odra, mające około 79 procent akcji. 60 procent ma zostać objęte przez nowe podmioty – w zamian za podpisanie umowy reklamowej ze spółką.

– Będzie około 10, może 12 nowych udziałowców – ujawnia Dariusz Kozielski. – Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony przebiegiem spotkań. Jeden drugiego namawia, zachęca do objęcia udziałów i zadeklarowania podpisania umów reklamowych, sponsoringowych. Przygotowane są umowy przedwstępne, pojawia się już zalążek nowego zarządu i rady nadzorczej. Kolejne spotkanie mamy we wtorek. Jesteśmy coraz bliżej finalizacji tych rozmów. 15 listopada ma odbyć się nadzwyczajne walne, na którym zmiany powinny zostać zatwierdzone. Idzie to w obiecującym kierunku i nie powinno już dojść do żadnej negatywnej niespodzianki. Przeciwnie – co chwilę słyszę o kimś nowym, chętnym na 1, 2 albo 3 procent akcji. Im więcej mniejszych udziałowców, tym bardziej realne, że zadeklarowane przez nich kwoty będą zasilały klub i nikt z tego powodu nie będzie sobie musiał odmawiać chleba. Zdecydowana większość osób jest z powiatu wodzisławskiego albo samego Wodzisławia, choć udało się namówić też jednego kolegę z Katowic. Bazujemy na skromnych, ale realnych wartościach. Jeśli będą chętni na łącznie 100 procent udziałów, to nic nie stoi na przeszkodzie, by dokonać emisji kolejnych.

Miasto tego przypilnuje

W rozmowy o Odrze angażuje się też miasto. Z powodu problemów przy rozliczeniu jednej z wcześniejszych dotacji magistrat nie mógł formalnie rozpisać drugiego tegorocznego konkursu na promocję przez piłkę nożną, dlatego kasę klubu w tym roku zasiliło nie 400, a 200 tysięcy złotych (brutto). Na spotkaniach o przyszłości wodzisławskiego futbolu przedstawiciele miasta deklarują ponoć wsparcie rzędu 300 tys. zł na sezon.

– Miasto ma mieć swojego przedstawiciela zarówno w zarządzie, jak i radzie nadzorczej, bo tak ważny partner klubu ma widzieć wszystko od środka – mówi Kozielski.

Nowy zarząd Odry ma liczyć 3 osoby, zaś rada nadzorcza – 5 osób. – Nowi udziałowcy przekonują mnie, bym zajął miejsce w radzie nadzorczej. Mam ograniczony czas, ale jeśli rzeczywiście będzie taka wola skorzystania z moich podpowiedzi, doświadczenia, to głupio byłoby odmawiać. Rada nadzorcza to organ kontrolny, nie wiąże się z codziennymi obowiązkami. Nieraz wystarczy przyjść pół godziny wcześniej na mecz, by zajrzeć w papiery i przekonać się, czy plany są realizowane. Tyle mogę udziałowcom obiecać – podkreśla Kozielski, mający 6 procent akcji.

Piłkarze nie stękają

A jakie to plany? Długi klubu są spore, ale mówimy o sumach znacznie poniżej miliona złotych. Dyrektor Damian Wróbel wyliczał, że przychody rzędu 60 tys. miesięcznie dadzą klubowi oddech. Najpilniejszą potrzebą jest wreszcie zadbanie o normalność w drużynie, która mimo problemów tak dobrze radzi sobie tej jesieni w roli beniaminka, zajmując w niełatwej III lidze 7. miejsce.

– Piłkarze w tym całym marazmie są najbardziej w porządku – twierdzi Kozielski. – Nie chodzą, nie stękają, tylko wygrywają mecze. Milionów im nie damy, ale niech będzie normalnie, skromnie i na czas. Fajnie byłoby już teraz, zimą, zorganizować drużynie obóz. Nowy akcjonariat ma dać nowemu zarządowi to, czego potrzebuje. Niektórzy z udziałowców mieli już do czynienia z piłką nożną. Naszym zadaniem jest stworzenie profesjonalnie zarządzanego klubu, trenującego w dobrych warunkach. Bardzo chciałbym, by pod względem treningowym Odra niczym nie różniła się od klubów będących ligę czy nawet dwie wyżej. Wtedy awanse same przyjdą – ale muszą być podstawy, stabilny grunt finansowy. Różnica między III a II ligą nie jest diametralna. GKS Jastrzębie czy Skra Częstochowa udowodniły, że można osiągać sukcesy nawet nie mając samych zawodowych piłkarzy. Jeśli będą się otwierały szanse na awanse, to będziemy się zastanawiać, czy nas na to stać. Cieszy, że nie czekają nas niespodzianki infrastrukturalne, bo spokojnie do poziomu I ligi Odra może grać przy Bogumińskiej, a są nawet plany, by miasto wyremontowało obiekt. Daleka droga przed nami, ale naprawdę wierzę, że jesteśmy w stanie pójść w ślady Jastrzębia, któremu więcej czasu niż awans na szczebel centralny zajęło wydostanie się z okręgówki i IV ligi, a ten etap Odra ma za sobą.



Na zdjęciu: Czy Odra rzeczywiście wychodzi z zakrętu i już niebawem jej kibice będą mieli powody do radości?
Fot. Maciej Grygierczyk