Odwrócić role

Tego jednak mogliśmy się spodziewać, bo przecież „Pasy” tuż przed zamknięciem okna transferowego dokonały aż ośmiu transferów. Spotkało się to z wieloma nieprzychylnymi komentarzami i Tomek Valtonen, selekcjoner biało-czerwonych oraz trener „Szarotek”, nie krył swojej irytacji. Przepisy nie zostały naruszone, ale w jakiejś mierze kłóci się z etyką zawodową. W pozostałych trzech parach w rywalizacji do czterech zwycięstw jest remis i – ku zaskoczeniu wszystkich – niżej notowane zespoły pokazały się z bardzo dobrej strony.

Do czterech razy…

Hokeiści z Jastrzębia z „Pasami” potykają się w play offie po raz czwarty. Po raz pierwszy jastrzębianie, jako beniaminek ligi, zmierzyli z Cracovią w 2009 roku i ćwierćfinałową serię przegrali 0-3. W 2011 roku jastrzębianie w półfinale ulegli 1-3, w 2013 roku w finale krakowski zespół wygrał 4-3, choć już prowadzili 3-0. W ostatnim meczu 3 gole dla „Pasów” zdobył Leszek Laszkiewicz, dziś… dyrektor sportowy JKH GKS. – Potrzebne jest nam jedno zwycięstwo, by zespół wrócił na właściwe tory – tłumaczy Laszkiewicz. – Chłopakom trudno odmówić ambicji, ale zawsze jesteśmy gorsi o jednego gola. Brakuje nam trochę skuteczności, ale proszę pamiętać, że rywal wzmocnił się wieloma doświadczonymi zawodnikami, którzy niejedno przeżyli. Teraz musimy odnieść zwycięstwo, bo ta potyczka wydaje się kluczowa dla całej rywalizacji. Niewiele nam brakuje i jestem przekonany, że jej losy się odwrócą.

Na urazy barku skarży się dwóch czołowych zawodników: obrońca Jakub Grof oraz napastnik Artem Dubinin. Ich absencja to poważne osłabienie dla JKH GKS.

Gotowi na wszystko

Niedoceniani hokeiści Unii na własnym lodzie wznieśli się na wyżyny i wygrali z Tauronem 5:2. Michal Fikrt w tej potyczce przypomniał sobie, że nie tak dawno był podporą zespołu, broniąc z wyczuciem i szczęściem. – Po przegranym meczu w Oświęcimiu byłem tak wściekły, że natychmiast byłem gotów grać kolejny mecz, by udowodnić naszą wyższość – wyjawia kapitan Tauronu, Tomasz Malasiński. – Teraz emocje może trochę opadły i muszę przyznać, że zagraliśmy fatalnie w obronie. Momentami zachowywaliśmy tak, jak byśmy spotkali się po raz pierwszy. Zupełnie zabrakło komunikacji. Podczas dwóch pierwszych przewag mieliśmy sytuacje do strzelenia gola i chyba zbyt szybko uwierzyliśmy, że w końcu trafimy do bramki. Do naszych obowiązków podeszliśmy zbyt lekceważąco i trener słusznie nas ochrzanił. To już przeszłość i dzisiaj bramkarza Unii trzeba szybko „przestrzelić”, by reagował nerwowo.

W Tauronie ciąg dalszy kłopotów personalnych. Duszan Deveczka będzie musiał jeszcze pauzować przez tydzień lub dwa, ze składu wypadł kolejny obrońca, Oskar Krawczyk, który po niezauważonym przez sędziów faulu Damiana Piotrowicza ma rozcięte kolano. Ciekawi jesteśmy, w jakim ustawieniu zobaczymy dziś obronę katowickiego zespołu.

Gospodarze występują w roli faworytów, ale przyjezdni są mocno zdeterminowani, bo trzecie mecze zawsze należą do kluczowych.

 

Na zdjęciu: Hokeiści Unii na własnym lodzie zupełnie stłamsili wyżej notowanych rywali z Katowic.